Problem, o którym mowa, dotyczy zarówno uczniów, jak i studentów, a badania wykazują, że stan wiedzy na temat plagiatu nie jest najlepszy. Okazuje się, że sami studenci nie potrafią jednoznaczne zdefiniować tego terminu. Dochodzi nawet do sytuacji, w których plagiatowanie odbierane jest jako praktyka dowodząca o sprycie a udowodnienie komuś dopuszczenia się takiego działania wśród uczniów czy studentów wiąże się nie z krytyką a raczej z uczuciem współczucia, że zostało się złapanym. A jak ma się sprawa ze ściąganiem – dlaczego to robimy?
Na samym początku warto wyjaśnić samo pojęcie plagiaryzmu, które wywodzi się z łacińskiego plagiarius i oznaczało wyzyskiwacza lub też handlarza niewolników. W erze starożytnego Rzymu terminu tego użył po raz pierwszy poeta Matrial w stosunku do innego autora – Fidentinusa, który przywłaszczał sobie jego poematy i prezentował je jako własne. Oczywiście ujawnienie takiego działania spotykało się z falą krytyki oraz utratą dobrego imienia osoby, która się tego dopuściła. Co ciekawe, nie było to powiązane z koniecznością finansowego zadośćuczynienia autorowi, ponieważ nie istniało wtedy jeszcze odpowiednie prawo, zajmujące się tego typu sprawami. Warto także zaznaczyć, że Słownik Języka Polskiego PWN definiuje plagiat jako „przywłaszczenie cudzego pomysłu twórczego, wydanie cudzego utworu pod własnym nazwiskiem lub dosłowne zapożyczenie z cudzego dzieła opublikowane jako własne”[1]. Innymi słowy możemy mówić po prostu o kradzieży idei, ponieważ plagiat jest działaniem zamierzonym.
Należy także wspomnieć o trzech rodzajach plagiatu, z którymi można się spotkać. Mowa tu o plagiacie jawnym, ukrytym oraz autoplagiacie. Pierwszy z nich polega na tym, że dana osoba podpisuje się pod całością lub fragmentem dzieła innego autora. Kolejny z wymienionych charakteryzuje się umieszczaniem we własnej pracy fragmentów innego tekstu, nie podając przy tym źródeł. Do tego rodzaju plagiatu zaliczyć można również praktyki związane z odwzorowywaniem innych utworów czy samego toku myślowego, przedstawionego w innym tekście. Na szczególną uwagę zasługuje jednak wyżej wspomniany autoplagiat, ponieważ okazuje się, że możemy plagiatować sami siebie. Fenomen ten można zaobserwować przede wszystkim wśród naukowców, którzy kierują się chęcią sztucznego powiększenia swojego dorobku naukowego. W tym przypadku mamy do czynienia z publikowaniem całości lub fragmentów tekstu, który został już wcześniej wydany przez tego samego autora.
Oczywiście udowodnienie plagiatu w dzisiejszych czasach nie pozostaje bezkarne, tak jak to było w starożytnym Rzymie. Kwestie związane z odpowiedzialnością karną za ten czyn reguluje ustawa o prawie autorskim a zawarty w niej artykuł 115 informuje nas o tym, że „Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3”[2]. W tej sytuacji z całą pewnością możemy stwierdzić, że takie działanie nie popłaca. Poza tym, jeśli chodzi o środowisko akademickie, wykazanie naruszenia prawa autorskiego skutkować może rozwiązaniem stosunku pracy, odpowiedzialnością dyscyplinarną albo odebraniem tytułu naukowego doktora lub doktora habilitowanego jak i odebraniem tytułu zawodowego - licencjata, magistra oraz inżyniera. Warto również zaznaczyć, że takie sprawy nie ulegają przedawnieniu, co oznacza, że wszczęcie postępowania dyscyplinarnego może nastąpić nawet kilka lat po obronie. Więcej szczegółowych informacji na ten temat można znaleźć w ustawie o szkolnictwie wyższym (Dz.U. 2005 nr 164 poz. 1365) lub ustawie o tytule naukowym i stopniach naukowych (Dz.U. 2003 nr 65 poz. 595).
Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest jednoznaczna. Na takie zachowanie wpływa wiele czynników. Czy chodzi tutaj przede wszystkim o chęć zdobycia jak najlepszych ocen, jeśli mamy na myśli środowisko akademickie? Przeprowadzone badania wykazały, że częste plagiatowanie spowodowane jest:
Oczywiście zdarza się, że podczas pisania pracy dyplomowej możemy nawet nieświadomie doprowadzić do sytuacji, w której zostanie nam zarzucony plagiat. Aby tego uniknąć, należy przede wszystkim pamiętać o podawaniu źródeł, z których korzystamy. Ponadto pomocne okazać się również mogą cenne wskazówki dotyczące cytowania, takie jak wyraźne zaznaczenie cytatu w cudzysłów oraz podanie autora słów. Pamiętajmy również o tym, aby każdą przytoczoną myśl skomentować własnymi słowami. Trzeba mieć również na względzie fakt, że nawet podczas parafrazowania zobowiązani jesteśmy do podania dzieła oraz autora, którego tekst modyfikujemy.
Warto zaznaczyć, że w dalszym ciągu dosyć dużą popularnością w Internecie cieszą się strony oferujące gotowe prace dyplomowe lub zaliczeniowe. Jak się okazuje, ceny tych pierwszych tekstów zaczynają się od 500 zł za całość, tych drugich od 30 zł za stronę. Jeśli chodzi natomiast o napisanie pracy dyplomowej od podstaw to mowa już o kwocie od 1500 do nawet 2500 zł. Nie trzeba oczywiście wspominać, że takie praktyki są nielegalne a w przypadku ujawnienia takiego procederu obie strony mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Ciekawym zjawiskiem, które opisywane jest w literaturze poświęconej tematyce plagiatu jest również tworzenie fikcyjnych uniwersytetów działających jedynie w sieci (przede wszystkim w USA). „Studenci” takich uczelni, chcący otrzymać dyplom ukończenia wybranych przez siebie studiów, muszą uiścić jedynie ustaloną opłatę a następnie mogą cieszyć się swoim upragnionym – co prawda fałszywym – dokumentem ukończenia kierunku. Zjawisko fałszowania dyplomów nie jest jednak nowe. Istniało ono od dawna, o czym już w latach dwudziestych ubiegłego wieku informowały takie gazety jak „New York Times”.
Podobnym zjawiskiem, z którym można spotkać się nie tylko w przestrzeni szkolnej, ale również akademickiej, jest ściąganie. Nie trzeba w tym miejscu również wspominać o tym, że jest to zachowanie wpływające negatywnie na naszą przyszłość – zarówno, jeśli chodzi o kontynuację nauki, jak i życie zawodowe. Przykładowo ponad 30% amerykańskich studentów uczelni medycznych przyznaje, że nie ma takiego egzaminu, który można byłoby zaliczyć bez dodatkowych pomocy. Z tego powodu aż strach pomyśleć, kto będzie leczył kolejne pokolenia! Ale dlaczego tak naprawdę decydujemy się na ściąganie? Oto kilka przyczyn:
Jeśli chodzi o plagiat to w większości tekstów poświęconych tej tematyce jako jedną z metod zminimalizowania występowania tego zjawiska podaje się konieczność edukacji w zakresie samego plagiatu jak i praw autorskich. Świadomość samych konsekwencji, które można ponieść w przypadku udowodnienia plagiatu, nie jest jednak wystarczająca. Jeśli ktoś ma złe zamiary, to i tak zdecyduje się na tego rodzaju kradzież. Dużą rolę w tym zakresie odgrywa opinia publiczna, która często jednak nie reaguje na doniesienia związane z tym tematem – przechodzi obok tego obojętnie. Dlatego tak ważne jest osobiste podejście do tego problemu. Podobnie wygląda sytuacja ze ściąganiem. Z całą pewnością można stwierdzić, że odpowiedź na pytanie, czy takie praktyki w ogóle popłacają brzmi nie, ponieważ istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że plagiat wyjdzie na jaw, a zdany dzięki ściągom egzamin ujawni braki wiedzy w pracy zawodowej.
