Myślę

Świadomość, podświadomość, nieświadomość…?

„Mili moi, mili moi! Jakże zagadkowe jest dzisiaj wszystko! A wczoraj wszystko przebiegało jak co dnia; ciekawa jestem, czy zmieniłam się w ciągu nocy? Dajcie mi się zastanowić: czy byłam taka sama budząc się dziś rano? Nieomal myślę, że pamiętam, jakbym się czuła trochę inaczej; Ale jeśli nie jestem sobą, następne pytanie brzmi: - Kim, na boga, jestem? Ach, oto wielka zagadka!”

Alicja w krainie czarów” to opowieść o dziewczynce, która wpada do króliczej nory i znajduje się w świecie fantastycznym, bajkowym, gdzie zwierzęta posługują się ludzkim głosem, rzeczy pojawiają się i znikają, a sama bohaterka kurczy, bądź rośnie pod wpływem spożytych płynów. To klasyczne, znane nam wszystkim dzieło Lewisa Carrolla również można analizować pod kątem psychologicznym, analizując różne aspekty natury naszej świadomości…

Najbardziej znaną teorią opisująca strukturę osobowości, jest teoria Zygmunta Freuda, który opisał świadomość jako strukturę niejednolitą, która składa się z trzech poziomów:

  1. Poziom świadomy zawiera myśli, uczucia i motywacje, których jesteśmy świadomi; tu rozgrywają się procesy myślowe za pomocą, których dokonujemy wyboru.
  2. Poziom podświadomy obejmuje treści, które mogą być uświadomione, ale przez większość czasu są nam nieznane, nieuświadomione. Podświadomość steruje na własnych zasadach np. procesami trawienia, oddychaniem, bo przecież nie analizujemy każdego oddechu i wydechu (dzieje się to niejako automatycznie). Podświadomość może więc uwierzyć w to wszystko, w co wierzy świadomość. Nie poddaje ona jednak obróbce logicznej i nie wysuwa żadnych wątpliwości co do przekazywanych jej treści. A więc reaguje odpowiednio na dobre, złe, słuszne, niesłuszne myśli.
  3. Poziom nieświadomy to obszar, którego nie jesteśmy świadomi, ale wywiera duży wpływ na nasze zachowanie i to właśnie w tym obszarze znajduje się większość naszych myśli, uczuć i motywacji.

Osobowość składa się z trzech elementów: ego, id i superego. Ego to konstrukt, który kontaktuje się ze światem zewnętrznym i kieruje się zasadą rzeczywistości. Id to struktura istniejąca od narodzin i kierująca się potrzebami i popędami. Natomiast w superego mieści się poczucie dobra i zła, kształtowane we wczesnym dzieciństwie, które kieruje się zasadą moralności.

Autor książki „Potęga podświadomości” dowodzi, iż poziomem podświadomym można zarządzać i wykorzystać do osiągnięcia własnych celów, by sprawy toczyły się po naszej myśli. Służą temu specjalne techniki i metody. Z częścią z nich można zapoznać się poniżej.

U podłoża niektórych z nich, leżą również pewne psychologiczne zjawiska takie jak:

  • Samospełniające się proroctwo (samorealizująca się przepowiednia): oczekiwanie dotyczące przyszłego zachowania lub zdarzenia wpływa na jednostkę tak, że efektem tego jest spełnienie owych oczekiwań.
  • Efekt Pigmaliona to odmiana samospełniającego się proroctwa; polega na spełnianiu się pozytywnego oczekiwania względem danej osoby, dlatego, że takie przekonanie sobie wytworzyliśmy.
  • Efekt Rosenthala to zjawisko podobne do poprzedniego, różniące się jednak tym, że są to oczekiwania eksperymentatora co do tego, jak zachowają się osoby badane.
  • Efekt halo/ efekt Golema to tendencja do przypisywania negatywnych cech osobie, na podstawie negatywnego wrażenia.
  • Efekt Galatei to tendencja do przypisywania pozytywnych cech osobie na podstawie pozytywnego wrażenia.
  • Efekt Pollyanny to tendencja do skupiania się i myślenia o rzeczach pozytywnych, a ignorowania negatywnych aspektów i przykrych sytuacji.

Według autora książki niezwykłą moc naszej podświadomości możemy wyzwolić poprzez zmianę naszych nawyków myślowych poprzez uświadomienie sobie działania niektórych zjawisk.

Sugestia

Jest to narzędzie, które może wpływać na naszą podświadomość. Autor książki „Potęga podświadomości” przytacza przykład, w którym podczas podróży statkiem, widzimy swojego bladego współpasażera i mówimy mu, że wygląda bardzo źle. Proponujemy mu odprowadzenie do kajuty, a chwilę po tym jak zostanie sam w kabinie, zapewne da upust swoim dolegliwościom.

Sugestia może działać różnie, w zależności od osoby do której jest skierowana. Są bowiem ludzie bardziej na nią podatni, są także odporni i niekierujący się zdaniem innych. Jeśli sugestia uderzy w nasz czuły punkt (np. chorobę morską, jak u bohatera przykładu) to strach, lęk, który temu towarzyszy uniemożliwi lub utrudni nam odparcie tej negatywnej sugestii. Moc sugerowania, która wychodzi od innych ludzi to heterosugestia. Kiedy na swoje myśli, wyobrażenia wpływamy sami (autosugestia), to techniki tej można użyć, by zwalczyć swoje lęki i negatywne emocje. Dobrym przykładem jest trema piosenkarzy przed koncertami, którą mogą zwalczyć myśląc, że robią to już kolejny raz, są w tym dobrzy, każdy koncert kończy się sukcesem i zapewne wielu widzom spodoba się ich głos i śpiew.

Afirmacja

Wpływa na poziom naszej samoakceptacji i polega na częstym powtarzaniu zdania o pozytywnej konotacji. Przynosi więcej rezultatów, jeśli wypowiadając pomyślne dla nas zdania, jesteśmy spokojni i zrelaksowaniu. Ma ona doprowadzić do identyfikacji z wypowiadaną treścią. Formułując takie zdanie musimy pamiętać, że powinno ono być:

  • Twierdzące
  • Unikamy słowa „nie”
  • Unikamy treści o negatywnym zabarwieniu
  • Stwierdzenie ma być krótkie i treściwe

Powtarzalność

Do podświadomości przedostają się treści, które są wielokrotnie powtarzane. By zostały zrozumiane, konieczna jest owa powtarzalność. Pomocne może się również okazać wypowiadanie motywujących treści na głos lub nawet zapisywanie ich na kratce.

Utajona perswazja

Sztukę wpływania na podświadomość wykorzystują również media. Reklamy wykorzystują wiele podprogowych bodźców, które wpływają na podjęcie przez nas decyzji np. o zakupie reklamowanego produktu. Czas jaki wystarczy, by wpłynąć na nasze zachowanie to zaledwie 0,4 sekundy. W tak krótkim czasie, wręcz niemożliwe jest świadome zarejestrowanie treści nam przekazywanych. Sukcesy tego typu reklam polegają na tym, że rejestrujemy przekazane nam bodźce, ale nie przetwarzamy ich. Technika, która także wykorzystuje przekazywanie ukrytych treści to backmasking. Wykorzystywana jest ona przez zespoły rockowe i polega na odczytaniu znaczenia słów, dopiero po odtworzeniu nagrania od tyłu.

Badacze ciągle zadają sobie pytanie, czy percepcja podświadoma rzeczywiście istnieje, czy jest tylko efektem przypadku…

Sztuka relaksacji czy działania „na głodniaka”

Przeprowadzony przez Maartena Bosa (Radboud University Nijmegen) eksperyment wykazał, że przewaga podświadomości nad świadomością ma miejsce w stanach niedożywienia, zmęczenia i wyczerpania. Eksperyment polegał na pozbawianiu badanych posiłku przez kilka godzin. Po tym czasie badani mieli wykonać zadanie. Część z nich dostawała w międzyczasie napój wysokocukrowy, a część nie. Osoby, które podejmowały decyzje świadomie, robili to znacznie mniej efektywnie (w stanie bez spożycia posiłków przez jakiś czas). Optymalność podejmowania decyzji w sposób podświadomy nie zależała od poziomu cukru we krwi. Badania te są więc sprzeczne z poprzednimi, które wykazały, że stan odpoczynku i relaksu jest dla podświadomości dobrym podłożem do „pracy”. Kwestia ta wymaga więc kolejnych badań, które będą mogły potwierdzić jedną z hipotez i odpowiedzieć na pytanie: w których warunkach podświadomość lepiej pracuje- „na głodnego”, czy w stanie wypoczynku.

Wizualizacja

To najbardziej dosadna technika urzeczywistnienia sobie jakiejś myśli. Polega na zobrazowaniu, czyli wyobrażeniu sobie danej myśli tak, by ukazała się naszym oczom. Każdy właściciel budowy ma przed oczami dom, który buduje zanim jeszcze pozyska grunt, na którym chce go postawić. Wyobrażenia te i myślenie na ten temat pozwala na zrealizowanie owej wizji i dążenie do tego, by dom rzeczywiście wyglądał tak, jak w wizji.      

Terapia modlitwą

Polega na pewnych działaniach naszego umysłu, które są nakierowane na wyraźny i ściśle określony cel. W technice tej zespala się funkcje świadomości i podświadomości. Ważna jest wiara w powstałą wizję i plan oraz skupienie się na pozytywnych aspektach realizacji określonego celu. Technika ta jest nazywana również modlitwą naukową i niekoniecznie jest utożsamiana z wiarą w Boga. Jej siła leży w naukowym zrozumieniu działających sił. Przykładem tego typu działania mogą być magiczne śpiewy i tańce ludów prymitywnych, których celem było np. wyleczenie któregoś z członków plemienia.

Prześpij się z tym

Joseph Murphy przedstawia stan półsnu jako okres najbardziej korzystny dla naszej podświadomości, która w tym stanie jest najbardziej chłonna. Jest to dobry czas, by wpoić swojej podświadomości pozytywne myśli.

Oprócz półsnu, najnowszym fenomenem naszego mózgu jest sen świadomy i charakteryzuje się tym, że osoba śpiąca wie, że to co aktualnie przeżywa jest tylko wytworem snu, nie jest rzeczywiste, gdyż wydaje się dziwne i absurdalne.

Czym charakteryzuje się sen:

  • Przenosimy się w świat, w którym nasze emocje odcisnęły pewne piętno, są to więc obrazy przyjemne lub koszmary senne (jeśli wiążą się z nieprzyjemnymi uczuciami)
  • Nie ma w nim teraźniejszości, przeszłości, przyszłości
  • Śnimy o rzeczach dziwnych, często nieuzasadnionych i niezależnych od naszej woli
  • Śniąc nie mamy sumienia i bez skrupułów możemy komuś zrobić krzywdę
  • We śnie mamy świadomość pierwotną, która pozwala nam odbierać bodźce; brakuje w nim umiejętności abstrakcyjnego myślenia, która jest charakterystyczne dla świadomości wtórnej, po stanie przebudzenia.

Świadomy sen pozwala nam wpływać na bieg snu, zachować kontrolę, możliwość działania, poczucie tożsamości. Termin ten wprowadził holenderski uczony Frederik van Eeden w 1913 roku, który sam wielokrotnie podczas swojego życia doświadczał świadomego snu. Nie można świadomie śnić, kiedy tylko mamy na to ochotę. Nawet po kursach i treningach świadomego snu, śni się świadomie tylko 2-3 razy w tygodniu. Dużym problemem jest również ustalenie, czy do świadomego snu rzeczywiście doszło. Musimy się tu zdać na subiektywne relacje osób, które tego doświadczyły. Pewne wskazówki można uzyskać analizując neuronalną aktywność mózgu śpiącego. Wielu badań potrzeba, by wyjaśnić ten fenomen mózgu. Jednak już dziś psychologowie wykorzystują to zjawisko do tego, by zmniejszyć ilość koszmarów sennych wśród swoich pacjentów i autosugestią poprawić jakość ich snu oraz uwolnić od przykrych przeżyć z tym związanych.

Przedstawione techniki i metody mogą budzić wiele wątpliwości i kontrowersji. Wiele z nich nie ma bowiem naukowego poparcia i udowodnienia, a więc uchodzi za nierzetelne. Dlatego według mnie, na niektóre z nich należy spojrzeć z pewną dozą ostrożności. Niewątpliwe jest jednak, że pozytywne nastawienie, pozytywne myślenie i wiara we własne siły na pewno nie zaszkodzą, a wręcz przeciwnie- mogą przyczynić się do naszego lepszego samopoczucia i wiary we własne możliwości. Nie możemy przecież zrezygnować z własnych marzeń, gdyż często są one siłą napędową naszego działania. Techniki te zostały przedstawione, ponieważ część z nich jest po prostu ciekawa i warto się z nimi zapoznać, choćby dlatego, by móc wyrazić swoją krytykę na ich temat.

Literatura:

  1. Potęga podświadomości; Joseph Murphy; Świat Książki; Warszawa 2006
  2. Napping offers a free ciemna trip around my subconscious; Nicholas Lezard; Down and Out in London
  3. Podświadomość - twój partner : o sile pozytywnego myślenia; Peter Kummer; Warszawa; Sokrates, 1995.
  4. Zaprojektuj swój sen; w: Charaktery- magazyn psychologiczny; nr 7 (174); lipiec 2011
  5. http://www.samadi.republika.pl/podswiadomosc.htm
  6. http://neurointuicja.pl/co-kryje-twoja-podswiadomosc/
  7. http://www.fitnow.pl/pl/3/626/1972/Trening-podswiadomosci-by-zmaksymalizowac-rezultaty-cz2
  8. http://kopalniawiedzy.pl/podswiadomosc-podejmowanie-decyzji-Ap-Dijksterhuis-Maarten-Bos-Radboud-University-Nijmegen-NWO,11940

Arykuł powstał w ramach projektu "Studencka Kawiarnia Możliwości"

Projekt współfinansowany jest ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

REDAKTOR DZIAŁU 'MAM PROBLEM' Kontakt: wfriedrich@us.edu.pl Studia: absolwentka Uniwersytetu Śląskiego w katowicach, kierunku psychologia; specjalizacja: psychologia kliniczna i psychologia sądowa; Studentka prawa III rok. Uniwersytet Śląski Doświadczenie (działalność w organizacjach, praktyki, wolontariat): Staż i praktyki studenckie w ramach Programu ERASMUS na University of Barcelona Wydział Psychologii Ogólnej. Wolontariat w Ośrodku Interwencji Kryzysowej MOPS w Katowicach Wolontariat w Ośrodku Leczenia Uzależnień AZTiRO w Katowicach Wolontariusz podczas XXXIV Zjazdu Polskiego Towarzystwa Psychologicznego Opiekun, wolontariusz w projekcie TAMGRAM Kurs wychowawcy placówek i ośrodków dydaktycznych Liczne kursy, szkolenia w zakresie psychologii, języka migowego i in. (...)


  • Opublikowane 27 Wrzesień, 2013

Jak zaprzyjaźnić się ze stresem?

Stress. It makes your heart pound, your breathing quicken and your forehead sweat. But while stress has been made into a public health enemy, new research suggests that stress may only be bad for you if you believe that to be the case. Psychologist Kelly McGonigal urges us to see stress as a positive, and introduces us to an unsung mechanism for stress reduction: reaching out to others.


Kobiety i mężczyźni, czyli kto jest górą?

