Wszystkie te morza, które wyschły,
I wszystkie już dawno zapomniane rzeki,
I wszystkie z dala mijane kałuże,
Oraz nigdy wcześniej nieodkryte głębie.
Wszystkie niewinne stworzenia, które zgładzono,
I wszystkie motyle, nie wypiwszy nektaru,
I wszystkie złamane korzenie wielkich drzew,
Oraz szlaki wymazane z map.
Wszystkie nikczemnie wycięte lasy zielone,
I wszystkie liście, co nie zaistniały,
I wszystkie ciepłe domy bezdomnych zwierząt,
Oraz cień w upalne dni.
Wszystkie podmuchy, które nie ochłodziły,
I wszystkie trzepoty mocno poranionych skrzydeł,
I wszystkie bociany, które nie wrócą,
Oraz promienie słońca zimnej nocy.
Wszystkie odległe, niezbadane gwiazdy nienazwane,
I wszystkie zniszczone przez czas planety,
I wszystkie granice odległego wszechświata wielkiego,
Oraz każda przestrzeń tajemniczego mroku.
Wszystkie utracone w biegu dni,
I wszystkie nagle przerwane słodkie sny,
I wszystkie niewypłakane łzy małych dzieci,
Oraz dzieciństwa beztroskich marzeń lista.
Wszystkie obietnice na wiatr rzucone,
I wszystkie nowe ścieżki, dotąd nieobrane,
I wszystkie wspomnienia we mgle zatracone,
Oraz na ulicy uśmiech zagubiony.
Wszystkie błękitne niebiosa zdobione nadzieją,
I wszystkie wędrownym ludziom ziemie obiecane,
I wszystkie najbielsze komnaty dobrych aniołów,
Oraz ty i również ja.
Kwieciste, nieskalane czasem schody,
Prowadzą lekko me znużone stopy
Do pilnie przez naturę strzeżonych,
Niezliczonych wzniesień nieskończonych.
Właśnie tutaj, gdzie niebo zlewa się z ziemią,
Gdzie ptaki nie wzlatują i nie śpiewają,
Mym oczom otwiera się obraz, niczym diamenty przejrzysty,
Obity rubinami, szmaragdami, klejnotem najczystszym.
Czaruje mnie detalami, muzyką, odczuciami,
Kusi doznaniami, cudownymi wspomnieniami,
Wzrusza realnością, niewiarygodną sprawiedliwością,
Inspiruje trwałością, niezmienną lekkością.
Tutaj, w miejscu, gdzie nieba można dotknąć,
Spada z policzka jedna łza, by na ziemi pęknąć,
Uwolniwszy srebrzyście migocącą w cieniu prawdę.
Prawdę o tym, jak wielce kochać pragnę...
Oto mój dom.