Źródła cytowane:
[1] https://sjp.pwn.pl/sjp/plagiat;2571628.html
[2] Ustawa o prawie autorskim (Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83)
Bibliografia:
1. Gromkowska-Melosik, A. (2007). Ściągi, plagiaty, fałszywe dyplomy. Studium z socjopatologii edukacji. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
2. Kobierski, K. (2006). Ściąganie w szkole. Raport z badań. Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls”.
3. Sołtysiak, G. (2009). Plagiat. Zarys problemu. Warszawa: DrukTur.
Źródła internetowe:
1. Czerwiński, T. (2013). Plagiat naukowy w perspektywie akademickiej. Wybrane problemy. http://perspectiva.pl/pdf/p22/02CZERWINSKI.pdf
2. Zenderowski, R. Plagiat. Istota – rodzaje – skutki. W odniesieniu do prac pisemnych na studiach wyższych. http://www.zenderowski.republika.pl/plagiat.pdf
3. http://www.wsb.net.pl/sites/default/files/web/dzialstudenta/prawa_autorskie_i_plagiat.pdf
4. http://www.sprawnik.pl/artykuly,10222,11569,jak-uniknac-plagiatu-przy-pisaniu-pracy
5. http://www.pg.gda.pl/~bbas/?pl_sporzadzanie-wykazu-zrodel-i-sposoby-cytowania-w-pracach-dyplomowych,210
Seksuologia stała się odrębną nauką w 1907 roku, kiedy to Iwan Bloch, niemiecki dermatolog, nazywany „ojcem seksuologii”, uznał, że czysto medyczne postrzeganie życia seksualnego człowieka nie jest wystarczające, aby pojąć złożone relacje między ludzką seksualnością a innymi dziedzinami życia. Konieczne więc było stworzenie odrębnej dziedziny obejmującej te zagadnienia.
Dzisiaj minęło ponad 100 lat, seksuologia jest odrębną dyscypliną naukową, wydano wiele publikacji naukowych z tej dziedziny, powstały kierunki studiów kształcące przyszłych seksuologów… mimo to, seksuologia wciąż jest dyscypliną mało znaną i wciąż niedocenianą. Tylko nieliczni wiedzą, jaką drogę trzeba obrać, aby zostać lekarzem udręczonych dusz. Dlatego z myślą o zainteresowanych, stworzyłam „przewodnik”, który, krótko mówiąc, wskazuje, jak zostać seksuologiem oraz specjalistą w dziedzinach pokrewnych.
Droga do kariery seksuologa zaczyna się przy wyborze studiów wyższych. Oczywistością jest, iż dojście do tego etapu umożliwia ukończenie szkoły podstawowej, następnie gimnazjum i szkoły średniej (konieczne jest zdanie egzaminu maturalnego). Stety lub niestety mamy do wyboru tylko dwie drogi – podjęcie studiów medycznych lub psychologicznych. Dlaczego? Dlatego, że seksuologia stanowi specjalizację lekarską na studiach medycznych oraz w większości przypadków jest kierunkiem studiów podyplomowych, a owe studia są skierowane zwykle do lekarzy, psychologów i psychoterapeutów.
Na studiach medycznych należy najpierw uzyskać dyplom lekarza, następnie należy zdać specjalizację, do wyboru, z psychiatrii, ginekologii lub neurologii. Dopiero wtedy możemy starać się o przyjęcie na specjalizację z seksuologii lekarskiej.
Jednak na studiach psychologicznych wygląda to nieco inaczej. W trakcie jednolitych studiów magisterskich wybieramy specjalizację, jednak jest to np. psychologia kliniczna, psychologia zdrowia, psychologia sądowa itp. Tylko dwie uczelnie w Polsce umożliwiają na kierunku psychologia kształcenie na specjalizacji psychoseksuologia. Natomiast Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Warszawie, jako jedyna w Polsce, oferuje na studiach psychologicznych specjalizację psychoterapia i terapia seksualna. Ale to nadal nie nadaje nam tytułu seksuologa.