Powszechnie wiadomo, że kobiety i mężczyźni różnią się od siebie. Różnica ta nie dotyczy jednak tylko i wyłącznie wyglądu zewnętrznego, ale niemalże wszystkich sfer naszego życia. Każda płeć inaczej pojmuje świat, interpretuje problemy czy postrzega codzienne sytuacje. Analizując liczne badania można stwierdzić, iż więcej jest różnic niż podobieństw, a łączy nas jedynie pobyt na tej samej planecie i przynależność do tego samego gatunku.

Na początek trochę teorii

Badania wykazały, że kobiecy mózg jest mniejszy od męskiego, co jednak nie potwierdza tezy o ich rzekomo niższej sprawności intelektualnej. Wręcz przeciwnie. Mają one możliwość zdobywania wybitnych osiągnięć zarówno w dziedzinach typowo męskich np. matematyka lub fizyka. Dowiedziono nawet, że kobiety osiągają o 3% lepsze wyniki w testach na inteligencję. Ich mózg ma o 10% grubsze spoidło oraz o 13% więcej połączeń między prawą a lewą półkulą, dlatego też kobieta może jednocześnie iść, rozmawiać i słuchać muzyki. Potrafi szczotkować zęby w górę i dół, a w tym czasie polerować stół ruchami okrężnymi, co dla mężczyzn jest zadaniem trudnym bądź niewykonalnym. Mózg mężczyzn jest bowiem „poszufladkowany” i może skupiać się tylko na jednej rzeczy w danym momencie. Dlatego też większość mężczyzn wyłącza telewizor, gdy rozmawia przez telefon. Nie chodzi tu jednak o dochodzenie, kto jest lepszy i mądrzejszy, ponieważ można byłoby się kłócić bez końca. Kobiety i mężczyźni są po prostu inni, każdy jest obdarzony różnymi predyspozycjami, dzięki czemu mogą się wzajemnie uzupełniać.

Powyższe rysunki, z pozoru humorystyczne i zabawne, zawierają więcej prawdy niż mogłoby się nam wydawać. Winowajcą tak licznych różnic w możliwościach i talentach obu płci jest… prehistoria. Tak, to właśnie ewolucja jest odpowiedzialna za brak umiejętności mężczyzn w rozpoznawaniu potrzeb i emocji innych, a kobiet do określania kierunków i drogi do celu. Dawno, dawno temu każdy miał dokładnie określone swoje obowiązki. Rolą mężczyzny było upolowanie zwierzyny, by zagwarantować swojej rodzinie pożywienie oraz bezpieczeństwo. Wykształcił w sobie takie umiejętności jak odnajdywanie kierunku przy przemierzaniu dużych odległości, opracowywanie odpowiedniej taktyki podczas polowania czy też umiejętność trafiania do celu. Kobiety natomiast miały za zadanie wychowywanie dzieci i dbanie o gniazdo rodzinne, dlatego też umiejętności, których potrzebowały do egzystencji to przede wszystkim zdolność obserwacji otoczenia, by dostrzec oznaki niebezpieczeństwa, wyczuwanie każdej zmiany w zachowaniu dzieci lub dorosłych oraz umiejętność rozpoznania drogi powrotnej do domu za pomocą cech charakterystycznych najbliższego terenu. Właśnie przez taki podział obowiązków mózgi kobiet i mężczyzn zostały zaprogramowane w odmienny sposób.

„Gdzie schowałaś masło?”, czyli o widzeniu tunelowym i peryferyjnym

 Oczy mężczyzn są większe niż u kobiet, co jednak nie oznacza, że widzą więcej. Widzą po prostu inaczej. Mężczyzn charakteryzuje widzenie tunelowe, które polega na dokładnym widzeniu tego, co jest bezpośrednio przed nim, nawet jeśli znajduje się to daleko od niego. Można je porównać do patrzenia przez lornetkę. W przeszłości musiał bowiem z daleka wypatrzyć zwierzynę i nic nie mogło odrywać jego uwagi od celu. Z kolei kobiece widzenie nazywamy peryferyjnym, gdyż układa się ono w stożek o kącie 45º, a jego obwód często obejmuje nawet do 180º. Szerokie widzenie umożliwiało kobiecie kontrolowanie, czy drapieżniki nie zbliżają się do gniazda. Ich oczy posiadają więcej czopków w siatkówce, co również wpływa na rozpoznawanie kolorów. Kobieta bez trudu określi odcienie niebieskiego np. błękitny, turkusowy, lazurowy czy chabrowy, podczas gdy dla mężczyzny niebieski to po prostu niebieski. Różnice w widzeniu dają także odpowiedź na pytanie: dlaczego mężczyźni nie potrafią niczego znaleźć w szafkach lub lodówce, a bez trudu trafią do najbliższego pubu? Kobieta dzięki szerszemu polu widzenia oraz estrogenom potrafi objąć wzrokiem całą zawartość lodówki, bez poruszania głową i bez problemu zlokalizować poszukiwaną rzecz. Mężczyzna natomiast posiada wzrok, który jest przystosowany do widzenia na duże odległości, dlatego ma kłopot z odnalezieniem kluczyków czy skarpetek leżących blisko niego. Według najnowszych badań, mężczyzna szuka w lodówce wyrazu „masło”, a jeśli jest ono obrócone napisem do tyłu, to szanse na jego znalezienie są znikome. Ostatnią kwestią związaną z widzeniem, jaką chciałabym poruszyć jest mit oglądania się mężczyzn za innymi kobietami. Dlaczego mit? Bowiem nie tylko mężczyźni oglądają się za innymi przedstawicielami płci przeciwnej. Seksuolodzy twierdzą, że kobiety robią to nawet częściej, lecz tylko mężczyźni, poprzez widzenie tunelowe, są na tym przyłapywani przez swoje partnerki. Gdy para podczas spaceru mija atrakcyjną blondynkę, kobieta zazwyczaj dostrzega ją szybciej i dokonuje analizy porównawczej z własną sylwetką, siebie przeważnie oceniając niżej. Kiedy mężczyzna w końcu dostrzeże ową blondynkę, musi odwrócić głowę, aby na nią spojrzeć. Zapada w trans, a do ust napływa mu ślina. Reakcja ta potocznie nazywana jest „ślinieniem się”. Zazwyczaj dostaje on wtedy, łagodnie mówiąc, upomnienie od swojej partnerki. W takim momencie kobiecie przychodzą do głowy myśli, że nie jest wystarczająco atrakcyjna, a jej wybranek wolałby być z kimś innym niż z nią. W rzeczywistości jednak mężczyzna wcale nie pragnie natychmiast biec za tamtą kobietą. Odzywa się tu jego samczy instynkt, który przypomina mu o szukaniu okazji powiększania liczebności plemienia. Mężczyźni są wzrokowcami, dlatego każda kobieta o odpowiednich kształtach zwróci ich uwagę i nie oznacza to, że nie kochają oni swoich partnerek.

5 ciekawostek dotyczących kobiet

  1. Dlaczego kobiety dużo mówią?

Dane dotyczące ilości wypowiadanych słów przez mężczyzn i kobiety znacznie różnią się w zależności od źródła, z którego korzystamy. Niektóre bowiem podają, że kobiety wypowiadają ok. 20 tys. słów dziennie, a mężczyźni 10 tys. Inne zaś mówią, że liczba ta wynosi odpowiednio dla kobiet – 10 tys., a dla mężczyzn – 4 tys. Dane te różnią się, jednak w każdym przypadku zachowany jest stosunek, z którego wynika, iż kobiety mówią dwa razy więcej niż przedstawiciele płci przeciwnej. Dzieje się tak, ponieważ kobiety mają bardzo wyraźnie zaznaczony ośrodek mowy w mózgu. Ewoluowały one przebywając w grupie z pozostałymi kobietami, a przetrwanie zapewniała im właśnie umiejętność nawiązywania kontaktu i tworzenia bliskich więzi. Podczas wykonywania wspólnych czynności, takich jak zbieranie owoców, mogły one przez cały czas plotkować o codziennych sprawach. Mężczyźni natomiast, musieli w milczeniu czuwać, by nie spłoszyć zwierzyny. Kobiety mówią więc niemalże bez przerwy i podczas każdej czynności np. zakupów czy oglądania telewizji. Dwie kobiety mogą wrócić ze wspólnie spędzonych wakacji, a po powrocie jeszcze przez godzinę rozmawiać przez telefon. Kobieta potrafi opowiedzieć o ostatniej imprezie nie pomijając takich szczegółów jak: kto był w co ubrany, kto co powiedział, jak wszyscy się czuli itd. Mężczyzna spytany o tą samą imprezę odpowie tylko, że było fajnie. Dzięki tak doskonale rozwiniętym ośrodkom mowy dziewczynki szybciej uczą się języków obcych, lepiej radzą sobie z gramatyką, ortografią i interpunkcją. Mężczyźni z kolei częściej się jąkają i cierpią na dysleksję.

  1. Dlaczego kobiety chcą rozmawiać o swoich problemach?

Mowa jest dla kobiet sposobem na odreagowanie po ciężkim dniu, rozwiązaniem kłopotów, gdyż mówiąc o nich głośno, tym samym porządkują je. Nie chodzi tu wcale o szukanie rozwiązań owych problemów, czy dochodzenie do konkretnych wniosków, lecz o samą rozmowę na ich temat, o możliwość opowiedzenia o tym co je trapi. Jest to dla nich formą oczyszczenia – omawianie problemu z każdej możliwej perspektywy redukuje stres. Właśnie ta umiejętność pozwala kobietom lepiej radzić sobie ze stresem niż mężczyźni, co sprawia, że żyją one dłużej. Mężczyzna zwierza się koledze tylko w przypadku, gdy wie, że ten może mu pomóc. Chociaż i to dzieje się stosunkowo rzadko, ponieważ poprzez męską rywalizację i chęć bycia najlepszym, większość z nich nie przyzna się, że nie potrafi sobie z czymś poradzić – mógłby przecież być wtedy postrzegany jako ktoś słabszy.

  1. Dlaczego kobiety nie potrafią przejść od razu do sedna?

Jak już wcześniej wspomniałam, kobiety mają zdecydowanie większy przepływ informacji między obiema półkulami, dlatego też nie tylko potrafią mówić na kilka tematów jednocześnie, ale też mogą skakać z tematu na temat, stosować liczne, dość zawoalowane dygresje oraz nie ominąć żadnego, nawet najmniejszego szczegółu. Mózg mężczyzn jest w stanie poradzić sobie tylko z jednym tematem, więc niemałą frustrację wywołuje u nich wielotorowość rozmów partnerek. Do zagubienia doprowadza ich też aluzyjny sposób mówienia kobiet. Pozwala on na nawiązywanie pozytywnych stosunków z innymi, bez agresywnego wydźwięku. W kontaktach kobieta – kobieta, sposób ten jest korzystny, ponieważ potrafią one zrozumieć znaczenie słów, jednakże w przypadku relacji kobieta – mężczyzna nie jest to już tak proste. Mężczyźni bowiem używają bezpośredniego sposobu mówienia, traktując dosłownie wszystko to, co słyszą. Na ogół wypowiadają krótkie, uporządkowane zdania, używając prostych słów.

  1. Dlaczego kobiety mają szósty zmysł?

Kobieca intuicja jest jedną z rzeczy, która od dawna zadziwia mężczyzn. Panie mają dużo bardziej rozwinięte zdolności postrzegania zmysłowego, ponieważ obrona rodzinnego gniazda wymagała od nich wyczuwania najdrobniejszych zmian nastroju, świadczących o głodzie, bólu agresji czy depresji. W czasie rozmowy twarzą w twarz kobiety doskonale wychwytują i analizują sygnały niewerbalne przekazu, dlatego nie mają trudności z rozpoznaniem kłamcy. Są niezwykle wrażliwe na wszelkie zmiany w tonie głosu, wysokości i natężeniu, dzięki czemu z łatwością rozpoznają zmiany emocjonalne wśród dzieci i dorosłych. Jest to też powodem, dla którego kobiety podczas kłótni z mężczyzną często stwierdzają: „Nie mów do mnie tym tonem!”, podczas gdy mężczyźni nie wiedzą o co im chodzi. Podobno przeciętna kobieta potrzebuje około 10 minut, by zanalizować stosunki między pięćdziesięcioma parami znajdującymi się w jednym pomieszczeniu. Po chwili wie, kto się z kim przyjaźni lub rywalizuje, kto jest szczęśliwy w związku, a kto skłócony. Badania wykazały, że kobiety potrafią rozpoznać powód płaczu niemowląt, nawet jeśli opierają się tylko na widoku płaczącego dziecka, bez bodźców dźwiękowych. Mężczyźni w tym eksperymencie uzyskali znacznie gorsze wyniki.

  1. Dlaczego kobiety mają problem z parkowaniem i określaniem kierunków?

Aby odpowiedzieć na powyższy pytanie należy najpierw bliżej przyjrzeć się wyobraźni przestrzennej każdej z płci. Badania wykazały, że obszar odpowiedzialny za tę umiejętność u mężczyzn znajduje się w prawej półkuli mózgu i jest to jedna z ich najlepiej wykształconych zdolności. Jeśli zaś chodzi o kobiety, obszar ten usytuowany jest w obu półkulach, a ponadto nie jest wyraźnie zaznaczony. Powoduje to m.in. trudności z dostrzeżeniem głębokości obrazu, czyli widzenia trzeciego wymiaru, z czym mężczyźni radzą sobie doskonale. Ograniczone zdolności przestrzenne są również przyczyną kłopotów z parkowaniem równoległym. Kobiety uczą się lepiej od mężczyzn, dlatego z badań przeprowadzonych w szkołach jazdy wynika, że osiągają one lepszy poziom parkowania tyłem. Świetnie radzą sobie z powtórzeniem zadania w tym samym otoczeniu i warunkach, lecz w prawdziwym ruchu ulicznym każda sytuacja jest inna i wymaga dobrej wyobraźni przestrzennej. Nie można się tego wyuczyć, dlatego kobiety wolą parkować w miejscu z większą ilością wolnej przestrzeni, niż próbować zmieścić się pomiędzy dwoma samochodami ustawionymi w niewielkiej odległości od siebie. Niski poziom wyobraźni przestrzennej kobiet niesie ze sobą także inne konsekwencje. Jedną z nich jest kłopot z odczytywaniem mapy i określaniem kierunków. Mężczyźni bez trudu potrafią przeobrazić dwuwymiarową mapę w obraz trójwymiarowy, natomiast kobiety, by ustalić drogę potrzebują perspektywy trójwymiarowej. Wielu z nas być może znana jest sytuacja, w której mężczyzna kierujący pojazdem prosi o ustalenie na mapie dalszego kierunku jazdy siedzącą obok partnerkę. Ta zaś, po otwarciu mapy zaczyna odwracać ją do góry nogami, potem odwraca ją we właściwej pozycji i jeszcze raz przekręca. O ile jeszcze jadąc na północ jakoś daje sobie radę, to w przypadku podróży na południe problem staje się większy. Po chwili mężczyzna zaczyna się denerwować i krzyczeć, by przestała kręcić mapą. Dla kobiety logiczne jest, że jeśli położy ją w kierunku, w którym zmierzają, z łatwością będzie mogła odczytywać nazwy mijanych ulic, tylko wówczas są one napisane do góry nogami. Jest to jedna z najczęstszych kłótni między kobietami a mężczyznami na całym świecie, a jej przyczyną nie jest złośliwość którejś ze stron, ale indywidualne umiejętności uwarunkowane ze względu na płeć. Mężczyzna potrafi w myślach obracać mapę, a gdy chce wrócić do tego samego punktu już jej nie potrzebuje, gdyż jego mózg przechowuje wcześniejsze informacje. Potrafi on również wskazać północ, nawet jeśli znajduje się w nieznanym pomieszczeniu bez okien. Udzielając wskazówek kobiecie nigdy nie zależy formułować ich: „Skieruj się na południe” czy „Przez pięć kilometrów jedź na zachód”. Zamiast tego warto posługiwać się punktami orientacyjnymi w terenie np. „Przejedź obok parku i skręć w lewo za dużym budynkiem z reklamą Banku Narodowego”. To znacznie ułatwi życie zarówno jednej jak i drugiej stronie.

