Refleksja o przemijaniu na podstawie filmu animowanego „Coco”.
Wstęp
Rozwój człowieka obejmuje okres począwszy od poczęcia, rozwoju prenatalnego, narodzin aż do śmierci, będącej nieodłączną częścią ludzkiego życia. Śmierć jest często „spychana” na dalszy plan i trudno wyobrazić sobie, że ktoś potrafi myśleć o niej na co dzień bez strachu i lęku temu towarzyszącemu. Wolimy raczej zbyt często nie dopuszczać do siebie myśli o kresie naszego życia, który (w naszym przekonaniu) z pewnością prędko nie nastąpi. Jednak czas mija, ludzie dorastają, a życie nie trwa wiecznie i – mimo usilnych prób – nie da się tematu przemijania unikać w nieskończoność. Prędzej czy później przyjdzie każdemu zmierzyć się z utratą bliskiej osoby, a w końcu i z akceptacją skończoności własnego życia.
Trudno po tak poważnym wstępie domyślić się, że tematykę przemijania porusza film animowany o – jakże wesołym i niewiele sugerującym – tytule „Coco”. Tym razem twórcy kolejnej wybitnej, jak określa ją wielu krytyków, produkcji Pixara zaskakują widza przedstawieniem niezwykle barwnego, wzruszającego i rodzinnego obrazu, bogatego w dźwięki fantastycznej muzyki. Wiernie oddany klimat meksykańskiego miasteczka, które przygotowuje się do świętowania swojego Dia de Muertos (Dnia Zmarłych), mimo pozornie trudnej tematyki, nie powoduje u odbiorcy pogorszenia nastroju poprzez snucie pesymistycznych wizji – wręcz przeciwnie. Twórcy przenoszą nas w świat radości, wartości rodzinnych i wzruszeń, zabierając wraz z głównym bohaterem w podróż mającą na celu odszukanie własnej tożsamości i spełnianie marzeń.
Opis filmu
Film rozpoczyna się od retrospekcji przywołanej przez głównego bohatera filmu – dwunastoletniego meksykańskiego chłopca, Miguela. Snuje on opowieść o swojej praprababci, która – gdy mąż odszedł, aby realizować swoje muzyczne aspiracje i marzenia – musiała sama zająć się domem i córką Coco. Zaczęła produkować i naprawiać buty, a przekazywany z pokolenia na pokolenie fach stał się w końcu cechą rozpoznawczą rodziny Rivera, w której każdy określa się jako „urodzony szewc z dziada pradziada”. Jest jeszcze jedna rzecz, która odróżnia tę rodzinę od każdej innej w Meksyku – w tym domu nie ma muzyki, czego starannie pilnuje babcia Miguela, prowadząca gospodarstwo domowe tak jak kiedyś praprababka Imelda. Nie byłoby to wielce problematyczne, gdyby nie fakt, że Miguel nie pała miłością do fleków i cholewek, a raczej do dźwięków gitary i śpiewu, a jego największym idolem jest legenda miasta – słynny muzyk Ernesto de la Cruz.
Akcja filmu rozgrywa się podczas corocznego święta zmarłych – Dia de Muertos. Klimat Meksyku jest wiernie odwzorowany poprzez dokładność animacji i dbałość o szczegóły. Widzimy więc charakterystyczne ołtarzyki przy domach, na których oprócz zdjęć zmarłych przodków i kwiatów można również dostrzec inne ciekawe przedmioty, takie jak różne pamiątki po zmarłych czy ich ulubione za życia jedzenie. Podczas gdy cała rodzina szykuje się do wspólnego świętowania, Miguel stara się za wszelką cenę wziąć udział w konkursie muzycznym organizowanym w mieście. Ma jednak problem ze zdobyciem gitary. Wszystko zmienia się diametralnie, gdy przypadkowo odkrywa, że jego prapradziadkiem, który odszedł od rodziny, aby poświęcić się muzycznej pasji, był sam Ernesto de la Cruz. Chłopiec bierze jego gitarę, umieszczoną w kaplicy cmentarnej, gdzie spoczywa ciało muzyka, a gdy uderza w struny rozpoczyna się jego przygoda, która doprowadza do serii zaskakujących przeżyć. Początkowo niczego nieświadomy Miguel odkrywa, że ludzie go nie zauważają, a przerażenie potęguje spotkanie z nieżyjącymi członkami rodziny, którzy – jak co roku – zgromadzili się tego dnia na cmentarzu, by spotkać się z rodziną. Podróż w zaświaty staje się początkiem lawiny niesłychanych zdarzeń, które wiodą chłopca do poznania wagi rodziny, przyjaźni i kształtowania się własnej indywidualnej tożsamości.
