To nieprawda, że do sekt trafiają tylko słabi psychicznie. Owszem, można odnaleźć tam sporo nieasertywnych osób, które przechodzą przez różnego typu kryzysy lub trudności życiowe.
Wielu studentów podczas sesji egzaminacyjnej przeżywa katusze. Uskarża się na trudności z koncentracją, zapamiętywaniem, kojarzeniem, cierpi z powodu bezsenności i stresu przejawiającego się w różny sposób.
Pewnie słyszeliście o różnych formach wolontariatu czy też wymian studenckich. Hasła jak Erasmus, AIESEC, czy inne programy proponowane przez uczelnie są Wam dobrze znane. Dlatego też „coś” z zupełnie z innej beczki. Wolontariat, wyjazdy zagraniczne, możliwość poznania wielu nowych ludzi z całego świata, praca z dziećmi i młodzieżą, organizacja zajęć edukacyjnych, sposób na siebie, możliwość rozwoju … i pewnie mogłabym wymieniać w nieskończoność, a to wszystko dało mi CISV.
Couchsurfing (CS) to zajęcie, które łączy ludzi lubiących podróżowanie i uważających, że podróż to więcej niż miejsce, do którego się zmierza, ale także osoby, które poznaje się po drodze. Zasada funkcjonowania jest prosta – po założeniu własnego profilu na odpowiedniej stronie, jeśli dokądś się wybierasz, wyszukujesz osoby mieszkające u celu twej podróży, zadajesz ładnie pytanie, czy mają wolną kanapę (ang. couch = kanapa), załączając krótki liścik motywacyjny, a ktoś po drugiej stronie odpisuje, że niestety, ale w tym czasie już mają gości lub że musi kuć na sesję poprawkową. Po paru próbach trafiasz jednak na kogoś, kto jest gotów cię przyjąć, jedziesz tam i spędzasz rewelacyjnie czas w towarzystwie pozytywnie zakręconej istoty lub grupy istot. Tak wygląda CS w pigułce.
Skąd wziąć życiowe cele? Czy możemy jak wyciągając króliki z kapelusza wylosować z listy kilkudziesięciu dostępnych albo podpatrzeć cele innych? Co zrobić kiedy nie wiemy czego chcemy i choć nie brakuje nam pracowitości, nie potrafimy zdecydować się kim chcemy zostać i w jakim kierunku się rozwijać? Tak naprawdę wszystkie odpowiedzi znajdują się w nas samych, kluczowym jest, aby umieć do nich dotrzeć.
Z kim bym nie rozmawiała na temat relacji międzyludzkich zawsze usłyszę, że ich ważnym elementem jest szczerość. Ileż razy to już słyszałam: „Bądź ze mną szczera” od przyjaciół, rodziny, znajomych, nawet nauczycieli.
„Na studiach to dopiero zobaczysz…” zapewne każdy z nas usłyszał ten tekst od swojego nauczyciela/rodzica/starszego brata/ciotki z Ameryki. I zapewne nie raz Cię to zdenerwowało. Przecież już tyle lat się uczysz, więc co za różnica, gdzie odbywa się ta nauka? A może jednak jest coś na rzeczy? Jeśli właśnie zaczynasz studia, to masz już za sobą co najmniej 12 lat nauki. Mimo wszystko ten etap będzie się różnił od poprzednich.
No i rozpostarła się przede mną w całej swej przerażającej rozciągłości niedziela.
[foto:::right::bez_podpisu] Z cyklu Związki – Religie – Duchowość wywiad z młodym, „studenckim” małżeństwem opowiadającym o religii, która stała się ważnym elementem ich życia, o duchowości codziennej, o rozwoju człowieka w wierze.
O wpływie rozpoczęcia studiów na duchowość i religijność studentów. Życie to ciągłe zmiany, które wpływają na naszą przyszłość.
W naszym codziennym doświadczeniu, „ja” traktujemy zwykle jako najbardziej wewnętrzną i jednocześnie stabilną strukturę naszej psychiki. Wierzymy, że kategoria „ja” najlepiej oddaje to, kim w istocie jesteśmy, wierzymy też, że w tym znaczeniu jest czymś uniwersalnym niezależnie od obszaru kulturowego czy czasu historycznego, które stanowią zwykle podstawowy kontekst analizy różnorodnych zjawisk. Podobnie podchodzimy do wielkich religii z ich dogmatami, prawdami i zasadami. Wydają się one niezmienne na przestrzeni wieków, odkrywając jedyną – z perspektywy własnych wyznawców – prawdę.
Żyjemy w epoce testów na inteligencję. Z każdej strony docierają do nas informacje o znaczeniu inteligencji, wysokości jej ilorazu wśród celebrytów czy choćby jesteśmy poddawani takim testom.