5 ciekawostek dotyczących mężczyzn

  1. Dlaczego mężczyźni bez przerwy zmieniają kanały w telewizorze za pomocą pilota?

Wiele lat temu mężczyźni wracali z polowania do domu, by resztę dnia spędzić wpatrując się w ogień wraz z pozostałymi mężczyznami. Potrafili tak siedzieć bez słowa godzinami, gdyż było to dla nich pewną formą relaksu i rozładowania stresu. W dzisiejszych czasach jest podobnie, tylko miejsce ognia zajął telewizor, gazety lub sport. Kobieta preferuje odpoczynek podczas oglądania takich programów telewizyjnych, które poruszą ją emocjonalnie i ukazują interakcje międzyludzkie. Chętnie ogląda też reklamy. Mózg mężczyzny natomiast, nastawiony jest na rozwiązywanie problemów i jak najszybsze dotarcie do sedna sprawy, dlatego skacze po kanałach telewizyjnych, analizując problem w każdym z włączanych po kolei programów. Dzięki oglądaniu problemów innych ludzi mężczyzna zapomina o własnych, ponieważ jego mózg może zajmować się tylko jedną rzeczą na raz. Dziwią ich pretensje kobiet co do ich rzekomego braku zainteresowania jej problemami, bo uważają, że należy im się chwila dla siebie. Jest do dla niego forma oderwania się od zmartwień, dlatego kobiety nie powinny aż tak się tym przejmować.

  1. Dlaczego mężczyźni nieustannie zostawiają podniesioną deskę klozetową?

Mężczyznom do oddawania moczu nigdy nie służyły ubikacje, tylko przeważnie zarośla. Obecnie mężczyźni także załatwiają swoją potrzebę fizjologiczną raczej przy drzewie lub murku niż na otwartej przestrzeni. Dopiero pod koniec XIX w. wymyślono ubikację ze spłuczką. Współcześnie toalety publiczne podzielone są na dwie części – dla kobiet z sedesami, a dla mężczyzn z pisuarami. Toalety w domach prywatnych spełniają jednak tylko potrzeby kobiet. Aby nie usiadły na mokrej od moczu desce klozetowej mężczyźni muszą ją podnosić, a jeśli o tym zapomną, muszą zazwyczaj wysłuchać reprymendy. W niektórych krajach m.in. w Szwecji istnieją przepisy, które za względu na poprawność polityczną, nakazują siadać mężczyznom podczas oddawania moczu. W rzeczywistości jest im obojętne w jakiej pozycji znajduje się deska, lecz denerwują ich kobiety, które za wszelką cenę domagają się jej opuszczania. Może wystarczyłoby ich poprosić i zaznaczyć, że przecież muzułmanie również siadają podczas oddawania moczu i nie twierdzą, że uwłacza to ich męskości. W ostateczności można też wprowadzić podział sprzątania łazienki.

  1. Dlaczego dla mężczyzn pójście na zakupy jest tak wielkim problemem?

Zakupy są dla mężczyzny jedną z najbardziej stresujących czynności. Widzenie tunelowe umożliwia mu bowiem przemieszczanie się od punktu A do punktu B. Zakupy natomiast polegają na poruszaniu się slalomem między kolejnymi stoiskami, sklepikami i tłumem ludzi. Zmiana kierunku wprawia mężczyznę w zdenerwowanie, bo wymaga od niego bardziej świadomej decyzji. Męskie zakupy wyglądają tak, że potrafi on szybko upolować cel i wrócić do domu. Kobiety również kupują tak samo jak dawniej, kiedy to wyruszały z grupą innych kobiet na cały dzień w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Nie miały określonego limitu czasowego bądź dokładnego celu. Spędzały cały dzień na próbowaniu i dotykaniu różnych, ciekawych rzeczy, rozmawiając przy tym na rozmaite tematy. Nawet pomimo powrotu do domu wieczorem z pustymi rękami, były szczęśliwe z cudownie spędzonego czasu. Dla mężczyzny taka sytuacja byłaby kompletną porażką. Istnieją jednak sposoby, które ułatwiają mężczyźnie przetrwać tą czynność. Po pierwsze to on powinien pchać wózek na zakupy, ponieważ w ten sposób może mieć coś pod kontrolą i wykorzystać swoje zdolności przestrzenne. Można poprosić go o radę, w jaki sposób najlepiej ułożyć zakupy w wózku tak, by wszystko się zmieściło. Ponadto podczas poruszania się po sklepie warto dawać mu konkretne wskazówki (markę, smak czy wielkość), prosząc, by znalazł ten produkt w najniższej cenie. Na koniec nie zapominajmy o nagrodzie, którą może być wybrany smakołyk. Podczas kupowania odzieży należy stosować te same zasady (rozmiar, kolor, cena).

  1. Dlaczego mężczyźni nigdy nie zatrzymują się, by spytać o drogę?

Odnajdywanie drogi jest jedną z najważniejszych umiejętności mężczyzny. Zatrzymanie się podczas podróży, by spytać o drogę jest równoznaczne z przyznaniem się przez niego, że zabłądził, a tym samym zawiódł. Nigdy żaden osobnik płci męskiej nie chciał być postrzegany jako nieudacznik, dlatego też ich mózg został w odpowiedni sposób zaprogramowany. Większość z nich wolałaby umrzeć niż przyznać się kobiecie do błędu. Prawdopodobnie mężczyzna zapytałby o drogę, jeśli akurat jechałby sam, lecz w jej obecności jest to wykluczone. Gdy kobieta proponuje owo rozwiązanie, mężczyzna czuje się niekompetentny, beznadziejny, uważa, że kobieta może przestać go kochać, bo jest on do niczego. Właśnie dlatego mężczyźni zawsze muszą mieć rację. Wpływ na to ma również wychowanie. Już jako mali chłopcy mieli wpajane, że chłopaki nie płaczą, prawdziwy mężczyzna jest twardy, ze wszystkim sobie potrafi poradzić itp. Ich wzorami do naśladowania byli tacy bohaterowie jak Batman, Superman czy Zorro. Zawsze potrafili wykonać zadanie, wyjść z opresji i uratować bezbronną kobietę. Powyższe stereotypy ukształtowały w mężczyznach tak wielką chęć bycia idealnym i nieomylnym. Kobiety natomiast muszą wykazać się niezwykłą ostrożnością podczas dyskusji z mężczyzną o jakimś problemie lub nawet wyborze urodzinowego prezentu, gdyż podarowanie mu poradnika dostarcza informacji: „Nie jesteś dość dobry”. Tak ogromna niechęć wobec otrzymywania jakichkolwiek rad nie oznacza jednak, że mężczyzna nie lubi sam ich udzielać. Przeciwnie – wprost uwielbia przedstawiać gotowe rozwiązania. Dlaczego? Otóż ewoluował on jako myśliwy, którego głównym obowiązkiem było trafiać w cel, by wszyscy mieli co jeść. Konsekwencją tego było wykształcenie w jego mózgu obszaru umożliwiającego trafiania w cel i rozwiązywania problemów. Jest on więc nastawiony na rezultaty. Mężczyzna nie rozmawia o swoich problemach z innymi, ponieważ uważa, że sam sobie doskonale poradzi. Dlatego rzadko mówią o tym, co ich dręczy i mają taki problem z powiedzeniem: „Przepraszam”. Jest to bowiem przez nich traktowane jako przyznanie się do tego, że zawiedli.    

  1. O czym mężczyźni rozmawiają w toalecie?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta: o niczym. Dla kobiet, które w toalecie rozmawiają o wszystkim, jest to rzecz abstrakcyjna, aczkolwiek tak właśnie jest – mężczyźni wcale nie rozmawiają w toalecie, nie nawiązują nawet kontaktu wzrokowego. Wolą kabiny ze ścianami od sufitu do podłogi, a podczas korzystania z pisuaru zazwyczaj nie stoją jeden obok drugiego, tylko co drugie miejsce, by nie stać obok obcego mężczyzny, który mógłby mu się przyglądać. Damskie toalety z kolei, są miejscem spotkań towarzyskich, kobiety omawiają warunki toalety, dyskutują o problemach, kosmetykach, mężczyznach, ubiorze i wyglądzie innych oraz swoim. Jest to również miejsce zawierania nowych znajomości – kobiety, które widzą się pierwszy raz, mogą pożyczać sobie kosmetyki. W przeciwieństwie do mężczyzn, preferują kabiny z dużymi szparami, bo nawet gdy już usiądą na sedesie mogą dalej rozmawiać i podawać sobie różne rzeczy. Fakt, że kobiety chodzą do toalety stadami, także ma swoje odzwierciedlenie w przeszłości, bowiem do roku prawie 1900 toalety były małymi buduarami na tyłach domu. Dla bezpieczeństwa kobieta chodziła do toalety zawsze w towarzystwie innej kobiety, mężczyzna natomiast był w stanie sam się obronić w razie potrzeby, dlatego szedł sam. Mimo tego, że została ona po czasie przeniesiona do domu, kobiety zachowały zwyczaj grupowego chodzenia do toalety. Wśród mężczyzn raczej nie usłyszymy stwierdzenia: „Paweł, idę do toalety, pójdziesz ze mną?”, gdyż mogłoby to być postrzegane jako co najmniej dziwne. 

Każda z płci ma swoje lepsze i gorsze strony. Niektórzy mówią, że lepiej jest być mężczyzną, ponieważ mechanicy samochodowi mówią Ci prawdę, zmarszczki dodają charakteru, bielizna kosztuje kilkadziesiąt złotych za sześć sztuk, a czekolada jest tylko jedną z przekąsek. Ponadto osoba, z którą rozmawiasz, nie gapi się na twój biust i nie musisz wychodzić z pokoju, aby poprawić makijaż. Inni z kolei uważają, że wspaniale jest być kobietą, gdyż możesz rozmawiać z osobami płci przeciwnej, nie wyobrażając sobie ich nago, taksówki zatrzymują się, kiedy je przywołujesz, a swojego szefa możesz przerazić tajemniczymi dolegliwościami ginekologicznymi. Poza tym, gdy tańczysz, nie przypominasz żaby w mikserze, a wychodząc za mąż za osobę o 20 lat młodszą, zdajesz sobie sprawę, że wyglądasz jakbyś szła z własnym synem. Niewiarygodne jest to, że kobiety i mężczyźni, z pozoru tacy sami, tak naprawdę są zupełnie od siebie różni. Istnieją rozmaite koncepcje mówiące o tym, że obie płci są identyczne. Wymagają od nas tych samych zachowań, jednocześnie twierdząc, iż mamy te same możliwości. Natomiast prawda jest taka, że Matka Natura zaprogramowała nasze mózgi w zupełnie inny sposób i nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Kobiety zawsze będą miały problem z parkowaniem, a mężczyźni z wykonaniem kilku czynności jednocześnie. Najważniejsze jest jednak to, że potrafimy się wzajemnie uzupełniać, a jeśli każda ze stron wykaże się odrobiną zrozumienia dla biologicznych uwarunkowań partnera, to może uda się uniknąć niejednej kłótni.

Bibliografia:

  1. Pease, A., Pease, B. (2003). Dlaczego mężczyźni nie słuchają, a kobiety nie umieją czytać map. Poznań: Dom Wydawniczy Rebis
  2. Pease, A., Pease, B. (2003). Dlaczego mężczyźni kłamią, a kobiety płaczą. Poznań: Dom Wydawniczy RebisPease, A., Pease, B. (2004).
  3. Dlaczego mężczyźni nie potrafią robić dwóch rzeczy równocześnie, a kobiety na moment nie przestają gadać. Poznań: Dom Wydawniczy Rebis
  4. Krocz, K., (2013). Różnice między mężczyzną a kobietą. http://portal.abczdrowie.pl/roznice-miedzy-mezczyzna-a-kobieta

 

Kontakt: ola_w15@op.pl   Kierunek studiów: Pedagogika IV rok, edukacja wczesnoszkolna i wychowanie przedszkolne Doświadczenie zawodowe: praktyki w szkole podstawowej w Katowicach praktyki w przedszkolu w Katowicach Dodatkowe doświadczenie: wolontariat podczas meczu charytatywnego "Senat kontra Senat" organizowanego m.in. przez Uniwersytet Śląski, Senat RP, Gazetę Wyborczą oraz Fundację im. Krystyny Bochenek Zainteresowania: Moim zainteresowaniem jest przede wszystkim praca z dziećmi - wspieranie ich rozwoju, możliwości pomocy dzieciom zarówno z zaburzeniami fizycznymi jak i emocjonalnymi. Interesuje mnie także bajkoterapia, techniki szybkiego zapamiętywania, komunikacja interpersonalna, sposoby zdrowego odżywiania się oraz trochę fotografia. (...)


Pamięć (nie)absolutna

Zapominanie to problem, który dotyczy każdego z nas. Nie jest to powód do zmartwień, dopóki nie pojawia się zbyt często. Nie wszyscy jednak mają świadomość, dlaczego w naszej pamięci pojawiają się ubytki. Działanie naszego mózgu, w tym i pamięci, jest na tyle interesujące, że warto się zastanowić, dlaczego zdarza nam się zapominać.

Dlaczego zapominamy?

Zapominanie to po prostu utrata zdolności do przypomnienia sobie tego, co wcześniej zastało zapamiętane. Jest to jednak pojęcie wieloznaczne. Oznacza jednocześnie „wymazanie” pewnych informacji z pamięci, niemożność przypomnienia sobie czegoś (co często znajduje się „na końcu języka”) lub modyfikacja pewnych danych.

Pojawia się jednak pytanie, dlaczego w ogóle zapominamy. Czy ma to jakikolwiek sens?

Otóż ma i to w dodatku niebagatelny. Utrata informacji, czyli zapominanie, pozwala na lepszą pracę naszego mózgu. Zapominając odciążamy go i jednocześnie pozbawiamy nadmiaru niepotrzebnych informacji, by móc zapamiętać to, co jest nam bardziej przydatne. Zapominanie stanowi więc swojego rodzaju mechanizm obronny, który tak naprawdę, choć brzmi to absurdalnie, pomaga w zapamiętywaniu, tyle że czegoś innego.

Zapominanie jest ponadto wynikiem niedostatecznej koncentracji uwagi w procesie zapamiętywania. Warto wiedzieć, że zapominanie postępuje najszybciej zaraz po zakończeniu nauki, potem zachodzi dużo wolniej.

Teorie zapominania

Psychologia poznawcza, jak dotąd, wyróżniła cztery główne teorie zapominania. Należą do nich:

Teoria upływu czasu: zgodnie z tą teorią zapominamy to, czego na co dzień nie wykorzystujemy lub nie jest wiedzą konieczną dla codziennego życia. Według badań, najczęściej zapominamy rzadko używane nazwy własne.

Teoria utraty dostępu: teoria ta wiąże zapominanie z defektem przypominania sobie jakiejś informacji, co z kolei może być wynikiem wcześniejszego błędnego jej zakodowania. Informacja istnieje gdzieś w pamięci, ale w danej chwili dostęp do niej jest utrudniony. Nierzadko po upływie pewnego czasu, choćby już następnego dnia, jesteśmy w stanie bez trudu przypomnieć sobie tę informację.