Film „Coco” z 2017 roku w reżyserii Lee Unkricha został przez wielu krytyków i widzów bardzo dobrze oceniony. Oprócz setek pozytywnych komentarzy i ocen – m.in. na portalu Filmweb – został on również wielokrotnie nagrodzony. W kategorii „najlepszy film animowany” w 2018 roku zdobył nagrody takie jak Oscar, Złote Globy, BAFTA, Saturn czy Annie. Film wydaje się być ciekawy z wielu powodów, a jego wieloaspektowość powoduje, że przyjemność z oglądania będą czerpali odbiorcy w różnych kategoriach wiekowych.
Psychologiczna analiza filmu
Rozpoczynając analizę filmu, trzeba być świadomym, w jakiej kulturze rozgrywa się akcja. W Meksyku Dzień Zmarłych obchodzi się inaczej niż w naszym, europejskim kręgu kulturowym. Dia de Muertos, odbywający się 1 i 2 listopada jest dla mieszkańców Ameryki Środkowej dniem pełnym radości i wspólnego rodzinnego świętowania. Rzeczą całkowicie normalną są tam budowane przy domu ołtarzyki, na których umieszcza się podobizny przodków i charakterystyczne dla nich przedmioty, aby nie zapomnieć o ich duchowej obecności po śmierci. Rodziny szykują się do tego dnia wyjątkowo starannie, co dobrze odwzorowane jest w filmie. Można zauważyć na przykład wszechobecne pomarańczowe kwiaty – najpewniej aksamitki, które są nieodłącznym elementem tego święta w Meksyku. Przyozdabia się nimi wejścia domów, przystraja cmentarze, a z płatków usypuje ścieżki, gdyż wierzy się, że zmarli po ich zapachu będą umieli odnaleźć drogę z zaświatów do domu, by tego dnia wspólnie świętować z bliskimi. Celebracja odbywa się również bezpośrednio na cmentarzach, gdzie przy nagrobkach wyprawiane są nieraz prawdziwe uczty i wyjątkowo radosne rodzinne spotkania. Charakterystyczne dla kultury Meksyku są również wszechobecne czaszki i całe szkielety, nieraz w fantazyjnych przebraniach i charakteryzacjach, które tego dnia stanowią jeden z głównych elementów dekoracyjnych domów i ulic. Mając świadomość realiów tamtejszej kultury, bardziej naturalne stają się obrazy w filmie i takie, a nie inne przedstawienie zarówno świata żywych, jak i umarłych. A zaświaty w „Coco”, zamiast przerażać, wprost zachwycają! Sposób przedstawienia ich w animacji niezwykle współgra z meksykańskich folklorem, a staranność w nawiązywaniu do tamtejszej kultury przejawia się w pięknych barwach i wyjątkowych krajobrazach, bo świat umarłych zasadniczo niewiele różni się od świata żywych – jest po prostu „po drugiej stronie mostu”.