Po ukończeniu studiów wyższych, możemy wreszcie podjąć studia podyplomowe na kierunku seksuologia lub kierunku z nią pokrewnym. Mamy wybór co do miasta, uczelni oraz wysokości opłat za studia (wszelkie informacje podane są na stronach poszczególnych uczelni). Przedstawiam więc zestawienie możliwości:
BIAŁYSTOK:
1. Niepaństwowa Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Białymstoku:
GDAŃSK:
1. Uniwersytet Gdański:
KATOWICE:
1. Śląski Uniwersytet Medyczny:
2. Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej:
KRAKÓW:
1. Krakowski Instytut Rozwoju Edukacji:
2. Akademia Ignatianum:
KUTNO:
1. Wyższa szkoła gospodarki krajowej:
LUBLIN:
1. Wyższa Szkoła Ekonomii i Innowacji:
NYSA:
1. Centrum edukacyjne:
POZNAŃ:
1. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza:
RADOM:
1. Europejska Uczelnia Społeczno – Techniczna:
SŁUPSK:
1. Akademia Pomorska:
SOPOT:
1. Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej:
SOSNOWIEC:
1. Wyższa Szkoła Medyczna:
SZCZECIN:
1. Uniwersytet Szczeciński:
TORUŃ:
1. Wyższa Szkoła Bankowa:
WARSZAWA
1. Szkoła Terapii Seksualnej w Centrum Terapii Lew-Starowicz
2. Warszawski Uniwersytet Medyczny:
3. Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Warszawie:
4. Uniwersytet Warszawski:
5. Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej:
6. Wyższa Szkoła Komunikowania, politologii i stosunków międzynarodowych:
ZIELONA GÓRA:
1. Uniwersytet Zielonogórski:
Po ukończeniu studiów podyplomowych czekają na nas dobra i zła wiadomość. Dobra jest taka, że możemy podjąć pracę w dziedzinie seksuologii, zła natomiast – to nie koniec drogi. Pozostaje jeszcze jeden punkt, jednak nie obowiązkowy, będący wisienką ta torcie, czyli uzyskanie Certyfikatu Seksuologa nadawanego przez Polskie Towarzystwo Seksuologiczne. Oto fragment treści regulaminu uzyskiwania certyfikatu (wszelkie informacje zamieszczone są na stronie PTS):
I. ZAŁOŻENIA OGÓLNE
1. CERTYFIKAT SEKSUOLOGA KLINICZNEGO może być nadany członkowi Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, który jest lekarzem lub psychologiem - a w szczególnych przypadkach innej osobie z wyższym wykształceniem - przez Zarząd Główny tego Towarzystwa, po dopełnieniu warunków określonych niniejszym regulaminem.
2. Warunkiem uzyskania CERTYFIKATU SEKSUOLOGA KLINICZNEGO jest:
2.1. udokumentowana działalność kliniczna w ostatnich trzech latach związana z problematyką seksuologiczną (ocenę, czy działalność ta spełnia wymagania przeprowadza superwizor – patron, por. PROCEDURA pkt. 1)
2.2. uzyskanie przez kandydata 1500 punktów, w tym 1000 punktów obowiązkowych dla wszystkich kandydatów i 500 punktów dodatkowych, zebranych przez kandydata w sposób określony poniżej
2.3. Uzyskanie Certyfikatu Psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Certyfikatu Psychoterapeuty Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub Certyfikatu Terapeuty Poznawczo-Behawioralnego albo ukończenie przynajmniej połowy cyklu szkolenie przygotowującego do uzyskania wymienionych certyfikatów (warunki uzyskania certyfikatów dostępne są na stronach internetowych towarzystw)
2.4. zdanie egzaminu końcowego przed Komisją powołaną przez ZG PTS (zakres materiału obowiązujący na tym egzaminie oraz jego formę ureguluje oddzielne postanowienie ZG PTS.
Punkty, o których mowa w punkcie 2.2 można uzyskać np. dzięki ukończeniu psychoterapii własnej, odbyciu superwizji, odbyciu szkoleń seksuologicznych, udziałom w konferencjach seksuologicznych krajowych i zagranicznych, odbyciu staży, przeprowadzeniu wykładów lub lekcji, wydaniu własnej publikacji itp.
Jak widać do zawodu seksuologa prowadzi droga długa, kręta i trudna. Potrzeba dużo cierpliwości, wiedzy, wysiłków, wyrzeczeń a czasem i pieniędzy. Ale możliwości są, więc jeśli masz marzenie, bardzo chcesz, jesteś zainteresowany, zdeterminowany i gotowy na długą wyprawę, aby zostać lekarzem udręczonych dusz, to… czemu nie?
Autor: Aleksandra Dąbrowska
1. Lew-Starowicz, Zbigniew. 2010. Podstawy seksuologii. Warszawa: Polski Zakład Wydawnictw Lekarskich
2. http://pts-seksuologia.pl/sites/strona/15/certyfikat-seksuologa-klinicznego
3. http://lew-starowicz.pl
4. http://www.nwsp.bialystok.pl
5. http://ug.edu.pl
6. http://www.sum.edu.pl
7. https://www.swps.pl
8. https://kire.pl
9. https://www.ignatianum.edu.pl
10. http://wsgk.com.pl
11. http://www.wsei.lublin.pl
12. http://www.poznanska.nysa.pl
13. https://amu.edu.pl
14. http://www.eust.pl
15. http://www.apsl.edu.pl
16. http://www.wsm.sosnowiec.pl
17. http://www.usz.edu.pl
18. http://www.wsb.pl/torun/
19. https://www.wum.edu.pl
20. http://vizja.pl
21. http://www.uw.edu.pl
22. http://wskpism.edu.pl
23. https://www.uz.zgora.pl/
Uniwersytet Śląski w Katowicach zapewnia studentom możliwość korzystania z bezpłatnej pomocy psychologicznej. O jej formach, zakresie i warunkach korzystania opowiada psycholog, mgr Magdalena Bolek.
Film powstał w ramach realizacji projektu "Co nas spina? - Kampania na rzecz ochrony zdrowia psychicznego" (IV edycja) organizowanej przez Fundację Inicjatyw Akademickich oraz Uniwersytet Śląski w Katowicach.
Projekt współfinansowany jest ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
Uniwersytet Śląski w Katowicach zapewnia studentom możliwość korzystania z bezpłatnej pomocy psychologicznej. O jej formach, zakresie i warunkach korzystania opowiada psycholog, mgr Justyna Szostek-Aksamit.
Film powstał w ramach realizacji projektu "Co nas spina? - Kampania na rzecz ochrony zdrowia psychicznego" (IV edycja) organizowanej przez Fundację Inicjatyw Akademickich oraz Uniwersytet Śląski w Katowicach.
Projekt współfinansowany jest ze środków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.
Full-time studying two majors is nothing extraordinary today. Everyone knows at least a few people that mix studying different subjects, at various faculties, and sometimes even universities. Is that all so easy?
Two years ago the number of ‘’two-majorers’’ reached its top, owing to the amendment of the act of the tertiary education, that states that ‘’the fee for education at full-time subjects, if these are studies in the second or further subject in the full-time form, concerns people admitted to these studies after October the 1st, 2012’’. After this amendment occurred, a lot of people that had earlier been contemplating making such a decision have given in to this impulse and entered recruitment. At present, despite the fees, still a large amount of people chooses this solution, especially those who meet the terms of being situated in the 10% of the best students at their ‘’1st major’’, thanks to which they do not have to pay for the second one. There are as many supporters of studying two subjects as there are the opponents of it. It all depends on the point of view and the knowledge of the topic. Below is enclosed my subjective juxtaposition of the pros and cons of studying two majors. It has been created basing on my own experiences as well as my friends’ ones, that have ventured joining two majors.