Teoria interferencji: dotyczy ona dwóch zjawisk, jakie mają miejsce w naszym mózgu, a mianowicie interferencji wstecznej, która sprawia, że nowe wspomnienia blokują lub usuwają stare oraz interferencji aktywnej, uniemożliwiającej zapamiętywanie nowych wspomnień poprzez ich blokowanie.

Teoria wyparcia: opiera się na założeniu, że nieuświadomione mechanizmy, które funkcjonują w naszym mózgu sprawiają, że wspomnienia traumatyczne czy nieprzyjemne zostają usunięte z pamięci lub chociażby zablokowane. Zygmunt Freud, będący autorem tej teorii, uważał, że faktycznie informacje nadal są obecne w naszej pamięci, jednak są intensywnie tłumione, co uniemożliwia ich przypominanie. Powstaje wówczas subiektywne wrażenie, że zwyczajnie nie istnieją. Takie dane gromadzą się jednak w naszej podświadomości i nierzadko mają wpływ na nasze zachowanie.

Jak pomóc pamięci?

Aby lepiej zapamiętywać, nie można pozbawiać się solidnej porcji snu, który ma zbawienny wpływ na pracę mózgu, a podczas którego zwyczajnie mniej zapominamy.

Należy unikać środków odurzających, w tym narkotyków, ponieważ zakłócają proces zapamiętywania. Największe ubytki w pamięci może spowodować, wydawałoby się niewinna, marihuana.

Ponadto warto pamiętać, by po zakończeniu nauki nie podejmować pracy podobnej do tej wykonywanej niedawno. Ważne, by zmieniać pozycje podczas nauki, uczyć się naprzemiennie zupełnie innych rzeczy lub po zakończeniu zapamiętywania zabrać się na przykład za mycie okien. Zmiana pracy na podobną nie sprzyja, niestety, zapamiętywaniu.

Zaskakujący może być fakt, że aby poprawić pamięć, warto zadbać o sprawność fizyczną. To nie pomyłka. Regularne ćwiczenia na świeżym powietrzu mogą zdziałać cuda! Istotną rolę odgrywają również te, w które zaangażowany jest nasz mózg: trenujmy naszą pamięć (wprowadzając na przykład mnemotechniki).

Istnieją także teorie mówiące o zbawiennym wpływie technik relaksacyjnych na kondycję naszej pamięci. Trzeba się z nimi zgodzić – medytacje z pewnością poprawią naszą koncentrację, a tym samym zdolność zapamiętywania.

Nie można zapominać o diecie, która zagwarantuje naturalną poprawę stanu pamięci. Jeśli wzbogacimy nasze posiłki o kwasy omega-3 (ryby, ziarna słonecznika, dyni), warzywa, owoce, cukry złożone (ciemne, pełnoziarniste pieczywo, brązowy ryż, otręby), a nie proste i wyeliminujemy tłuszcze nasycone, możemy być pewni, że nasz mózg odwdzięczy nam się lepszą i trwalszą pamięcią.

Bibliografia:

Dudlmy G. A. (1994), Jak podwoić skuteczność uczenia się? (s. 210‑213). Warszawa: Wydawnictwo Medium

Lindsay H., Norman D.A. (1991). Procesy przetwarzania informacji u człowieka. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Kierunek studiów: III rok filologii polskiej, specjalizacja nauczycielska O mnie: Uwielbiam jazdę na rowerze i piesze wędrówki. Nigdy nie wsiadam do pociągu bez książki, a sobotni wieczór nie może obejść się bez projekcji choćby jednego filmu (cenię np. Emira Kusturicę za jego twórczość). W mojej torebce zawszę muszę znaleźć przenośny odtwarzacz muzyki.  Zainteresowania:Literatura adresowana głównie do najmłodszych odbiorców, holocaust w literaturze (także dziecięcej), myśl pedagogiczna Janusza Korczaka oraz jego twórczość powieściowa dla dzieci. Doświadczenie zawodowe: Praktyki w Szkole Podstawowej im. Antoniego Hedy – Szarego w Radoszycach, hospitacje w Gimnazjum im. Ziętka w Katowicach. Kontakt e-mail: karolina.siek91@gmail. (...)


Być jak Forrest Gump, czyli kilka słów o zespole sawanta

Posługuje się 11 językami, jest rekordzistą Europy w recytowaniu liczby pi, potrafi wykonywać skomplikowane obliczenia, podając wynik z dokładnością do 30 miejsc po przecinku. Każdej cyfrze przypisuje kolor lub kształt. Mowa o Danielu Tammecie, który oprócz tego, że jest geniuszem, cierpi na epilepsję oraz zespół Aspergera.

Przytoczyłam wyżej przykład Daniela, ponieważ opierając się na jego postaci, bardzo łatwo wyjaśnić, kim jest osoba z syndromem (zespołem) sawanta. To nikt inny jak geniusz, który jest jednocześnie upośledzony.

Początki sawantyzmu

Jako pierwszy, przypadki tego syndromu opisał w 1789 Benjamin Rush. Oparł się na badaniach nad Thomasem Fullerem, który mimo nikłych zdolności matematycznych, potrafił w pamięci obliczyć, ile sekund przeżył człowiek w ciągu 70 lat, 17 dni i 12 godzin.

Podobnymi przypadkami zajął się również Jon Langdon-Down (odkrywca zespołu Downa). Opisał on 10 przypadków zespołu sawanta. Dokonał tego poprzez obserwację głównie swoich pacjentów ze szpitala psychiatrycznego w Londynie. Także Down był autorem prowokacyjnego określenia „idiota- sawant” (dziś już zapomnianego i nieużywanego), które dotyczyło osób o ilorazie inteligencji niższym niż 25, ale jednocześnie dysponujących nieprzeciętnymi zdolnościami umysłowymi. Ponadto każdy obarczony tym syndromem odznacza się znakomitą pamięcią.

Kilka faktów

Do dnia dzisiejszego zostało opisanych około 100 przypadków tego zjawiska. Pozwala to na scharakteryzowanie profilu osób cierpiących na sawantyzm. Cechą tych niezwykłych ludzi jest iloraz inteligencji w granicach od 40 do 70, choć i często ich IQ przekracza 114. Najczęściej syndrom kojarzony jest z autyzmem (1 przypadek na 10) lub z niedorozwojem umysłowym (1 na 2 tys. przypadków). Ponadto, wśród tych nietypowych geniuszy znajduje się decydująca liczba mężczyzn, bo aż 75% wszystkich przypadków. Kobiety stanowią zaledwie czwartą część ogółu.

Skąd jednak biorą się ich, chciałoby się powiedzieć, nadprzyrodzone zdolności? Otóż najczęściej są wynikiem bezlitosnej genetyki, a więc mają charakter wrodzony. Istnieją też przypadki, kiedy zespół ten objawia się jako efekt uszkodzenia lub choroby mózgu. Najrzadziej, choć odnotowano i taką możliwość, występuje sawantyzm u osób zupełnie zdrowych, ale które popadły w stan pewnego otępienia umysłowego.

Zdolności sawantów związane są przede wszystkim z aktywnością prawej półkuli mózgowej odpowiedzialnej za myślenie abstrakcyjne, artystyczne, a co za tym idzie mają szczególne zdolności wizualne i motoryczne. Zdarzają się i tacy, którzy wykazują niezwykłe zdolności językowe (jak wspomniany Daniel Tammet), choć takie możliwości należą do rzadkości. Najczęściej pojawiają się zdolności muzyczne i rachunkowe lub takie, które wiążą się z precyzyjnym odmierzaniem czasu.

Wzmożona aktywność prawej półkuli nie jest jednak przypadkowa. Uszkodzenie lewej półkuli mózgowej pobudza prawą do aktywności kompensującej utracone funkcje. Przeprowadzono także badanie na 17 osobach z autyzmem, które wykazało, że u 15 z nich doszło do uszkodzenia lewej półkuli, a 4 miało cechy sawantów. Rozwój lewej półkuli płodu trwa ponadto dłużej niż prawej, a obecność testosteronu może ten rozwój dodatkowo zakłócić. To wyjaśnia, dlaczego więcej przypadków sawantyzm zostaje odnotowanych w środowisku męskim.

Warto także wspomnieć, o innym odkryciu na terenie badań nad sawantyzmem. Okazuje się, że osoby z tym zespołem tracą swoje umiejętności, kiedy są zachęcani do ich rozwijania.

Niemniej jednak opisywany syndrom nadal pozostaje w dużej mierze zjawiskiem tajemniczym, a nowe doniesienia dają powody do intrygujących spekulacji, jakoby sawantem miał być po części każdy z nas.

Gwiazdy wśród sawantów

Kim Peek często nazywany jest chodząca encyklopedią. Na pamięć znał kilka tysięcy książek, a ponadto miał niesamowitą wiedzę muzyczną – znał bardzo wiele utworów, potrafił przypisać je do autorów i podać datę pierwszego wykonania. Niestety cierpiał z powodu wielu zaburzeń rozwojowych, przez co w wielu czynnościach życiowym musiał wyręczać go ojciec. Jego postać zainspirowała twórców filmu Rain Men, był pierwowzorem dla postaci Raymonda Babbita, którą odegrał Dustin Hoffman.

 

 

Nie można zapomnieć również o Stephenie Wiltshire, autystycznym artyście, który potrafi narysować z pamięci całe miasto nie pomijając najmniejszych szczegółów. Wystarczy mu do tego tylko jeden lot helikopterem nad miastem.

Z kolei Leslie Lemke jest niezwykle uzdolniony muzycznie i może pochwalić się doskonałą pamięcią słuchową. Potrafi zagrać bezbłędnie tysiące utworów włącznie z tymi, które usłyszał po raz pierwszy w życiu. Cierpi na porażenie mózgowe, jest niewidomy i niedorozwinięty.

Kolejną istotną w tym temacie postacią jest Richard Wawro. Był autystycznym malarzem szkockim. Jego obrazy wykonywane z ogromną precyzją trafiały do kolekcji Margaret Thatcher czy Jana Pawła II, ponadto jego prace gościły w największych galeriach na całym świecie.

Alonso Clemons to kolejny, niezwykle utalentowany człowiek cierpiący na syndrom sawanta. Potrafi wyrzeźbić w 20 sekund wierną podobiznę zwierzęcia, które widział jedynie przez chwilę. Jego prace odznaczają się niezwykłym realizmem, zachowują szczegóły anatomiczne i właściwe proporcje. Alonso jest niepełnosprawny i obarczony zaburzeniami rozwojowymi.

Postać Daniela Tammeta została przytoczona już na początku. Warto jednak dodać, że oprócz znajomości wielu języków obcych, stworzył swój własny, który nazwał Mänti (z fińskiego "sosna"). Wydał autobiografię pt. „Urodziłem się w niebieski dzień”.

W dorobku kultury masowej znalazły się również filmy, które poruszają temat sawantyzmu. Wspomniany Rain Men zalicza się oczywiście do tej grupy, ale nie jest to przykład odosobniony. Forrest Gump to także przedstawiciel osób z zespołem sawanta, z tą różnicą, że w powieści jest określony dokładniej, w filmie pomija się ten fakt. Także w jednym z odcinków Dr Housa pojawia się postać sawanta niezwykle uzdolnionego muzycznie. Także film K-PAX opisuje historię człowieka z objawami sawantyzmu. Bohaterem jest pacjent szpitala psychiatrycznego, który dysponował niezwykłą wiedzą astrofizyczną.

Niewątpliwie tematykę sawantyzmu podejmuje również film Piękny umysł, który został oparty na historii profesora Johna Nasha.

Syndrom sawanta może zaskakiwać, jak i budzić różne inne skrajne emocje. Może też jednak zachwycać. Zapraszam do obejrzenia filmu, który ukazuje, na czym polegają „nadprzyrodzone” zdolności osób cierpiących na to schorzenie. W roli głównej opisany wyżej Stephen Wiltshire, nazywany „ludzką kamerą”:

http://www.youtube.com/watch?v=ckqDX2XpdyY

Bibliografia:

  • http://neuroskoki.info/syndrom-sawanta-niezwykle-zdolnosci-wynikiem-uposledzenia/ [dostęp:12.04.2013r.]
  • D. A. Treffert, G. L. Wallace (2002).Wyspy geniuszu. Świat Nauki, 08, s. 56-65.

Kierunek studiów: III rok filologii polskiej, specjalizacja nauczycielska O mnie: Uwielbiam jazdę na rowerze i piesze wędrówki. Nigdy nie wsiadam do pociągu bez książki, a sobotni wieczór nie może obejść się bez projekcji choćby jednego filmu (cenię np. Emira Kusturicę za jego twórczość). W mojej torebce zawszę muszę znaleźć przenośny odtwarzacz muzyki.  Zainteresowania:Literatura adresowana głównie do najmłodszych odbiorców, holocaust w literaturze (także dziecięcej), myśl pedagogiczna Janusza Korczaka oraz jego twórczość powieściowa dla dzieci. Doświadczenie zawodowe: Praktyki w Szkole Podstawowej im. Antoniego Hedy – Szarego w Radoszycach, hospitacje w Gimnazjum im. Ziętka w Katowicach. Kontakt e-mail: karolina.siek91@gmail. (...)


Familiae – gatunek zagrożony wyginięciem

Model rodziny, od narodzin ludzkości, ulega stale przemianom. Ponieważ w XXI w. rządzi wolność i swoboda, przestaje mieć on jednolite reguły. Być może za kilka pokoleń rodzina stanie się reliktem o wręcz muzealnej wartości. Czy da się temu zapobiec?

Rodzina w ujęciu językoznawczym definiowana jest w sposób najbliższy temu, funkcjonującemu w mowie codziennej. Jak podaje „Słownik języka polskiego” Polskiego Wydawnictwa Naukowego, rodziną określani są „małżonkowie i ich dzieci; ogólniej też: osoby związane pokrewieństwem i powinowactwem”. Drugą część owego określenia odnaleźć można wyłącznie w tymże ujęciu, ponieważ z punktu widzenia socjologii, rodziną nazywane są tylko osoby, o których mowa w jego pierwszym fragmencie. Jednakże omawiając kwestie rodzinne nie myślimy jedynie o tak wąsko zakreślonych definicją tematach, ale o wiele bardziej złożonych kwestiach, bezpośrednio z nimi powiązanych.

Gdziekolwiek pojawia się układ żywych organizmów, muszą też zaistnieć procesy ewolucyjne. Ten schemat odnosi się oczywiście do świata fauny i flory, ale można go również odnaleźć w tematyce familijnej. Pytanie brzmi: na jakiej płaszczyźnie należałoby szukać owych procesów? Otóż nietrudnym jest wskazanie kolosalnych różnic w funkcjonowaniu rodzin nie tak dawno, bo wystarczy pięćdziesiąt lub sto lat temu oraz tych, które są tworzone obecnie. W Tym miejscu pojawia się kwestia modeli tradycyjnych i nowoczesnych, nad którymi warto się pochylić.

Główną teorią dotyczącą podwalin instytucji rodziny jest ewolucyjna koncepcja J. J. Banchofena i L. H. Morgana, mówiąca o formie „pierwotnego bezładu”. Sugeruje ona, że początkowo ludzie żyli „bez określonych reguł społecznych” dotyczących życia seksualnego. Łączyli się ze sobą w ramach instynktów bez jakichkolwiek ograniczeń związanych z wiekiem, płcią oraz ilością osób. „Nie istniała wówczas rola ojca, związki nie były oparte na miłości. Więź pary tworzyła się między matką a dzieckiem”. Już w tym punkcie widać jak bardzo społeczne relacje i zasady uległy zmianie i te dawne są nieaktualne.

Co takiego ulega zmianom?