Film, oprócz wyjątkowo pięknej technicznie animacji, jest również wartościowy i godny zobaczenia z powodu poruszanych tematów i wielu możliwych poziomów ich analizy. Ciekawe z pewnością jest to, że – mimo ogólnej radości i pozytywnych emocji płynących z tego dzieła – nie sposób nie zauważyć dosyć dużego ciężaru treści przekazywanych widzom, gdyż tematyka poruszana w filmie do łatwych nie należy. W filmie nie brakuje wątków śmierci, zdrady, zawiedzionych nadziei i trudności rodzinnych. Oprócz widocznego motywu przemijania, widz ma możliwość również zmierzenia się z wątkiem oczekiwań rodzinnych, spełniania marzeń oraz reakcji na to otoczenia, miłości i przyjaźni, rozwiązywania rodzinnych konfliktów, które narastały od pokoleń, kształtowania tożsamości i wpływu przeszłości na teraźniejszość. Mimo wielu trudnych wątków film został stworzony w sposób, który wzrusza i napełnia nadzieją, a jego pozytywny wydźwięk skłania do rozważenia problematyki przemijania w bardziej optymistyczny sposób.
Bez wątpienia najtrudniejszym wątkiem (poruszanym w filmie w sposób wyjątkowo naturalny) jest śmierć. Akcja rozgrywa się przecież w Dzień Zmarłych, a główny bohater odbywa podróż poprzez zaświaty, gdzie spotyka się z nieżyjącymi już przodkami. Znaczenie śmierci zmienia się na przestrzeni życia człowieka. Dzieci na początku nie rozumieją czym jest to zjawisko, nie zdają sobie sprawy z tego, że jest to coś uniwersalnego i nieodwracalnego. Często w ich wypowiedziach da się usłyszeć przekonanie, że „ktoś umarł, ale niedługo wróci” – podobnie niektórzy malcy są pewni, że śmierć niekoniecznie dotyczy każdego i można jej w pewien sposób uniknąć. Wraz z rozwojem struktur poznawczych, w myśleniu dziecka zachodzą pewne zmiany i jest ono już w stanie pojąć w sposób bardziej świadomy, że śmierć jest nieodwracalnym zjawiskiem dotyczącym każdego człowieka (Bee, 2004). W dorosłości do obrazu śmierci dochodzi dużo szerszy kontekst społeczny tego zjawiska. Helen Bee pisze: „Śmierć jednej osoby zmienia role i charakter związków każdego z pozostałych członków rodziny. Kiedy umierają starsi ludzie, każdy młodszy domownik przesuwa się o jeden szczebel wyżej w hierarchii pokoleniowej; jeśli umiera człowiek w wieku średnim, może to zaburzyć porządek, gdyż zabraknie pokolenia łączącego […]; jeśli umiera młody dorosły lub dziecko, jego rodzice tracą część swej roli rodzicielskiej.” (Bee, 2004, s.617). Śmierć z pewnością zawsze wiąże się z bólem i poczuciem utraty, szczególnie dla najbliższej rodziny zmarłego. Rozstanie takie łączy się z cierpieniem i zmianą funkcjonowania całego systemu rodzinnego (Ogryzko-Wiewiórowska, 1991). Sytuacja utraty członka rodziny za każdym razem jest nieco inna, ponieważ umierać może osoba starsza albo wyjątkowo młoda, ktoś schorowany lub całkiem zdrowy, wskutek na przykład wypadku. Za każdym razem wiąże się to z mniejszym lub większym szokiem i rozpaczą. Śmierć nie zawsze dotyczy ludzi w późnym okresie dorosłości, jednak prawdopodobnie większa część społeczeństwa będzie musiała zmierzyć się z próbą pogodzenia się ze skończonością życia właśnie w okresie starości. Z problemem śmierci w pewnym sensie mierzymy się z dwóch perspektyw: albo musimy poradzić sobie ze śmiercią bliskiej nam osoby i na nowo przeorganizować z tego powodu swoje życie, albo w końcu przychodzi nam się zmierzyć ze świadomością własnego przemijania i próbą pogodzenia się z tym.