Before making a decision of studying two subjects one has to contemplate all the pros and cons and wonder whether the other major is really needed and if so, what for. Such a serious reflection over the situation at the beginning may often protect from later disappointments. It is also worth peeking at the candidate’s website:
http://kandydat.us.edu.pl/komunikat-mniszw-w-sprawie-odplatnosci-za-drugi-kierunek-studiow
http://www.nauka.gov.pl/komunikaty/komunikat-w-sprawie-odplatnosci-za-drugi-kierunek-studiow.html
translation: Weronika Kaminska
W ostatnim czasie bardzo głośno mówi się o digitalizacji. W naszym kraju utworzono nawet zajmujące się tym problemem Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Co wskazuje, że pojęcie to działa na skalę nie tylko krajową, ale i światową. Przy obecnym tempie i ilości wymienianych informacji jest to proces nieuchronny praktycznie w każdej dziedzinie życia. Wystarczy wyobrazić sobie setki tysięcy czy nawet miliony dokumentów, które w tradycyjnej papierowej formie musiałyby codziennie obiegać świat. Zapisanie ich w formie cyfrowej pozwala zaoszczędzić czas i środowisko w ogromnym stopniu. Ale digitalizacja to nie tylko dokumenty. To również kultura i sztuka, z której korzystamy na co dzień. Już teraz wiele bibliotek oferuje swoje zbiory zapisane w formie cyfrowej. Jak jednak mają się prawa autorskie do tej formy zapisu? Wielu osobom wydaje się, że jeżeli dysponują książką w formie elektronicznej, nic ich nie ogranicza w jej korzystaniu w dowolny sposób. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że taka forma w żaden sposób nie zwalnia użytkownika z przestrzegania praw autorskich.
W kontekście praw autorskich każda rzecz (tekst, obraz, utwór muzyczny itp.) jest utworem. Przedmiot prawa autorskiego określa art. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i jego pokrewnych. Mówi on że: „Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór)”[1]. Są to dobra intelektualne, które w rozumieniu prawnym są własnością ich twórcy. W rozumieniu prawnym opracowanie do utworu nie jest łamaniem prawa autorskiego utworu pierwotnego. Mówi o tym 2 art. w/w ustawy, który stwierdza: „Opracowanie cudzego utworu, w szczególności tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, jest przedmiotem prawa autorskiego bez uszczerbku dla prawa utworu pierwotnego.” Oznacza to, że korzystanie z utworu, do którego prawa należą do innej osoby, w celu wykonania własnego utworu, nie jest łamaniem prawa. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich tego rodzaju utworów. Przykładem są np. informacje prasowe, czyli mające powiadomić o zaistnieniu faktów, jednocześnie nie będąc komentarzem do nich. J. Sobczak[2] stwierdza w swojej publikacji, że także utwory fotograficzne nie są chronione prawem autorskim, pomimo że są one utworami w rozumieniu prawa. Obecnie w dobie cyfrowych aparatów fotograficznych wykonywanie fotografii jak najbardziej jest procesem digitalizacji obrazu. Jest to wyjątkowy przypadek, ponieważ sporną kwestią może być fakt uznania wykonanej fotografii jedynie informacją, czy może jednak utworem zawierającym w sobie komentarz, czy elementy twórcze wykonującej jej osoby. Ta sama sytuacja dotyczy rejestracji obrazu w formie filmu.
W rozumieniu prawnym wykonana strona internetowa również jest utworem, który jest własnością jej twórcy. Wydawać więc mogłoby się, że wykorzystanie z wykonanych przez siebie utworów takich jak zdjęcia i filmy nie jest ograniczone prawnie w żaden sposób. Nie jest to jednak prawdą. Wykonując fotografię osobie, musimy pamiętać o tym, że wizerunek osoby jest jej dobrem osobistym, i podlega ochronie na podstawie art. 23 i 24 k.c.[3]. Nie dotyczy to fotografowania osób publicznych w momencie pełnienia funkcji publicznych. Taka sama zasada dotyczy utworów na stałe umieszczonych na ogólnie dostępnych drogach czy placach.[4] Oznacza to jednak, iż nie wolno rozpowszechniać fotografii obrazu umieszczonego w placówce organizacji, nawet jeżeli jest on umieszczony w miejscu ogólnie dostępnym.
Podczas tworzenia własnej strony internetowej, czyli digitalizacji treści w środowisku, którym jest Internet, pamiętać należy więc o podstawowych zasadach, których niestosowanie łamie prawa autorskie. Przykładami łamania takich praw są np.
Ważnym aspektem przestrzegania prawa autorskiego jest również skanowanie i kopiowanie książek bez zgody autora. Obecnie bardzo powszechne jest zapisywanie książek w formie zeskanowanych dokumentów i zamieszczanie ich na przykład na forach w celu wykorzystania przez studentów. Bezdyskusyjny jest fakt, iż książka taka została poddana procesowi digitalizacji, a także to, że taka forma dystrybucji narusza prawa autorskie twórcy. Łamaniem prawa nie jest fakt kserowania książki. Do własnego użytku można skopiować nawet całą książkę dzięki prawu do użytku dozwolonego[5]. Mówi o tym art. 23 ustawy z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i jego pokrewnych: „Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego”[6]. Łamaniem prawa jest natomiast powielanie książki i jej rozpowszechnianie. Wykorzystanie kopii książki, obrazu, zdjęcia czy filmu do celów poszerzania wiedzy nie jest łamaniem praw autorskich i jest w pełni dozwolone na podstawie art. 3 rozdz. 3 ustawy z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i jego pokrewnych: „1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektoniczno-urbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego, niezwiązanego z celem zarobkowym.
2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.”
Reasumując, prawa autorskie mają zastosowanie w digitalizacji utworu w rozumieniu prawa autorskiego w pełnym zakresie. Wykorzystywanie utworu poddanego procesowi digitalizacji jest chronione w taki sam sposób jak utworu w formie tradycyjnej. Poddawanie procesowi digitalizacji również jest objęte szeregiem zasad strzegących prawa własności utworu, poza szczególnymi przypadkami przedstawionymi w rozważaniach. Podczas tworzenia własnego utworu z wykorzystaniem materiałów poddanych procesowi digitalizacji, należy zachować szczególną ostrożność, aby nie naruszyć praw autorskich twórcy.
Bibliografia
Autor: Natalia Motyka
[1] art. 1 ustawy z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i jego pokrewnych
[2] Sobczak Jacek, Prawo autorskie i prawa pokrewne, Polskie Wydawnictwo Prawnicze Iuris, Warszawa – Poznań 2000.
[3] Sobczak Jacek, Prawo autorskie i prawa pokrewne, Polskie Wydawnictwo Prawnicze Iuris, Warszawa – Poznań 2000. Str. 210
[4] Barta Janusz, Czajkowska-Dąbrowska Monika, Zbigniew Ćwiąkalski, Ryszard Markiewicz, Elżbieta Traple, Komentarz do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, stan prawny na 31 marca 1995 r., red. naukowa Janusz Barta i Ryszard Markiewicz, Dom Wydawniczy ABC, Warszawa 1995. Str. 212
[6] Art. 23 ustawy z dnia 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i jego pokrewnych
Powodów do studiowania można wymienić co najmniej kilkanaście. Presja rodziców, chęć dalszej edukacji, powiększenie grona znajomych czy zniżki studenckie. I mimo, że według statystyk, od 2006r. liczba studentów maleje to w dalszym ciągu studia są nieoficjalnie uznawane za obowiązkowy etap w życiu młodego człowieka.
"Niezdecydowany absolwent szkoły średniej wybiera przypadkowe studia..." Tak niekiedy zaczyna się historia tak zwanego Wiecznego Studenta. Czy tylko tak możemy zacząć opowieść o nim?
Przyjęło się w Polsce, że każdy student, który ma za sobą minimum trzy kierunki studiów (podjęte, lecz nieukończone, rzecz jasna), to typ człowieka nieświadomego swoich talentów, umiejętności czy powołania. To wersja light opinii o takim człowieku, bo zwykle dodaje się jeszcze, że jest wybitnie niezdecydowany czy nawet leniwy. Pewnie znajdziemy i takich. Lecz powodów do wiecznego studiowania jest więcej. Spytałam o to trzy osoby.
Marysia studiuje aktualnie filologię germańską, a za sobą ma już filologię angielską i hiszpańską. "Ludzie dziwią się, jak mówię im, że nie kończąc poprzedniego kierunku, zaczynam kolejny. Ale ja nie studiuję dla papierka. Może to dziwne, ale robię to dla poznania nowych kultur czy wiedzy o danych obszarach językowych, a poza tym poznaję ludzi żywo tym zainteresowanych, którzy bardzo mnie inspirują"
Jacek ma już za sobą niejeden kierunek i jest znany ze swojego niecodziennego trybu studiowania. "Mam już stałą pracę, a studiuję, bo lubię wciąż powiększać grono swoich znajomych, a poza tym zniżki studenckie to coś, od czego trudno mi się odzwyczaić. Ludzie tego nie rozumieją, bo uważają, że we wszystkim trzeba mieć wyższy cel".
Jak było u Karola? "U mnie było to spowodowane chorą ambicją, perfekcjonizmem. Chciałem na siłę być indywidualistą. Nie cierpiałem robić tego co inni". U Karola przewinęło się kilka kierunków, ostatecznie chce studiować Projektowanie przestrzeni wirtualnej w grze. "Tego typu kierunku szukałem cały czas".
Jakie są plusy wiecznego studiowania? Marysia mówi, że studiuje dla wszechstronnej wiedzy. Lubi mieć coś do powiedzenia z każdego tematu po trochu. A po roku czasu na kierunku ma się już tej wiedzy dosyć sporo. "Każdy rok kończę na piątkach i czwórkach. A potem zaczynam coś innego". Jacek zniżki pokochał miłością tak wielką, że dla niego większego plusa nie ma."No, może ludzie. Mam swoją firmę IT, a wśród studentów znajduje się też znaczna część osób korzystających z moich usług. Mam łatwy dostęp do potencjalnych klientów". Dla Karola to możliwość poznania innych środowisk. Jak sam mówi, środowisko muzyczne, z którym miał styczność dzięki grze na fortepianie jest zupełnie inne od środowiska politechnicznego. Ponadto, dodaje: "Przestałem patrzeć na studia jako coś, co ma mi dać zawód. Bardziej patrzę na to, gdzie mogę mieć nowe kontakty".
Warto zaznaczyć, że jak ktoś studiuje niepopularny, bądź wręcz niecieszący się zbyt dobrą opinią kierunek, ma do tego prawo i robi to na pewno z jakichś powodów. To samo dotyczy wiecznych studentów. Powinniśmy uszanować powody, dla których ktoś wybiera taki tryb, uprzednio po odejściu od powszechnych stereotypów. Pozdrawiamy wszystkich studentów, tych okresowych jak i tych.. wiecznych :-)
Telewizja Uniwersytetu Śląskiego prezentuje szósty już odcinek z najnowszego cyklu „Czy wiesz, że”, zrealizowanego przez Martynę Gwóźdź.
W cyklu zajmować będzie się niekonwencjonalnymi zagadnieniami, ale i również pogłębiać wiedzę o tych z pozoru oczywistych.
W tym odcinku kryminalistyka!
Zapraszamy do obejrzenia kolejnego odcinka "Czy wiesz, że?".
Telewizja Uniwersytetu Śląskiego prezentuje ósmy już odcinek z najnowszego cyklu „Czy wiesz, że”, zrealizowanego przez Martynę Gwóźdź.
W cyklu zajmować będzie się niekonwencjonalnymi zagadnieniami, ale i również pogłębiać wiedzę o tych z pozoru oczywistych.
W tym odcinku mikrobiomy!
Co kryje się pod pojęciem mikroorganizmów? Czy bakterie rzeczywiście zagrażają naszemu życiu?
Zapraszamy do zgłębienia wiedzy na temat mikrobiologii.
Na Uniwersytecie Śląskim powstał nowy portal promujący naukę!
www.przystaneknauka.us.edu.pl/
https://www.facebook.com/przystaneknauka