Według Anthony’ego Giddensa, brytyjskiego socjologa, rozróżnianych jest sześć głównych kierunków przemian rodziny. Pięć z nich charakteryzuje się wzrostem i rozwojem wraz z unowocześnianiem się społeczeństwa, podczas gdy jedna nieustannie traci na znaczeniu. Mowa tutaj o: zmniejszaniu się wpływu grupy krewnych, zwiększaniu uprawnień kobiet, poszerzaniu zakresu swobody seksualnej, trendzie w kierunku rozwoju praw dzieci, coraz swobodniejszym wyborze współmałżonka oraz wzrastaniu tendencji do zatrudniania kobiet poza domem.

Społeczeństwo nie ma tu nic do gadania!

Jako pierwszy omówię spadek wpływu bliskich na członka klanu. Niegdyś funkcja stratyfikacyjna była niezwykle ważna. Jeżeli ktoś pochodził z danej grupy społecznej, był do niej przypisany do końca życia, a zaistnienie „na salonach” osób niskiego urodzenia graniczyło z cudem. W dzisiejszych czasach tak wyraźne podziały klasowe można jeszcze spotkać w mało rozwiniętych państwach (jak na przykład Indie), natomiast w Europie lub Ameryce Północnej uległy one w dużej mierze zatarciu lub przeniosły się na inne płaszczyzny – nie ocenia się rodów po nazwisku, ale często po tym, co osiągnęły (choć jest to duże uogólnienie). Ponadto bardzo istotną różnicą w obrębie omawianej kategorii zmian jest to, że w nowoczesnym modelu ludzie mają nieporównywalnie większą swobodę podejmowania decyzji (np. o wyborze pracy, miejsca zamieszkania, doborze znajomych lub współmałżonka). Ta kwestia zakrawa o kolejny kierunek przemian, a mianowicie o wspomnianą wolność w doborze partnerki lub partnera.

Model tradycyjny zakładał oczywiście małżeństwa aranżowane. Zawarcie związku małżeńskiego miało na celu wzbogacenie rodu, przedłużenie linii i zdobycie jak najlepszych koligacji. Raczej nie miało to zbyt wiele wspólnego z miłością. Obecnie taki zwyczaj, na naszej części globu nie występuje już prawie w ogóle. Młodzi ludzie mają całkowitą wolność i nawet rzadkością jest oczekiwanie pewnej aprobaty rodzicielskiej. Ponadto wiąże się to z dwukrotnym zwiększeniem wieku, w którym zawierane są małżeństwa obecnie w stosunku do przeszłości.

 Podobną sytuację obserwujemy w przypadku rozwodów, które stały się całkowicie akceptowane przez społeczeństwo, a nawet częstokroć pochwalane. Tymczasem, jeszcze w minionym wieku, byłoby to nie do pomyślenia. Religia jest w tym temacie tak bardzo określona i konserwatywna, że będąc dużym autorytetem wręcz wykluczała ze społeczności osoby z rozbitych związków. Nie mówiąc już nawet o fakcie, że niegdyś (w tradycji chrześcijańskiej) niemożliwym było uzyskanie rozwodu.

Emancypacja także pod dachem

Kolejnym aspektem jest zwiększanie uprawnień kobiet, które połączone jest ze wzrostem ich zatrudnienia poza domem. Prawa płci pięknej od około stu lat intensywnie się rozwijają i pomimo, że wydawałoby się, że ta kwestia została rozwiązana raz na zawsze, wciąż ruchy feministyczne dążą do pełnego równouprawnienia (oczywiście znów pomijam tu kwestie Trzeciego Świata czy skrajne zasady religijne – mowa o typowym schemacie z rejonów wysoko rozwiniętych). Kobieta mająca więcej praw w społeczeństwie staje się automatycznie ważniejsza w domu. Dla kwestii pracy przełomowym momentem była pierwsza wojna światowa, kiedy kobiety zastąpiły mężczyzn na ich stanowiskach. Dzięki temu rozpoczął się gwałtowny proces zmiany podziału ról.

Przede wszystkim pojawia się tu aspekt autorytetu. Tradycyjny model rządzony jest zasadą patriarchatu, czyli osobą panującą jest ojciec. Obecnie rodziny skłaniają się w stronę egalitaryzmu, w którym dom posiada dwa ośrodki decyzyjne (w postaci matki i ojca). Taki układ jest tym bardziej powszechny, im zamieszkiwane terytorium jest bardziej rozwinięte. Poza tym widoczne są wyraźne różnice w wykonywaniu codziennych czynności. Już nie jest tak oczywistym, że kobieta sprząta, gotuje i zajmuje się finansami, a mężczyzna reperuje sprzęty i przynosi pieniądze. XXI wiek wyraźnie pokazuje, że wszystkiego można się spodziewać.

A co z seksem?

Następną przemianą jest rozszerzający się zakres swobody seksualnej, który notabene stał się bolączką współczesnych obrońców ludzkiej moralności. Zasada „każdy z każdym” nie jest tematem tabu, a rozwój medycyny w zakresie leczenia chorób wenerycznych mówi sam za siebie. Całe szczęście, że metody antykoncepcyjne nie pozostają w tyle.

Jeśli chodzi o naglące, aktualne problemy instytucji rodziny, warto skierować uwagę nie tylko w stronę kontrowersyjności antykoncepcji, czyli systemu „seksu bez dzieci”, ale też w stronę problemu zapłodnienia In vitro, czyli systemu „dzieci bez seksu”. Teoretycznie każdy sposób zapobiegania wymarciu starzejących się społeczeństw krajów wysoko rozwiniętych jest dobry, ale w tym przypadku pojawia się znów problem natury moralnej oraz spotyka się on z krytyką wyznawców darwinizmu społecznego. Tradycyjne rodziny nie miały takich zmartwień – akcji zawsze towarzyszyła reakcja i odwrotnie – reakcja zawsze wynikała z akcji, dzięki czemu znacznie większy odsetek organizmów stanowiły te silne i zdrowe.

Dzieci i dom

Modnym tematem od kilkudziesięciu lat jest rozwój praw dzieci. Rodzice mają coraz większe problemy z ułożeniem swoich pociech, bo „Ruch Bezstresowego Wychowania” rośnie w siłę i wpływa na postawy świeżo upieczonych rodzicielów. Oczywiście sama idea jest dobra i szczytna, ale problem polega na tym, że nie każdy potrafi zastosować odpowiednie metody, by zyskać posłuch, za to każdy jest do tego obligowany. Dzieci to młode rasy ludzkiej, które w tradycyjnej rodzinie były odpowiednio (według poglądów) wytresowane. Nie znalazło się miejsca na nieposłuszeństwo. W ten sposób spełniano jedną z najważniejszych funkcji – socjalizacyjną. Paradoksalnie w nowym świecie „małych terrorystów” to często dorośli są „resocjalizowani” przez dzieci…

Niegdyś rodziny były duże, wielopokoleniowe, a gospodarstwo domowe miało typ rozszerzony, czyli pod jednym dachem zamieszkiwały co najmniej trzy pokolenia, a najważniejszym był najstarszy mężczyzna. Obecnie głównie spotykane są małe, dwupokoleniowe ogniska domowe. Łączy się z tym również fakt dawnej wielodzietności i biologicznej determinacji w odróżnieniu od współczesnej małodzietności i tendencji do planowanego spładzania potomstwa.

Wartymi podkreślenia w tym miejscu są też: otwartość, stabilność, sakralność i trwałość w modelu tradycyjnym naprzeciw współczesnych: zamknięcia, ruchliwości, laickości oraz względnej trwałości. Są to wszystko cechy możliwe do obserwacji na co dzień i śledzenia na bieżąco ze względu na swoją aktualność.

Dawne rodziny miały na celu realizację wielu funkcji, podczas gdy ich liczba dla dzisiejszych rodzin jest ograniczona. Należy zaznaczyć długotrwałą zależność od rodziców, która wraz z rozwojem społecznym przekształciła się we wczesną emancypację dzieci. Z tą tematyką związany jest też częściowo zinstytucjonalizowany profil rodziny, który stał się kompletnym przeżytkiem i teraz króluje nastawienie na jednostkę.

I co to zmienia?

Według polskiego socjologa – Zbigniewa Tyszki – istnieją cztery aspekty struktury rodziny: psychologiczny (powiązany z więziami emocjonalnymi), społeczny (pozycja społeczna, struktura autorytetu i władzy), kulturowy (wewnątrzrodzinne normy społeczne) oraz demograficzny (liczebność członków rodziny, pokrewieństwo, rozmieszczenie geograficzne). Analizując wyżej wymienione przykłady różnic pomiędzy tradycyjnym modelem rodziny, a jego nowoczesnym odpowiednikiem łatwo dochodzi się do wniosku, że zmiany zachodzą na wszystkich płaszczyznach struktury rodzinnej. To obrazuje jak bardzo dynamicznym i rozwojowym jest proces tychże przemian.

Jak pisała Kathleen Gough (brytyjska antropolog): „Rodzina jest instytucją ludzką, nie znalezioną w pełnej formie wśród żadnych gatunków przed-ludzkich. Rodzina wymagała posługiwania się językiem, umiejętności planowania, współpracy, samokontroli, przewidywania i kulturowego uczenia się i prawdopodobnie rozwinęła się wraz z nimi”. Sugeruje to, że jak podkreślałam wcześniej, ewolucja przypisywana jest do rodziny od zarania dziejów (choć zapewne burzliwy wiek XX zdziałał więcej niż wszystkie inne razem wzięte). Powstaje tu kolejne pytanie: czy są jakiekolwiek granice? Osobiście – nie przypuszczam.

Opisując krótko rodzinę tradycyjną można mówić o restrykcyjnym, konserwatywnym schemacie, którego głównym założeniem jest przedłużenie gatunku, dopiero potem dba się o resztę. Natomiast nowe, młode i wolne społeczeństwo podchodzi do kwestii rodziny w znacznie bardziej zdystansowany sposób. Zdaje się, że ironicznie, bo wbrew ogólnym założeniom, ewolucja w przypadku familijności dąży do rozpadu instytucji rodziny. Z pokolenia na pokolenie staje się ona coraz mniej trwała i coraz mniej istotna.

A Ty? Ku któremu z modeli się skłaniasz? Jeżeli myślisz, że nie uczestniczysz w tym procesie i nie masz na niego wpływu, jesteś w błędzie, wszak przyszłość narodu należy do nas – młodych i to od nas zależy czy rodzina trafi do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych.

Bibliografia:

Doniec, R. (2009).  Rodzina w świadomości społecznej – przemiany modelu rodziny i w systemie wartości. Numer 8-9/85/2009

Kwak, A. (2005). Rodzina w dobie przemian. Warszawa: Żak.

http://www.sjp.pwn.pl

 Źródło fotografii:
http://zwierciadlo.pl/2012/dziecko-2/wychowanie-dziecko/jak-pomoc-dziecku-w-przezyciu-rozwodu-7-etapow

 

Kontakt: nika@mrozinska.pl Wykształcenie: Liceum Ogólnokształcące im. J. F. Kennedy'ego Zainteresowania: pasjonatka matematyki, chemii, geografii, historii, filologii polskiej i każdej innej dziedziny, o której można usłyszeć w szkole; fanka amatorskiego acz wnikliwego obserwowania na codzień mechanizmów socjologicznych i psychologicznych; członkini Stowarzyszenia MENSA Polska; od czasu do czasu malarka lub śpiewaczka z zamiłowania; zawodniczka ujeżdżenia; posiadaczka pogodnego usposobienia, wielu dziwactwo oraz miliona innych zainteresowań, które nie sposób tu wymienić. Doświadczenie: Wielokrotnie organizowała akcje charytatywne na rzecz organizacji pozarządowych oraz sama udzielała im pomocy. Zbierała podpisy pod petycjami żądającymi poprawy warunków życia zwierząt. (...)


Uważasz, że myślisz poprawnie? Sprawdź!

Czy często zdarza ci się widzieć jakąś sytuację w ciemnych barwach, masz wrażenie, że wiesz, kto coś o Tobie myśli (najczęściej niepochlebnego) lub wmawiasz sobie, że jesteś nieudacznikiem, brzydalem czy głupim człowiekiem? Możliwe w takim razie, że jesteś ofiarą zniekształceń poznawczych.

Czym właściwie są wyżej wymienione zniekształcenia? To, co czujemy, to nie efekt tego, co odbieramy z zewnątrz, lecz tego, co myślimy. Sami kształtujemy odbiór docierających do nas informacji. Proces ten można by przedstawić za pomocą schematu: bodziec→myśli→uczucia. Ważne zatem, żeby nauczyć się „bezbłędnie” myśleć. Zdarza się, ze zbyt szybko formułujemy wnioski, uogólniamy, bierzemy wszystko „do siebie” lub myślimy i interpretujemy kategorie w sposób emocjonalny, zbyt szybki, wręcz ekstremalny. Stąd biorą się najczęstsze błędy w myśleniu.

Halo, Pigmalion, Golem i spółka

Błędy logiczne, które są konsekwencją zniekształceń możemy podzielić i pogrupować. Na początku należałoby jednak przedstawić temat nieco szerzej.

Podczas omawiania zniekształceń trzeba wspomnieć o efekcie halo. Brzmi znajomo? Nic dziwnego, bo ta nazwa w psychologii wzięła się właśnie od terminu określającego poświatę wokół obserwowanych obiektów. Na czym on jednak miałby polegać rozpatrując błędy w myśleniu? Otóż efekt halo to nic innego, jak tendencja to automatycznego pozytywnego (efekt Galatei – aureoli, anielski efekt halo) lub negatywnego (efekt Golema) przypisywania cech osobowościowych tylko na podstawie pierwszego negatywnego bądź pozytywnego wrażenia. Czasem przypisujemy komuś lub czemuś cechy inne, nie zaobserwowane i tylko dlatego, że emocjonalnie dokonaliśmy utożsamienia tego samego podmiotu z inną cechą. Dla przykładu: jeśli jesteśmy sumienni, obowiązkowi i nowo poznana osoba też wykazuje takie cechy, będziemy skłonni myśleć, że jest ona również inteligentna, zabawna, miła, uczciwa etc.

Istnieje także efekt samospełniającego się proroctwa (brzmi dość tajemniczo).Możemy też spotkać się z inną nazwą opisującą to zjawisko, a mianowicie: efekt Pigmaliona. Polega on na tym, że jeśli wytworzymy sobie pozytywne stanowisko, oczekiwanie wobec kogoś, to ma ono dużą szanse na powodzenie. Sądząc, że ktoś żywi do nas sympatię (choć może tak nie być), sami zaczynamy tę osobę lubić, przez co i ona zaczyna przejawiać do nas pozytywny stosunek – na tym właśnie polega działanie tego efektu.

Stygmatyzacja zaś (inaczej naznaczanie lub etykietowanie) polega na nadawaniu pewnych cech danym osobom lub grupom, wskutek czego często przyjmują one te określenia i zaczynają postępować zgodnie z nadanymi etykietami. Naznaczanie wiąże się z reguły z deprecjonowaniem i występuje głównie podczas określania negatywnych cech danego podmiotu.

Nie wymieniłam wszystkich efektów zniekształceń poznawczych, lecz tylko te najważniejsze. Ponadto łączą się one ze sobą w pewnym stopniu, przenikają i wywołują inne skutki.

Staraj się nie popełniać błędów

Przytoczone wyżej rozliczne efekty będące skutkiem zniekształceń poznawczych, mają wpływ na nasze myślenie. Judith Beck, w podręczniku Terapia poznawcza. Podstawy i zagadnienia szczegółowe wyróżniła sporą liczbę błędów, które wówczas zachodzą. Zastanów się, czy nie masz tendencji do popełniania któregoś z nich:

  • Myślenie w kategoriach "wszystko albo nic" (zwane też myśleniem czarno-białym, spolaryzowanym albo dychotomicznym). Takie myślenie polega na patrzenie na sytuację w kategoriach dwóch skrajności, a nie kontinuum, np. "jeśli nie odniosę sukcesu, to jestem nieudacznikiem".
  • Katastrofizacja (zwana też przepowiadaniem przyszłości) polega na przewidywaniu negatywnej przyszłości, bez brania pod uwagę innych, bardziej prawdopodobnych możliwości.
  • Lekceważenie lub pomijanie pozytywnych informacji – nie opierając się na żadnych rozsądnych przesłankach, mówimy sobie, że pozytywne doświadczenia, uczynki lub cechy się nie liczą, np. "dostałam ocenę bardzo dobrą, ale to nie znaczy ze byłam dobra, po prostu miałam szczęście".
  • Uzasadnianie emocjonalne - jeśli coś czujemy, to myślimy, że to musi być prawda i pomijamy dowody przeciwne – "czuję, że mi to nie wyszło".
  • Etykietowanie – polega na przyklejaniu sztywnych, ogólnikowych etykietek sobie i innym, np. "jesteś gamoniem".
  • Wyolbrzymianie/umniejszanie - wyolbrzymiamy negatywne aspekty i/lub umniejszamy pozytywne, zamiast opierać się na rozsądnych przesłankach w ocenie siebie, innych osób lub sytuacji.
  • Filtr mentalny (zwany też selektywną uwagą) - polega na nieumiejętności uwzględnienia pełnego obrazu w ocenie sytuacji, a skupianiu się na jednym negatywnym szczególe.
  • Czytanie w myślach - polega na nieuzasadnionym przekonaniu, że wiemy co myślą inni, bez uwzględnienia wielu różnych możliwości, np. "on myśli, że ja nic nie rozumiem".
  • Nadmierne uogólnianie - to wyciąganie ogólnego, negatywnego wniosku, dalece wykraczającego poza bieżącą sytuację, np. "czułam się źle na zebraniu, więc nie nadaję się do bycia z ludźmi". 
  • Personalizacja - to wiara w to, że jesteśmy powodem negatywnych zachowań innych ludzi, a nie bierzemy pod uwagę innych, bardziej prawdopodobnych powodów ich zachowania, np. "mechanik był dla mnie niemiły - widocznie zrobiłam coś nie tak".
  • Nadużywanie imperatywów: "muszę", "powinienem", wskutek posiadania nazbyt precyzyjnej i sztywnej koncepcji tego, jak my sami lub inne osoby powinny się zachowywać.
  • Myślenie jednotorowe (efekt lornetki) – to widzenie jedynie negatywnych aspektów sytuacji.

Jak radzić sobie ze zniekształceniami poznawczymi, czyli niezbędnik człowieka myślącego

Warto zaakcentować w tym miejscu, że błędy myślowe występują u wszystkich ludzi. Istotne jednak w dziedzinie psychopatologii jest ich nasilenie, a nie ustalanie, które są bardziej charakterystyczne dla pewnych zaburzeń psychicznych.

Negatywne postrzeganie sytuacji powoduje narastanie niekorzystnych emocje, które mają destrukcyjny wpływ na nasze życie. Te emocje właśnie sprawiają, że pozostajemy w stanie swoistego letargu, przez co czujemy się gorsi i wyobcowani. Opisane zniekształcenia poznawcze to bardzo często niedostrzegane lub bagatelizowane objawy depresji. Pamiętajmy jednak, że i w tych błędach myślowych znajduje się niejako „klucz do uzdrowienia myśli”.

Ważne, żeby podkreślić to, że czujemy dopiero wtedy, gdy coś sobie pomyślimy. Każdemu zdarzeniu w życiu sami nadajemy sens, sami je interpretujemy i w zależności od tego, jakie nadamy rysy danej sytuacji, możemy odczuwać różne emocje. Zatem, jeśli dogłębnie zrozumiemy, co dzieje się wokół nas, nasze odczucia będą adekwatne (prawidłowe). Jeśli jednak zniekształcimy obraz danego wydarzenia, także nasze reakcje umysłowe będą zniekształcone – w tej kategorii umieszczana jest właśnie wspomniana już depresja. Poznawcze „odchylenia od normy” stanowią fundament wszelkich stanów przygnębienia, mogę spowodować ciężką chorobę. Pamiętajmy więc, żeby nie dać się zwariować. Afirmacje słowne typu: „Mogę tego dokonać”, Jestem w tym dobry”, „Dam sobie radę ze wszystkim” trącą może nieco banałem i brzmią jak wytarte frazesy, mają jednak ogromną moc podczas walki z błędami myślowymi. To właśnie pozytywne myślenie jest niezbędne, jeśli chcemy pokonać zniekształcenia poznawcze. Jeśli zdarza ci się być ofiarą takich błędów, zastosuj się do kilku wskazówek:

  • Unikaj skupiania się na jednym szczególe, a dbaj o to, by docenić pozytywne aspekty jakiejś sprawy.
  • Wystrzegaj się też sądów na temat tego, co myślisz – lepiej będzie, jeśli po prostu opiszesz to, co widzisz, słyszysz lub czujesz.
  • Wiele w twoim życiu zmieni się na lepsze, gdy zamiast używać słów muszę i powinienem zaczniesz mówić: wolałbym, zależy mi, chciałbym.
  • Postaraj się nie rozpamiętywać błędów, które popełniłeś w przeszłości, pomyśl lepiej, ilu fantastycznych rzeczy możesz jeszcze dokonać, ile pięknych chwil jeszcze przeżyjesz.
  • Nie zastanawiaj się też zbyt często, co będzie, jeśli… Czasem nie przewidzisz skutków danej sytuacji, a niepotrzebne myśli tylko Cię przygnębią. Nie martw się na zapas!

Bibliografia:

  1.  Popiel A., Pragłowska E.(2008). Psychoterapia poznawczo - behawioralna: teoria i praktyka. Warszawa: Wydawnictwo Paradygmat
  2. Beck J.S. (2005). Terapia poznawcza: podstawy i zagadnienia szczegółowe. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego  

 

 

 

Kierunek studiów: III rok filologii polskiej, specjalizacja nauczycielska O mnie: Uwielbiam jazdę na rowerze i piesze wędrówki. Nigdy nie wsiadam do pociągu bez książki, a sobotni wieczór nie może obejść się bez projekcji choćby jednego filmu (cenię np. Emira Kusturicę za jego twórczość). W mojej torebce zawszę muszę znaleźć przenośny odtwarzacz muzyki.  Zainteresowania:Literatura adresowana głównie do najmłodszych odbiorców, holocaust w literaturze (także dziecięcej), myśl pedagogiczna Janusza Korczaka oraz jego twórczość powieściowa dla dzieci. Doświadczenie zawodowe: Praktyki w Szkole Podstawowej im. Antoniego Hedy – Szarego w Radoszycach, hospitacje w Gimnazjum im. Ziętka w Katowicach. Kontakt e-mail: karolina.siek91@gmail. (...)


Mindmapping - Stwórz swoją mapę myśli

Według Charlesa Sherringtona – uważanego za ojca neurofizjologii – „mózg człowieka jest jak zaczarowany warsztat tkacki, na którym miliony błyszczących czółenek tkają wciąż rozsypujący się wzór, pełen znaczenia, lecz nietrwały jak wiecznie zmieniający się obraz w kalejdoskopie” *[1]. Bez wątpienia, mózg to najwspanialsze, najpotężniejsze, ale i najbardziej skomplikowane narzędzie, jakim posługuje się człowiek.

Jednocześnie narzędzie to każdego dnia zachwyca swoją pojemnością i wciąż odkrywanymi nadzwyczajnymi możliwościami. To sprawia, że niezmiennie otacza go aura kuszącej tajemniczości. Wciąż szukamy odpowiedzi – co jeszcze potrafi? Do czego jest zdolny? A czy Ty zastanawiałeś się kiedykolwiek, w jaki sposób mózg wpływa na zdolność zapamiętywania, notowania i uczenia się? Chcesz zgłębiać wiedzę w sposób bardziej efektywny?  Zapraszam na przygodę z mindmappingiem.

Spróbuj przypomnieć sobie, jak najdokładniej potrafisz, dowolny temat sprzed kilku lekcji, wykładów czy szkoleń wstecz… albo z przedostatniej książki, którą czytałeś. Jaki fragment wiedzy jesteś w stanie odtworzyć? Jeżeli nie powtarzałeś materiału, nie wykorzystywałeś specjalistycznych technik lub nie stosowałeś wiedzy w praktyce – zapewne niewielki. Owszem, możesz pamiętać ogólny zarys, podstawową tematykę, ale szczegóły, niestety, przysłania duża ciemna plama. Jak temu zaradzić? Wypróbuj technikę mindmappingu.

Czym jest mindmapping?

Mapa myśli, a właściwie mindmapping (dosłownie mapowanie myśli) to szczególny rodzaj notowania, mający zwiększać efektywność pracy i zapamiętywania dzięki wykorzystaniu synergicznej współpracy obu półkul mózgowych:

  • Lewej – tej logicznej, racjonalnej, analitycznej, werbalnej, liniowej i matematycznej, dostrzegającej pojedyncze elementy zamiast całości;
  • Prawej – tej intuicyjnej, wyobrażeniowej, twórczej, syntetyzującej, wizualnej, przestrzennej i muzyczno-tonalnej, dostrzegającej całość zamiast pojedynczych elementów.

Metodę mindmappingu opracowali dwaj brytyjscy naukowcy Tony i Barry Buzan. Stwierdzili oni, że tradycyjna, rozpowszechniona na całym świecie metoda sporządzania notatek jest słaba, mało skuteczna i w dodatku działa wbrew naturze naszego umysłu. 

Skąd słabość tradycyjnych notatek?

Tony i Barry Buzan wykonali szereg badań i udowodnili, że najczęściej posługujemy się trzema podstawowymi stylami notowania: są to notatki w formie narracyjnej (proste spisywanie treści komunikatu w formie ciągu zdań), w formie listy myśli w kolejności ich pojawienia się lub notatki w formie hierarchicznej (lista kategorii i podkategorii oznaczanych literami bądź cyframi). Wielu ludzi łączy w swoich notatkach różne elementy tych trzech stylów. W każdym z nich stosuje się takie środki, jak forma linearna (zapiski w formie prostych, poziomych linijek), symbole (litery, słowa, liczby) oraz analiza. W związku z tym standardowe zapiski zupełnie pomijają elementy typu kolor, obraz, wymiar czy też skojarzenia, a więc te, które są niezbędne w procesie myślenia, zapamiętywania i przypominania. Dlatego też dla większości z nas notowanie jest czynnością uciążliwą. Co więcej, tradycyjne zapiski są zbyt długie, z trudem się je zapamiętuje ze względu na ich monotonność i jednolitość, nie pobudzają także mózgu do twórczej pracy. W efekcie tracimy zdolność koncentracji, wiarę we własne możliwości intelektualne, a także zapał do nauki i ciekawość świata. W dodatku zaczynają nas przygnębiać nuda i frustracja ukryte gdzieś w gąszczu niepotrzebnych słów będących składową nieporadnych zapisków. Jak się okazuje, słabość tradycyjnych notatek związana jest z faktem, że podczas ich sporządzania człowiek nie wykorzystuje w pełni wszystkich możliwości swojego mózgu, a co za tym idzie – uczy się o wiele mniej niż mógłby w rzeczywistości.  

To, co nasz mózg lubi najbardziej

Nasz mózg można porównać do gigantycznego komputera. To, co już wiemy i to, czego nauczyliśmy się do tej pory tworzy niesamowicie pojemną bazę danych. Co ciekawe, baza ta wciąż gotowa jest na przyjmowanie kolejnych, niczym nieograniczonych dawek informacji i łączenie ich na zasadzie skojarzeń. Dzięki tak niezwykłej zdolności naszego umysłu myślenie przyjmuje formę wielokierunkową. Oznacza to, że nasze myśli nie biegną wytyczonymi torami kratek czy linijek. One rozchodzą się naturalnie i spontanicznie we wszystkich możliwych kierunkach. W związku z tym nasz umysł powinien mieć taką możliwość ekspresji, która odzwierciedlałaby jego procesy myślowe. Z kolei najbardziej naturalną formą takiej ekspresji są wspomniane wcześniej mapy myśli.

Jak się okazuje, podczas nauki w pamięć zapadają przede wszystkim:

  • informacje przyswojone na początku i na końcu czasu nauki;
  • pojęcia wywołujące skojarzenia i powtarzające się;
  • wszelkie elementy niepasujące do pozostałych, wyjątkowe lub na swój sposób niezwykłe;
  • zjawiska, które szczególnie pobudzają któryś ze zmysłów;
  • informacje, które wzbudzają nasze zainteresowanie.

Mózg każdego z nas myśli w sposób nie-linearny, w dodatku lubi zabawę i ceni to, co budzi ciekawość. Dlatego linearne notatki zwyczajnie go nudzą i efektywność zapamiętywania spada. Mindmapping jest tą techniką, która wie, co nasz mózg lubi najbardziej i wykorzystuje powyższe informacje, działając w zgodzie z naturą umysłu.

Więcej o mapach myśli

Mapy myśli są naturalną funkcją umysłu, niezwykłą techniką graficzną, która wyzwala potencjał intelektu. Można je stosować we wszystkich dziedzinach życia (życie osobiste i rodzinne, praca, nauka, planowanie przyszłości), w których szybkość uczenia się i przejrzystość myślenia polepszają osiągane wyniki. Mapy myśli rządzą się czterema podstawowymi prawami:

  1. Temat mapy symbolizuje centralny rysunek;
  2. Główne zagadnienia w postaci gałęzi wybiegają promieniście z centralnego rysunku;
  3. Gałęzie zawierają kluczowy rysunek lub słowo (wypisane dużymi literami nad odpowiednią linią). Zagadnienia poboczne lub mniej ważne reprezentowane są jako gałęzie podporządkowane gałęziom wyższego rzędu;
  4. Gałęzie tworzą sieć węzłów.

Mapy można dodatkowo wzbogacać o kolory, rysunki czy osobiste kody, staną się wówczas ciekawsze, bardziej atrakcyjne i oryginalne. Wszystko to, z pewnością, pobudzi kreatywność i pamięć, ułatwi także przypominanie ważnych informacji. 

Zrób to sam!

Jeżeli chcesz ułatwić sobie życie i naukę, przyspieszyć pracę i poprawić efektywność zapamiętywania, stwórz własną mapę. Od czegoś trzeba zacząć! Do tworzenia mind map używa się rysunków i krótkich haseł. Mapa powinna być przejrzysta, czytelna, kolorowa, zwracająca uwagę na najważniejsze rzeczy – te istotne dla twórcy oczywiście. Należy pamiętać, że najlepsze będą pierwsze skojarzenia, które przyjdą do głowy. Mankamentem tego rodzaju pracy jest to, że jest ona czytelna i zrozumiała tylko i wyłącznie dla autora.

Oto kilka wskazówek, jak tworzyć swoje własne mapy myśli:

  1. Przygotuj dużą (najlepiej A4 lub większą), czystą (najlepiej bez żadnego wzoru) kartkę papieru i połóż ją poziomo;
  2. Na środku kartki umieść główny pomysł, temat, ideę - najlepiej w postaci obrazu. Zrób to w sposób klarowny, jednoznacznie wskazujący na tematykę. Najlepiej jeżeli użyjesz w tym celu minimum trzech kolorów. Całość ma jak najbardziej stymulować Twoją wyobraźnię;
  3. Od centralnego tematu twórz odgałęzienia – coraz drobniejsze im dalej od centralnej idei. Traktuj mapę myśli jak drzewo, dorysowuj kolejne konary (podtematy, działy), gałęzie, gałązki i listki (słowa-klucze, najbardziej szczegółowe informacje).

Spróbuję przedstawić przykład obrazujący cały ten mechanizm. Niech tematem mapy, centralnym rysunkiem będzie folder w komputerze (np. ‘moja muzyka’), odgałęzienia to podfoldery (np. pop, rock), drobniejsze odgałęzienia to poszczególne zespoły, a słowa-klucze to po prostu konkretne albumy czy utwory. 

 

Dodatkowe wskazówki, które mogą okazać się pomocne przy tworzeniu całej mapy:

  • Słowa pisz drukowanymi literami – dzięki temu Twoje dzieło będzie bardziej czytelne;
  • Każde słowo powinno znajdować się na linii, każde na osobnej (lub w otoczce);
  • Używaj kolorów – najlepiej do każdego oddzielnego tematu przypisuj inny kolor – stymuluje to prawą półkulę mózgu i zwiększa czytelność mapy.

Mapy myśli można tworzyć także w komputerze przy użyciu specjalnego oprogramowania – np. FreeMind, MindManager, Mind Mapper Professional, Nova Mind, Intellect Map. Jednak istnieje prawdopodobieństwo, iż rysunki konstruowane za pomocą klawiatury komputera nie stymulują naszej kreatywności w takim samym stopniu, jak te tworzone tradycyjnie na kartce papieru. Mimo to tworzenie map elektronicznych z pewnością wymaga mniej czasu, a przy okazji można je w prosty sposób zmieniać, poprawiać i rozszerzać.

Pierwsze mapy myśli mogą się nam wydawać niezgrabne, ale nie rezygnujmy, twórzmy swoje mapy tak, jak potrafimy. Jeśli coś nam nie wychodzi, to dobrze, w końcu uczymy się! Ćwiczmy, poprawiajmy swoje umiejętności, magazynujmy doświadczenia, a z czasem nabierzemy wprawy, dostrzeżemy, jak szybko i łatwo można stworzyć idealną dla siebie mapę. Warto doskonalić takie zdolności, bo kreatywne notatki to pozytywnie zdane egzaminy i klasówki, ale… nie tylko. 

Co zyskasz?

Mindmapping to metoda przyjemna dla oka i przyjazna dla umysłu. Mogą posługiwać się nią ludzie w różnym wieku, o różnych profesjach: uczniowie i studenci, nauczyciele i wykładowcy, biznesmeni, wynalazcy, politycy i dziennikarze. Mapy myśli synchronizują pracę obu półkul mózgu, angażują naszą intuicję, przyspieszają naukę i zapamiętywanie, pozwalają na sprawne powracanie do zgłębionego materiału i jego efektywne przypominanie. Mogą być stosowane w celu ulepszania wielu dziedzin życia – do planowania spotkań, wyznaczania celów, przygotowywania wystąpień publicznych oraz prezentacji, do zarządzania czasem, a także do zapamiętywania ważnych informacji podawanych w mediach czy prezentowanych w książkach i podręcznikach.

Aby samemu stwierdzić, czy mapy myśli są rzeczywiście skuteczne, należy podjąć  wiele prób (dobrze jest zrobić minimum 30 map). Jednak warto uzbroić się w cierpliwość! Mindmapping niesie za sobą wiele korzyści. Daj mu tylko szansę a uzmysłowi Ci, jaką pojemnością obdarzony jest Twój umysł, pozwoli lepiej go poznać, zwielokrotnić jego wydajność. Dlaczego? Prawidłowe magazynowanie danych usprawnia proces myślenia. Niestety, nasz mózg często przypomina źle zapakowaną walizkę albo bibliotekę bez katalogu. Może warto tę walizkę przepakować i zrobić generalne porządki w bibliotece? Nasz mózg będzie zachwycony i wdzięczny za zmiany. Co więcej, nie pozostanie nam dłużny!

 

Zainteresowanym mindmappingiem polecam stronę internetową: http://mapy-mysli.com/index.html 

Życzę powodzenia w zmianie nawyków, ale i anielskiej cierpliwości oraz kreatywności przy tworzeniu własnych map myśli! 

Przypisy:

  • *[1] cytat  Charlesa Sherringtona

Bibliografia: 

  1. Buzan, T., Buzan, B. (2003). Mapy Twoich myśli. Łódź: Ravi.

  Wykształcenie: Studentka psychologii (III rok) secjalizajca - psychologia pracy i stresu  Doświadczenie zawodowe: szkolenie "Doradztwo i poradnictwo zawodowe dla dzieci, młodzieży i osób dorosłych". Warsztaty antystresowe związane ze stresem wystąpień publicznych oraz technikami odstresowujacymi Członkini Koła Naukowego Psychologii Lotniczej i Kosmicznej. Zainteresowania: Interesuje mnie przede wszystkim doradztwo zawodowe, morfopsychologia, psychologia reklamy, pracy i stresu, ale także coaching, psychoterapia i psychologia kliniczna. Poza tym kocham ludzi i zwierzęta. Uwielbiam sport, aktywne życie, tanie - szczególnie latino oraz podróze, ambitne kino i eksperymenty kulinarne. Lubię odpoczywać na łonie natury, "w towarzystwie" dobrej książki. Wielką przyjemność sprawia mi również pisanie - głównie wierszy i opowiadań. (...)


Czy ciało zdradza nasze myśli? Komunikacja niewerbalna

Czy wiesz, że wypowiadane przez Ciebie słowa, stanowią tylko 7% procesu komunikacji, w którym uczestniczysz? Pozostałe 93% to mowa ciała. Możesz użyć niezbitych argumentów, zbudować logiczny wywód, posługiwać się danymi, faktami – to wszystko na nic, jeśli wypowiedź nie będzie współgrała z sygnałami, które wysyła do odbiorcy Twoje ciało. 

Okazuje się, że serc słuchaczy nie porywa ten, kto mówi poprawnie i składnie, ale ten, kto robi błędy, posługuje się ogólnikami i banałami. Dlaczego? 

Bo na nasz potencjał perswazyjny składa się wiele czynników, takich jak: wiarygodność, kompetencja, podobieństwo do odbiorcy, sympatia czy charyzma. Wszystkie budowane są w jakimś stopniu z tego, co niewerbalne. Czy tego chcemy, czy nie, wysyłamy mnóstwo informacji, bez użycia słów. ,,Elementy niewerbalne komunikacji to zatem gesty, mimika, dotyk i kontakt fizyczny, spojrzenie oraz wymiana spojrzeń, postawa i pozycje ciała, dystans fizyczny, wygląd, zaaranżowanie przestrzeni, w której dochodzi do kontaktu, przedmioty, którymi się ludzie posługują, strój, (...) a także głos i jego cechy. [1]

Ciało 

Kiedy wchodzimy do pomieszczenia pełnego nieznanych nam osób, zostajemy przez nie ocenieni jeszcze przed tym, gdy zaczniemy mówić. Kluczowe znaczenie ma wygląd oraz szybkość i sposób poruszania się. Zdecydowany, pewny krok, to oznaka pewności siebie. Warto zwrócić uwagę, że w ten sposób porusza się wielu przywódców, sławnych z silnych rządów i bezkompromisowości, np. Władimir Putin. 

Ważne jest również to, gdzie siedzimy. Kiedy znajdujemy się w centrum, daje nam to w pewnym sensie pozycję lidera, a wyprostowana postawa oznacza, że nie mamy nic do ukrycia i nie boimy się. Nasze myśli zdradzają również dłonie. Pocieranie ich to znak, ze nie czujemy się komfortowo, a krzyżowanie ramion to gest obronny. Trzymanie ręki na klatce piersiowej w trakcie przemówień uwiarygodnia tego, kto pragnie mówić prosto z serca. Z postawy możemy również wyczytać kłamstwo. Osoby, które mówią nieprawdę, zazwyczaj po tych słowach cofają się. 

Twarz

Twarz człowieka w trakcie rozmowy zmienia się co chwilę. Część wyrazów twarzy powstaje w wyniku emocji, ale zdecydowana większość to reakcje poznawcze na słowa i czyny innych lub nawiązanie do tego, co sami wypowiadamy. Naukowcy wyróżnili sześć  rodzajów mimiki, odzwierciedlających:

  • szczęście, 
  • zdziwienie,
  • strach,
  • smutek, 
  • gniew, 
  • wstręt lub pogardę.  

Te sześć emocji stanowi pewien uniwersalny kanon, występujący we wszystkich kulturach i w każdym przedziale wiekowym ludzi. 

Mimikę buduje kilka elementów. Jednym z najważniejszych są ruchy brwi:

  • całkowicie podniesione to niedowierzanie;
  • podniesione od połowy - zdziwienie; 
  • do połowy obniżone - zakłopotanie; 
  • całkowicie obniżone - złość. 

Podobnie dzieje się z wargami. Uniesione kąciki  ust oznaczają zadowolenie, opuszczone – smutek. Zaciśnięte szczęki to z kolei złość. [2]

Emocje widać też na naszym czole. Zmarszczone czoło może sygnalizować intensywne myślenie lub zdenerwowanie. Analogicznie – gładkie to oznaka spokoju i opanowania. 

W końcu najważniejsze – oczy. Podobno są odzwierciedleniem duszy. Zasłanianie ich to chęć defensywy, a opuszczanie lub zamykanie -  znak wstydu, smutku czy zakłopotania. Utrzymywanie kontaktu wzrokowego jest wyrazem pewności siebie, ale i wskazuje na zainteresowanie odbiorcą, podobnie zresztą jak rozszerzone się źrenice. 

Głos

Głos ma ogromne znaczenie, kiedy mówca dąży do perswazji. Bardziej pożądany i przyjemniejszy dla ucha jest niski ton. Wysokie i piskliwe dźwięki drażnią, dekoncentrują, a ponadto osłabiają wiarygodność i autorytet wypowiadającego – dlatego też kobietom trudniej jest zainteresować i przykuć uwagę swoim głosem. 

Nic tak nie zdradza i uzewnętrznia emocji jak zmieniony głos. Niezwykle charakterystyczny jest np. ten łamiący się u osoby wzruszonej lub płaczącej. Szept wprowadza intymny nastrój i zbliża rozmówców, krzyk natomiast zwiększa dystans między nimi. Warto także zwrócić uwagę na zjawisko przeciwne – milczenie. Paradoksalnie, w pewnych sytuacjach jest ono najbardziej wymownym i stosownym środkiem komunikacji. Buduje napięcie, niepokój, czasem skłania do refleksji, pojawia się w miejscu zbędnych słów. 

Dotyk

Jest jednym z najbardziej wyrazistych zachowań niewerbalnych, z powodu swych związków z seksem i agresją. 

,,Dotyk jest stosowany w większości pozdrowień: podawaniu ręki, całowaniu się i obejmowaniu - choć w Indiach i Japonii stosowane są pozdrowienia pozbawione elementów dotykania. Odgrywa to ważną rolę w wielu ceremoniach - ślubach, nadawaniu tytułów itp. - i prawdopodobnie pomaga dokonać zmian, jakie taki rytuał ze sobą niesie. Podczas kiedy kobiety generalnie lubią być dotykane przez mężczyzn, to nie lubią tego, jeżeli sądzą, że jest to raczej komunikowanie dominacji, a nie ciepła”.[3]

W stosunkach społecznych budzi zazwyczaj pozytywne emocje. Przyjacielskie podanie ręki czy poklepanie po plecach, sprawia, że darzymy się wzajemnie większym zaufaniem, jesteśmy bardziej zgodni, skłonni do spełniania próśb, ale także podatni na manipulację.  

Funkcje gestów i mimiki:

Zachowania niewerbalne są nieodłącznym elementem ludzkiej natury i pełnią różne funkcje. Paul Ekman i Wallace Friesen dokonali ich podziału, wyróżniając:

  • emblematory – zachowania, które zastępują komunikat słowny (mają swój odpowiednik werbalny). Są znane wszystkim lub większości, w obrębie jakiejś grupy, subkultury albo kultury. Wykorzystuje się je zatem do przekazania jakiejś informacji (np. znak V, gra na nosie, znak OK);
  • ilustratory – ich funkcją jest wspomaganie i uzupełnianie komunikatu werbalnego. Mogą być komentarzem do wypowiadanego tekstu, wizualizują sprawy i poruszane zagadnienia;
  • adaptory – indywidualne ruchy ciała, prezentowane zwykle nieintencjonalnie i nieświadomie, które są reakcją na dyskomfort fizyczny lub psychiczny nadawcy i pozwalają mu zaadaptować się w trudnej sytuacji. Są to np. dotykanie nosa, pocieranie karku, bawienie się łańcuszkiem albo pierścionkiem, gryzienie ołówka;
  • afektory– służą wyrażaniu stanów emocjonalnych, ujawniają np. strach, radość, zaskoczenie, smutek. Mogą podlegać naszej kontroli (jak np. uderzenie ręką w stół), albo być nieintencjonalne (np. czerwienienie się, które oznacza zakłopotanie);
  • regulatory – organizują konwersację, modyfikują sposób mówienia i słuchania, pomagają kontrolować i dzielić strumień przekazów. Są to m.in. kontakt wzrokowy, podniesienie ręki, gdy ktoś chce się włączyć do rozmowy czy sygnały parawerbalne pełniące funkcję fatyczną (np. mhm) [4]

Zapanowanie nad mową ciała jest niezwykle trudne i niemożliwe do osiągnięcia w stu procentach. Pamiętajmy, że zachowania niewerbalne są wiarygodne i wpływają na innych tylko wtedy, gdy cechuje je naturalność. Podobno szczere i spontaniczne gesty zawsze minimalnie wyprzedzają wypowiadane słowa. 

Wpływ naszej mowy ciała na innych można bardzo łatwo zaobserwować. Prawie zawsze wywołuje bowiem konkretne i bezpośrednie reakcje: np. zakłopotanie często skutkuje wyjaśnianiem, a uśmiech jako znak aprobaty dla konkretnego działania zachęca do jego kontynuacji. 

Przypisy:

  1. Barłowska M., Budzyńska-Daca A., Załęska M.(2010) Ćwiczenia z retoryki(s.365),  Warszawa:PWN
  2. Argyle M. (2002) Psychologia stosunków międzyludzkich (s.43), Warszawa:PWN
  3. Argyle M. (2002) Psychologia stosunków międzyludzkich (s.58-59), Warszawa:PWN
  4. Barłowska M., Budzyńska-Daca A., Załęska M.(2010) Ćwiczenia z retoryki(s.368-369),  Warszawa:PWN

Bibliografia:

  1. Argyle M. (2002) Psychologia stosunków międzyludzkich,Warszawa: PWN
  2. Barłowska M., Budzyńska-Daca A., Załęska M.(2010) Ćwiczenia z retoryki, Warszawa: PWN
  3. http://vod.pl/tajemnice-mowy-ciala,78118,w.html data dostępu: 7.02.2013
 

Studia: Filologia polska, III rok, specjalizacja: filologia dla mediów Zainteresowania: literatura, poezja, teatr, muzyka, kino. Kontakt: k.skibinska5@gmail. (...)


Okiełznać Potwora, czyli od stresu do relaksacji i odprężenia

Stres stał się w ostatnich latach bardzo modnym słowem. Wszyscy o nim mówią, wszyscy go odczuwają. „Jestem zestresowany”, „Nie stresuj mnie tak”, „Ale miałem dzisiaj stresujący dzień” – któż nie słyszał takich słów? Mało tego, któż sam tego nie doświadczył?