W filmie „Coco” obraz śmierci przedstawiony jest jako naturalny, końcowy etap rozwoju, tworzący pewną rodzinną historię i stanowiący wartość w budowaniu wielopokoleniowych rodzinnych więzi. Jest to obraz łatwiejszy do zaakceptowania, ponieważ pokazana jest pewna kolejność przyjęta za prawidłową, czyli to, że umierają najstarsi członkowie rodów. Właśnie na tym aspekcie chciałabym się skupić, czyli na śmierci z przyczyn naturalnych, która następuje po kilkudziesięciu przeżytych latach, i rozważyć ją z perspektywy osoby, której zadaniem jest się z tym pogodzić. Po 60. roku życia ludzi spotyka wiele tak zwanych zdarzeń krytycznych, do których można zaliczyć utratę zdrowia, kondycji i aktywności fizycznej, utratę bliskich osób, statusu społeczno-ekonomicznego czy poczucia przydatności. Oprócz tego wszystkiego ważne jest, aby człowiek miał również świadomość zbliżającej się własnej śmierci (Izdebski i in., 2012). Makselon w jednym ze swoich artykułów przytacza słowa V. E. Frankla, według którego śmierć nie jest wydzielonym fragmentem życia, lecz istotnym wymiarem istnienia.
W bezwarunkowym nadawaniu sensu życiu musi być zawarty moment śmierci, gdyż tylko wobec śmierci życie jest sensownie spełnione (Makselon, 1983). Człowiek w okresie starości musi uporać się – według teorii Eriksona – z ostatnim etapem rozwoju, jakim jest konflikt pomiędzy integralnością życia a rozpaczą. Ważne w tym czasie staje się dokonanie bilansu życia, w którym ocenia się z perspektywy czasu swoje decyzje i działania, i jeśli jednostka odczuje zadowolenie oraz uzna swoje życie za ważne i sensowne, to dojdzie do integracji Ja, w przeciwnym razie może pojawić się rozpacz (Kielar-Turska, 2000). Należy jednak zwrócić uwagę na to, że koncepcja ta została stworzona ponad pół wieku temu, a okres starości jest bardzo zróżnicowaną fazą życia, w którym ludzie mogą stawać jeszcze przed wieloma wyzwaniami, zwłaszcza biorąc pod uwagę zmiany społeczne i fakt, że obecnie ludzie żyją dłużej w porównaniu do wcześniejszych pokoleń. Jak pisze Beata Bugajska (2015): „Wiek emerytalny może, ale nie musi, być równoznaczny z doświadczaniem własnej starości. Wszystko zależy od indywidualnej definicji tej sytuacji, w której poza oczekiwaniami społecznymi jednostka ocenia również zmiany zachodzące w sferze somatycznej i psychicznej”. Zasadne może więc być wyróżnienie dziewiątej fazy w życiu człowieka, która została opisana w książce „Dopełniony cykl życia”, w której osiem etapów rozwoju zostało wzbogaconych o nowy materiał napisany przez Joan M. Erikson – żonę twórcy tej koncepcji. Szczególnie cenne w tej książce jest podkreślenie znaczenia mądrości i siły, jaką uzyskuje człowiek w swoich zmaganiach z kryzysem pomiędzy integralnością i rozpaczą.