Tak, nasze społeczeństwo jest coraz bardziej zestresowane. Nie znaczy to wcale, że dawniej ludzie żyli bez stresu. Absolutnie. Inne były jego źródła, jego intensywność oraz czas oddziaływania. Teraz jednak coraz więcej ludzi ma problemy z bezsennością lub zaburzeniami snu, o problemach żołądkowo-jelitowych już nawet nie wspomnę. Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że ich dolegliwości mają związek ze stresem.

Czym jest ten STRES? 

„Badacze na ogół zgadzają się, że jesteśmy w samym środku epidemii stresu, powodującego choroby, a nawet śmierć, lecz nie ma powszechnej zgody co do tego, jak stres zdefiniować. Niektórzy psychologowie skłonni są definiować stres jako bodziec, podczas gdy lekarze wolą go  opisywać raczej jako reakcję.” [przypis:1] „Jest to określona relacja między osobą a otoczeniem, która oceniana jest przez osobę jako obciążająca lub przekraczająca jej zasoby i zagrażająca jej dobrostanowi” [przypis:3]. Ogólnie rzecz biorąc  stres jest niczym innym jak biologiczną reakcją organizmu na wymagania stawiane mu przez otoczenie. Jesteśmy atakowani milionami bodźców z każdej strony. Reklamy w telewizji, bilbordy, radio, gazety, czy nawet podróż do pracy. W każdej chwili dociera do nas multum informacji, z którymi nasz mózg musi sobie jakoś poradzić. Wszystkie te dźwięki, zapachy, myśli, sygnały są przez mózg odpowiednio filtrowane. Nasz mózg wybiera te, które w danym momencie uznaje za ważne. Ważniejsze od pozostałych. Jednak po całym dniu tak intensywnej pracy nasze ciało, a w szczególności nasz centralny „komputer” może być zmęczony. Szczególnie w okresach gdy bodźców jest więcej bądź napięcie jest większe. Tu duże znaczenie ma indywidualny sposób radzenia sobie ze stresem. Każdy z nas może na podobną sytuację reagować w inny sposób. Wpływ na to mają nasze cechy osobowości, komponenty poznawcze. Lazarus i Folkman [przypis:3] podzieli sposoby radzenia sobie na skoncentrowane na problemie (ukierunkowane na opanowanie stresora w celu zmniejszenia lub usunięcia jego stresujących właściwości) albo skoncentrowane na emocjach (ukierunkowane na opanowanie reakcji emocjonalnej związanej z danym stresorem). Jednak dopiero w połączeniu z naszymi cechami osobowości, doświadczeniami, nabytymi umiejętnościami i komponentami poznawczymi wyłania się nasz indywidualny sposób radzenia sobie ze stresem. 

Przykład:

Świetnym przykładem jest okres wzmożonego napięcia typowego studenta w okresie sesji. Musi się sprężyć, wykrzesać z siebie dodatkowe siły aby w krótkim czasie przyswoić jak najwięcej materiału. Bywa, że nie śpi po nocach po to, by rano pójść przygotowanym na egzamin. Kiedy odczuwamy takie napięcie, nasz organizm motywuje się do działania. Ale tylko wtedy kiedy poziom napięcia jest optymalny. 

Badacze zauważyli, że przy zbyt silnym i długotrwałym stresie poziom motywacji znacznie spada – jakby dana osoba poddała się zawczasu wiedząc, że nie sprosta zadaniu. Również zbyt niski poziom motywacji, przykładowo przy zbyt łatwym zadaniu, nie sprzyja motywacji. Proste zadania nas nudzą. Przez chwilę przyjrzyjmy się temu pierwszemu przypadkowi: gdy poziom pobudzenia jest zbyt wysoki. Co się wtedy dzieje z naszym ciałem? Z początku aktywuje dodatkowe siły. Bodźce będące przyczyną stresu (np. nagły, niespodziewany hałas), które docierają do mózgu, poprzez impulsy nerwowe docierają do przysadki mózgowej. Przysadka wydziela do krwi hormon, który pobudza nadnercza do wydzielania zwiększonej ilości adrenaliny i noradrenaliny, czyli tak zwanych „hormonów stresu”. Powodują one wzrost ciśnienia krwi, szybszą pracę serca, uwolnienie do krwi większej niż zwykle ilości glukozy, cholesterolu i wolnych kwasów tłuszczowych. Jest to stan podwyższonej gotowości organizmu. Tak właśnie nasz organizm pojmuje sytuacje stresowe – jako zagrożenie, które trzeba „pokonać”. Szykuje się do „walki” lub „ucieczki”.  Bywa, że dostajemy dodatkowego „kopa” i potrafimy zrobić rzeczy, o których nawet nam się nie śniło. To są pozytywne strony sytuacji stresowych – jednym słowem w danej chwili jesteśmy lepsi, wydajniejsi. Stajemy się sami dla siebie nadludźmi. Ale kiedy zagrożenie mija, nasz organizm potrzebuje odpoczynku. Pewnie nie raz czuliście się wyjątkowo zmęczeni nawet kilka dni po wyjątkowo trudnym (czytaj stresującym) dla was przeżyciu. No właśnie. Nasze ciało potrzebuje czasu aby naładować akumulatory. I tu się zaczyna pojawiać problem. 

W dzisiejszych czasach sama jazda samochodem bywa bardzo stresująca (wystarczy postać trochę w korku lub by ktoś zajechał nam drogę, a poziom naszego pobudzenia wzrasta błyskawicznie. Jednak znacznie dłużej powracamy do równowagi psychofizycznej, do stanu sprzed pobudzenia), coraz częściej coraz większa liczba ludzi po prostu nie ma czasu na to ażeby zregenerować swoje siły. Ktoś kto jest świadomy potrzeb swojego organizmu zadba o siebie – pozwoli sobie na weekend z ciekawą książką, spacer po parku czy godzinną kąpiel. Oderwanie naszej świadomości od przeżyć dnia codziennego, czy tym bardziej od stresujących wydarzeń, jest niezbędne dla powrotu do równowagi. Patrząc na to w jakim tempie przybywa ludzi z różnymi problemami somatycznymi można wnioskować, że spora część społeczeństwa tego nie robi. Wracając ze stresującej pracy, pędzą w nerwowej atmosferze do domu, gdzie już od progu kłócą się z najbliższymi. Zdenerwowani wykonują swoje obowiązki lub dalej rzucają się w wir pracy tyle, że w domu. Przed zaśnięciem bombardują się milionami bodźców oglądając telewizję – często ciekawy film budzący grozę, który również pobudza ich organizm. A potem nie potrafią zasnąć lub zasypiają szybko przetwarzając w nocy to, co zadziało się w ciągu dnia i… budzą się zmęczeni, niedospani, rozdrażnieni rozpoczynając to błędne koło od początku. Efektem długoterminowym takiego stylu życia jest coraz częściej bezsenność, depresja lub inne zaburzenia psychosomatyczne. 

Człowiek XXI wieku coraz częściej musi na nowo uczyć się odpoczywać. To jest niebywałe. Jak niby można tego nie potrafić robić? Ale można. Ba, nawet coraz więcej ludzi na pytanie „jak odpoczywasz?” wymienia sytuacje, które z obiektywnego punktu widzenia raczej powodują zwiększenie zmęczenia aniżeli odpoczynek. 

Przykłady? Proszę bardzo: spotkanie w klubie ze znajomymi. Dla większości świetny relaks. Ale – wymaga od naszego ciała wzmożonego wysiłku (trzeba dobrze wyglądać, funkcjonować w hałasie, który obciąża nasz mózg, często spotkanie kończy się na tyle późno, że nie ma możliwości przespania nocy). Picie alkoholu – modna sprawa. Jak jestem zestresowany wypijam 1-2 drinki i jest mi lepiej. Napięcie puszcza. Nic bardziej mylnego. Pijąc nawet niewielką ilość alkoholu najnormalniej w świecie zatruwamy nasz organizm. Nawet jeżeli potem zasypiamy spokojnie, to nasze ciało zamiast odpoczywać, mocno pracuje ażeby pozbyć się alkoholu z organizmu. Rano możemy czuć się zmęczeni. Nie wspomnę już o sytuacji kiedy pijemy tyle, że na drugi dzień mamy „kaca” – czyli objawy zatrucia. To już cała walka naszego organizmu. 

Więc w jaki sposób, zdrowy dla naszego ciała i ducha, można by powrócić do równowagi po silnym lub codziennym stresie? Oto kilka propozycji.

Relaksacja

Muzyka, która nie przyciąga naszej uwagi, cicha i spokojna (np. odgłosy natury, mantra), połączona z leżeniem i nicnierobieniem. Można uwagę kierować na każdy kawałek naszego ciała napinając go i rozluźniając kilka razy, począwszy od stóp a skończywszy na głowie (a w zasadzie mięśniach twarzy). Całe ćwiczenie powinno trwać minimum pół godziny. Po nim czujemy się lekko ospali, ale bardzo zrelaksowani.

Ćwiczenia oddechowe

Ćwiczenia oddechowe można w prosty sposób połączyć z muzyką relaksacyjną czy nawet samą relaksacją. Ale nie trzeba. Ich moc polega na tym, że możemy je wykonywać zawsze i wszędzie, nawet wtedy kiedy jakiś kierowca zajedzie nam drogę. Żeby je dobrze wykonać trzeba się rozluźnić. I na tym polega ich siła – nie można być jednocześnie spiętym i rozluźnionym. Przetestowałam je wielokrotnie i naprawdę mogę polecić. Ale jak je wykonać prawidłowo? Otóż wciągamy powietrze nosem głęboko do przepony. Sam wdech trwa od 2 do 5 sekund. Kiedy jesteśmy wypełnieni powietrzem, przytrzymujemy je w sobie na kolejnych 2 do 5 sekund, następnie wypuszczamy powoli powietrze ustami. Ćwiczenie należy kilka razy powtórzyć, z tym, że za każdym kolejnym razem powinniśmy poczuć, że wciągamy coraz więcej powietrza – gdyż puszcza w nas napięcie. Takie ćwiczenia można fajnie połączyć z ruchem ciała – podobnie jak w jodze. Wszystko zależy od warunków w jakich je przeprowadzamy, okoliczności, poziomu napięcia i finezji osoby ćwiczącej.

Autohipnoza

Świadome wprowadzanie siebie w stan, który daje poczucie bezpieczeństwa, spełnienia czy szczęścia. Metoda jest zbliżona do relaksacji połączonej z ćwiczeniami oddechowymi, ale dodatkowo angażuje naszą poznawczą stronę – wymaga znalezienia w sobie miejsca, które dobrze mi się kojarzy, w którym kiedyś byłem szczęśliwy, spokojny, zadowolony lub w którym mógłbym tak właśnie się czuć. I przenosić się w takowe miejsce za każdym razem kiedy chcę się zrelaksować. Ta metoda podobnie jak dwie wcześniejsze, bardzo dobrze sprawdza się przy zaburzeniach snu czy nawet doświadczaniu bólu fizycznego, gdyż odwraca naszą uwagę od problemu i przekierowuje ją na inne tory. Można się jej nauczyć pod czujnym okiem profesjonalistów korzystając ze specjalnych warsztatów.

Uprawianie sportu

Każdy wysiłek fizyczny (bieganie, fitness, pływanie, wycieczki górskie czy rowerowe), który sprawia nam przyjemność, odwraca naszą uwagę od problemów, daje nam możliwość rozładowania napięcia - jest dobry dla naszego ciała. Ważne jest tylko to, aby po drodze nie przysporzyć sobie dodatkowych okazji do stresu.

Seks 

To chyba najstarszy sposób rozładowywania napięcia. Kochając się po pierwsze przekierowujemy naszą uwagę na znacznie przyjemniejsze rzeczy, po drugie uwalniamy dającą szczęście serotoninę. Warunek skuteczności tej metody związany jest z tym, by w trakcie uprawiania seksu skupić swoją uwagę na doświadczeniach płynących z ciała a nie na innych kwestiach (problemach, tym jak wyglądamy, czy planowaniu zajęć tuż „po”). Dobrze jest delektować się tą chwilą jak najdłużej jest to możliwe i czerpać z tych doznań. 

Śmiech

I nie chodzi tu bynajmniej o uśmiech na twarzy, ale o prawdziwy śmiech. Taki, po którym boli nas brzuch. Dla dzieci to nic trudnego – trochę łaskotek i już, ale dorosłym znacznie trudniej pozwolić sobie na szczery śmiech, połączony z bólem brzucha i łzami na policzkach. 

Hobby

Ogrodnictwo czy wędkarstwo, malowanie, inne prace manualne a także wiele innych przyjemnych rzeczy może sprzyjać relaksowi. Jeżeli sprawia nam to przyjemność, odrywa od nieprzyjemnych uczuć i emocji, od myślenia o pracy, obowiązkach czy stresujących przeżyciach, to jest to dla nas dobre.

Czy to jest trudne?

Z mojego doświadczenia wiem, że początki mogą być trudne. Kiedy nasza uwaga skoncentrowana jest na problemie lub wciąż przeżywamy stresujące doświadczenie, niełatwo może nam przyjść wprowadzenie siebie w stan autohipnozy czy głębokiej relaksacji. Dużo łatwiej jest uczyć się tego pod okiem dobrego terapeuty, szczególnie gdy objawy somatyczne są bardzo nasilone, ale samemu też możemy się tego nauczyć. Im więcej ćwiczeń, tym szybciej i skuteczniej jesteśmy w stanie się zrelaksować. A im częściej będziemy to robić, tym spokojniejszymi i szczęśliwszymi ludźmi będziemy. Nasi najbliżsi również to docenią…

 

Literatura:

  1. Sheridan Ch., Radmacher S., Psychologia Zdrowia, (1998) Warszawa: IPZ 
  2. Solomon E., Berg L., Martin D., Biologia, (2007) Warszawa: MULTICO
  3. Strelau J., Doliński D., Psychologia. Podręcznik Akademicki. Tom 2. (2008) Gdańsk: GWP
  4. Materiały szkoleniowe z Rocznego Studium Interwencji Kryzysowej we Wrocławiu, 2010/2011;
  5. Materiały szkoleniowe z Polskiego Instytutu Ericksonowskiego , szkolenie pt „Autohipnoza – siła źródła”, 2012;
  6. Materiały szkoleniowe z Racjonalnej Terapii Zachowania, 2010 i 2011 r.

 Kontakt: konczelska.k@wp.pl Ukończyła studia wyższe na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Śląskiego, Szkołę Trenerów METRUM, Roczne Studium Interwencji Kryzysowej we Wrocławiu oraz liczne szkolenia z zakresu m.in. terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach (CTSR), diagnozy i terapii zaburzeń depresyjnych, diagnozy i terapii stresu pourazowego, Racjonalnej Terapii Zachowania (RTZ), Mediacji Rodzinnych. Doktorantka w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej we Wrocławiu, gdzie prowadzi badania dotyczące problematyki żałoby, straty dziecka i szeroko rozumianego wsparcia społecznego w tym zakresie. Pracowała w Fundacji „By dalej iść” gdzie przez kilka lat prowadziła konsultacje oraz grupy wsparcia dla rodziców po śmierci dziecka. (...)


Strony

Subscribe to RSS - Myślę

Pomoc psychologiczna

Studenci i Doktoranci Uniwersytetu Śląskiego mogą korzystać z bezpłatnego wsparcia psychologicznego i poradnictwa w Centrum Obsługi Studenta.

Skontaktuj się ze specjalistami w następujących obszarach:

W celu ustalenia terminu indywidualnej konsultacji psychologicznej prosimy o kontakt drogą elektroniczną lub telefonicznie.