Jak już zostało wspomniane, człowiek przeprowadza bilans życia zazwyczaj dopiero po przejściu na emeryturę, a nawet w jeszcze późniejszym wieku, biorąc pod uwagę wydłużającą się średnią długość życia w obecnych czasach. Ludzie stają się bardziej refleksyjni, a pozytywny bądź negatywny bilans przesądza o wartości całego życia (Straś-Romanowska, 2007). Z pojęciem bilansu życiowego wiąże się też zagadnienie postaw wobec śmierci. Makselon na podstawie swoich badań wyróżnił osiem wymiarów postawy wobec śmierci: Konieczność, Centralność, Tajemniczość, Wartość, Groza, Tragiczność, Destrukcyjność oraz Absurdalność (Makselon, 1983). Skala Postaw wobec śmierci zaproponowana przez Makselona oraz Kwestionariusz Bilansu Życiowego skonstruowany przez Izdebskiego i Polak posłużyły do przeprowadzenia w 2012 roku badań wśród osób powyżej 60. roku życia, dotyczących korelacji między bilansem życiowym a postawą wobec śmierci w późnej dorosłości. Wyniki badania sugerują, że osoby pozostające w związkach małżeńskich charakteryzują się korzystniejszym bilansem życiowym, gdyż prawdopodobnie w rodzinie osoby starsze mogą się realizować i mają zaspokajane potrzeby kontaktów społecznych. Na negatywną ocenę życia wpływa natomiast osamotnienie. Osoby z pozytywnym bilansem życiowym mają większe poczucie sensu swojego życia i mają poczucie większej kontroli oraz odpowiedzialności za swoje działania. Im korzystniejszy bilans przejawiały osoby badane, tym większy wykazywały dystans wobec własnej śmierci. Poziom bilansu życiowego korelował również ujemnie z jedną skalą Postaw wobec śmierci – Centralnością. Może to sugerować, że osoby o negatywnym bilansie życiowym częściej myślą o nieuchronnie zbliżającym się końcu swojego życia. Częstotliwość takich myśli wzrasta również z wiekiem (Izdebski i in., 2012). Okres starości od pozostałych faz rozwojowych różni się jeszcze tym, że jest to ostatni etap w życiu i nie ma perspektywy nastąpienia kolejnych faz i zadań rozwojowych.
Starość łączy się z myślą o śmierci, jak również z obawą przed nią. Lęk przed śmiercią jest pojęciem znanym i rozważanym na różnych etapach rozwoju człowieka. W zależności od indywidualnego postrzegania śmierci przez każdego jej wizja może się wiązać z różnym nasileniem lęku przed nią. I mimo tego, że to właśnie w okresie starości trzeba się w największym stopniu zmierzyć z nieuchronnością własnego przemijania, to wiele badań sugeruje, że osoby starsze odczuwają słabszy lęk przed śmiercią niż osoby młode, czy te w wieku średnim. Lęk ten jest również słabiej odczuwany przed osoby szczęśliwe (Straś-Romanowska, 2007). Sam proces umierania, jeśli ma miejsce w okresie starości, jest zazwyczaj mniej lub bardziej uświadomiony i oczekiwany.
Ze śmiercią nierozerwalnie związany jest etap żałoby. Jego początkiem są odpowiednie dla danej kultury rytuały pogrzebowe, które są ważne chociażby z tego względu, że sytuacja ta gromadzi całą rodzinę, mimo smutnych okoliczności. Rytuały pogrzebowe są skonstruowane w taki sposób, aby ułatwić tym, którzy pozostali, zrozumienie znaczenia śmierci oraz by podkreślić znaczenie życia zmarłego. Rytuały te mają też wymiar transcendentalny, gdyż osadzają śmierć w pewnym kontekście filozoficznym lub religijnym (Bee, 2004). Etap żałoby jest potrzebny tym, którzy utracili kogoś bliskiego, gdyż muszą oni mieć czas, aby odpowiednio pogodzić się ze stratą, nadać jej sens i nauczyć żyć dalej bez członka rodziny, przyjaciela czy znajomego. Nieodłącznym elementem tego etapu jest żal, który przybiera różne formy. Utrata bliskiej osoby wiąże się zawsze ze stresem, a intensywność przeżywanych emocji w okresie żałoby zależy nie tylko od właściwości psychicznych podmiotu doznań, ale wiąże się również z cechami zmarłego oraz z charakterem relacji rodzinnych (Ogryzko-Wiewiórowska, 1991). W filmie „Coco” wyraźnie pokazane są silne więzi rodzinne i ich wpływ na proces żałoby, radzenie sobie ze stratą bliskiej osoby oraz dbanie o to, aby żaden z członków rodziny o zmarłym nie zapomniał. Film ukazuje wielką wartość zdjęć, które stanowią główny element rodzinnych ołtarzyków i które są tam systematycznie dokładane wraz ze śmiercią kolejnych członków rodziny. W ten sposób nowe pokolenia mogą poznawać rodzinną historię i tradycję, zgłębiać wiedzę o swoich przodkach, a także budować z nimi pewnego rodzaju więź. Bo zasada w filmie jest prosta – nawet po obiektywnej śmierci w pewien sposób żyjesz tak długo, aż trwa o Tobie pamięć. Zmarli bohaterowie filmu mogą w Dia de Muertos odwiedzić swoich bliskich tylko wtedy, gdy ich podobizna znajduje się na rodzinnym ołtarzyku. Wątek zachowania pamięci o zmarłych w filmie przedstawiony został przede wszystkim dzięki relacji dwóch głównych bohaterów – Miguela i „kościotrupa” Hectora. Hector w Dzień Zmarłych nie może przejść przez most prowadzący do świata żywych, ponieważ jego podobizna nie znajduje się na żadnym ołtarzyku ani nagrobku. Mężczyzna, spotykając Miguela, oferuje mu pomoc w odnalezieniu jego prapradziadka, Ernesto de la Cruza, którego znał za życia, gdyż razem koncertowali, pod warunkiem, że chłopiec po powrocie do swojego świata zabierze ze sobą jego fotografię i pamięć o nim nie przeminie. O tym, jak ważne są wspomnienia o zmarłych, dobitnie pokazuje scena filmu, w której Hector wraz z Miguelem odwiedza swojego znajomego, a ten prosi go, by mężczyzna zaśpiewał dla niego piosenkę, ponieważ „czuje w kościach”, że niedługo zostanie zapomniany. Gdy rozbrzmiewają ostatnie dźwięki gitary, znajomy po prostu znika, a zdziwiony Miguel z niedowierzaniem pyta, co się właśnie wydarzyło. W odpowiedzi Hectora słyszymy: „Został zapomniany. Kiedy w świecie żywych już nikt o Tobie nie pamięta, to znikasz także i z tego. Umierasz po raz drugi.”. A co się wtedy dzieje – tego nie wie nikt. Te wspomnienia w filmie działają tylko wtedy, gdy ktoś znał Cię za życia i o Tobie opowiadał. Czy zatem faktycznie można umrzeć dwa razy?
O roli, jaką odgrywa pamięć o zmarłych pisali wielcy poeci, a ich dzieła omawiane są nieraz jako wybitne teksty kultury poruszające wątek przemijania. „Non omnis moriar” – „nie wszystek umrę” to motyw pieśni Horacego mówiący o tym, że jego sztuka żyć będzie również po jego śmierci, że zostawia na tym świecie cząstkę siebie i póki będzie żyła pamięć o nim, on także w pewnym sensie będzie żył. Cytat ten stał się motywem w literaturze, nawiązującym do roli pamięci o zmarłych i o ich osiągnięciach za życia. „Zapominanie to część procesu znikania” – te słowa Ceceli Ahern wydają się idealnie pasować do motywu poruszanego w filmie. Pamięć o zmarłych to część tradycji oraz możliwość przekazywania kolejnym pokoleniom historii o ich przodkach. Zdjęcia to jeden ze sposobów na przechowywanie tych najlepszych wspomnień, a wspólne oglądanie rodzinnych albumów zacieśnia więzi między dziećmi, rodzicami i dziadkami. „Na zdjęciach patrzymy w wieczność”, jak powiedział Ryszard Nowosielski.
Podsumowanie
Film „Coco”, oprócz poruszonych przeze mnie wątków, zawiera jeszcze więcej poziomów możliwej analizy, chociażby pod kątem konfrontacji oczekiwań z rzeczywistością, próby rozwiązywania wielopokoleniowych konfliktów rodzinnych, szacunku dla tradycji i pamięci o przodkach, jak również motywów rodzącej się przyjaźni, lojalności i ogólnej refleksji nad życiem. Mimo, że mamy do czynienia z filmem animowanym, moim zdaniem wielu odbiorców znajdzie w tym dziele cenne dla siebie treści i będzie czerpało przyjemność z odbywania z bohaterami podróży pełnej wartościowej problematyki. W filmie ukazana jest wielopokoleniowa rodzina, a akcję osadzono w pięknej, kolorowej kulturze Meksyku. Film od pierwszych minut zachwyca dokładnością oraz wysokim poziomem technicznym animacji. Czy może on mieć zastosowanie w psychologicznej pracy z filmem? Być może tak, szczególnie, jeśli uwzględnimy to, że – w zależności od wieku – każdy będzie mógł wynieść z niego inne przemyślenia i wartości. Dla młodszych odbiorców, na przykład na poziomie szkoły podstawowej, film może pokazać piękno zachowywania rodzinnych tradycji, uczyć szacunku dla zmarłych oraz w pewien sposób „oswajać” z tematyką przemijania, gdyż obraz śmierci ujęty w animacji nie jest przerażający, a napawający optymizmem i sugerujący, że taka jest naturalna kolej rzeczy. Może to być użyteczny materiał do pracy nad takim tematem tabu, jakim jest właśnie śmierć. Dodatkowo, najmłodsi widzowie będą mogli uczyć się jak ważna jest w życiu rola szczerości, lojalności, przyjaźni i miłości. Dla nastolatków film może okazać się ciekawy, gdyż główny bohater wchodzi w okres dorastania, zatem mogą oni próbować się z nim utożsamić, a zaangażowanie Miguela w próbę zrealizowania swoich marzeń może być dla innych młodych ludzi inspirujące. Problematyczny może być jednak fakt, że jest to film animowany, a nastolatkowie mogą być niechętni do oglądania „dziecinnej bajki”. Jednak i wśród takich osób z pewnością spotkamy fanów filmów animowanych, dla których „Coco” może być ciekawą próbą pokazania wagi rodzinnych relacji i więzi w kształtowaniu się tożsamości. Film może być wartościowy również z perspektywy człowieka dorosłego, gdyż pokazuje, że dorastające dziecko ma prawo do poszukiwania własnego „Ja”, a narzucanie mu określonej roli może doprowadzić do buntu i nawarstwiających się konfliktów. Interesujące wydaje mi się oglądanie tego filmu wspólnie przez całe rodziny, ponieważ „Coco” sprawdza się jako wyjątkowo ciepła, rodzinna historia, a poruszane w filmie wątki mogą być tym lepiej odbierane, kiedy zostaną przeanalizowane wspólnie przez całą rodzinę. Wtedy rodzice będą mogli swoim dzieciom wytłumaczyć pewne aspekty dotyczące kultury, w jakiej osadzony jest film, szacunku wobec kultywowania tradycji i rodzinnej historii, a także wyjaśnić ważną kwestię próby zatrzymania cząstki życia przodków w postaci zdjęć, charakterystycznych przedmiotów, czy określonych rodzinnych zwyczajów. Sceny finałowe filmu wzruszają, powodują uśmiech i uczucie przypływu pozytywnych emocji, z czego większość odbiorców z pewnością będzie zadowolona, gdyż animacja pozostawia poczucie dobrze spędzonego czasu, a fabuła jest na tyle przemyślana, że wyraźnie widoczne są złożone i mądre rozważania psychologiczne, filozoficzne czy kulturowe. Wyjątkowo piękny efekt wizualny, który został osiągnięty dzięki wysublimowanej animacji oraz zastosowaniu żywych kolorów, w połączeniu z dźwiękami rewelacyjnej muzyki stanowi dopełnienie dla przekazywanych treści, tworząc razem film, który na pewno przypadnie do gustu wielu odbiorcom.
Bibliografia: