Na samym początku powinniśmy zastanowić się, „skąd wzięła się empatia”, kto wprowadził ten termin i co tak naprawdę oznacza.
Słowo empatia pochodzi od niemieckiego terminu Einfühlung, (Lipps, 1903, cyt. za: Davis, 1999) który oznacza skłonność do utożsamiania się z jakimś przedmiotem, powodującym odczucia estetyczne związane z urokiem owej rzeczy. Angielski termin empathy został wprowadzony dopiero w 1909 roku do słownika przez Tichenera i stanowił tłumaczenie terminu Einfühlung. Ówcześni badacze rozumieli empatię inaczej, niż my dzisiaj. Według nich, oznaczała wytworzenie wewnętrznego obrazu – imitacji danego obiektu, dzięki któremu, mieliśmy wytworzyć w głowie obraz zaobserwowanego stanu rzeczy.
W dzisiejszych czasach badacze definiujący empatię, dzielą się na trzy grupy, reprezentujące zupełnie różne podejście do tematu. Przedstawię je pokrótce:
Pierwsza z grup zwraca szczególną uwagę, na emocjonalną stronę empatii, uważając ją za „(…) reagowanie emocjonalne obserwatora, spowodowane odczuciem, że ktoś inny doświadcza lub jest na drodze do doświadczania jakiegoś rodzaju emocji.” (Stotland, 1969, cyt.za: Davis 1999) Upraszczając, definicja zakłada dawanie odpowiedzi, zawierającej ładunek emocjonalny, na zachowanie się i emocje drugiej osoby. Sprawia to, że przeżywasz podobne stany, w stosunku do osoby, z którą empatyzujesz. Czyli najkrócej mówiąc, kiedy widzisz kogoś smutnego, reagujesz na jego zachowanie tą samą emocją, czyli smutkiem.
Druga z grup związana jest ze sferą poznawczą. Naukowcy Ci, traktują empatię jako wykształconą umiejętność spostrzegania i rozumienia, tego, co druga osoba przeżywa. Dodatkowo według nich, osoba empatyczna będzie w stanie poprawnie odgadnąć uczucia, pragnienia i reakcje osoby, z którą empatyzuje, dzięki temu, że jest w stanie za pomocą własnych wyobrażeń i fantazji stworzyć obraz tego, jak czuje się dana osoba. Więc widząc, że ktoś się cieszy, wiesz jakie emocje przeżywa i domyślasz się, że jego radość spowodowało zdanie ciężkiego egzaminu. Przez to jesteś w stanie dogłębnie zrozumieć radość drugiej osoby i ją przeanalizować.
Trzecie podejście jest syntezą obu powyższych, a więc skupia się zarówno na aspekcie emocjonalnym jak i poznawczym. Jego przedstawiciele uważają, że empatia to reakcja emocjonalna, którą wywołują procesy poznawcze – rozumiane jako percypowanie, albo wyobrażanie sobie sytuacji. Wydaje się, że jest to podejście o największym realizmie. Zawiera nie tylko ocenę i próbę zrozumienia drugiej osoby, ale też reakcję emocjonalną jaką udzielamy tej osobie w zamian.
Skoro już wiemy mniej więcej czym dla psychologów jest empatia, zastanówmy się co jest za nią odpowiedzialne, czyli co ją wytwarza? Z badań neurobiologicznych i neuropsychologicznych wynika, że reakcja empatyczna jest wynikiem przetwarzania informacji przez neurony lustrzane, które w swojej sieci tworzą dwie „drogi”. Neurony lustrzane są specyficznym rodzajem komórek, które mają pomóc nam w rozumieniu emocji drugiej osoby. Pierwsza z owych „dróg”, została nazwana „bottom-up”. Naukowcy twierdzą, że żeby zrozumieć, co czuje druga osoba, musimy używać tych samych sposobów i reprezentacji, których używamy sami, do odczuwania własnych reakcji! Druga droga „up-bottom” opiera się na biologicznych mechanizmach kontrolowania i hamowania. Owe mechanizmy działają na naszą korę przedczołową, która pozwala nam zrozumieć czyjąś perspektywę, a więc „wejść w skórę” drugiego człowieka. Z badań tych wynika jednoznacznie, że nasz układ nerwowy daje nam podstawową predyspozycję do współodczuwania.
Wiedząc, że nasz mózg i układ nerwowy są „empatyczne”, zastanówmy się dlaczego jedni lepiej przeżywają cudze emocje, a inni gorzej? Z czego wynikają różnice? Na każde nasze zachowanie mają zawsze wpływ trzy czynniki – predyspozycje biologiczne, psychologiczne i środowiskowe.
Jakie biologiczne czynniki wpływają na nasze umiejętności współodczuwania? Przede wszystkim dziedziczenie. W spadku po przodkach dziedziczymy empatię w jakichś 40-50% (Davis, 1999), a więc aż połowa naszej empatii jest dana nam z góry przez rodziców! Oczywiście możemy dziedziczyć predyspozycje zarówno do silnej empatii jak i osłabionej. Innym biologicznym czynnikiem, wpływającym na nasze umiejętności współodczuwania, jest nasz temperament. Buss i Plomin wyróżniali cztery różne składniki temperamentu, którymi były emocjonalność, towarzyskość, aktywność oraz impulsywność. Ciekawym wydaje się być fakt, że emocjonalność, która na pierwszy rzut oka staje się dla nas tożsama z empatycznością, zupełnie nie jest z nią związana! Emocjonalność dla badaczy, jest konstruktem związanym z przeżywaniem negatywnych uczuć, takich jak zdenerwowanie, rozdrażnienie, skłonność do stresowania się, a więc przypomina bardzo neurotyzm, który został szczegółowo opisany w teorii Eysencka. Kolejni badacze temperamentu Larsen i Diner wprowadzają intensywność afektu, która wydaje się być bardzo dla nas istotna, gdyż cechuje się umiejętnością doświadczania intensywnych emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych. A więc osoby o silniejszej intensywności afektu będą bardziej emocjonalne i wydaje się, że także empatyczne, od tych, u których ów konstrukt będzie słabszy.
W psychologii predyspozycje czysto biologiczne to nie wszystko. Co jeszcze sprawia, że każdy człowiek różni się zdolnościami do empatyzowania?
Przede wszystkim możemy zauważyć wyraźny wpływ naszych uczuciowych relacji z rodziną. Badacze spierają się co ma większy wpływ – czy poczucie bezpieczeństwa, które realizowane uczy okazywania troski, czy też, o poświęcany dziecku czas, przez co większą uwagę poświęca innym.
Ważny przy rozwoju empatii jest także sposób przywiązania. Dzieci przywiązane w sposób bezpieczny (na wyjście mamy z pokoju i pojawienie się obcego reagowały pozytywnie i bez paniki, czy płaczu) były w przedszkolach bardziej zajęte nowymi kolegami i częściej pomagały innym dzieciom, niż te o sposobie przywiązania się ambiwalentnym, czy unikającym (czyli dziećmi obojętnymi lub wycofującymi się z powodu pojawienia się nowej, nieznanej sytuacji).
Oprócz samych uczuć przekazywanych dzieciom przez rodziców, wpływ wydaje się mieć także sposób sprawowania opieki rodzicielskiej. Najbardziej sprzyjający wzrostowi empatii wydaje się być tak zwany styl dyscypliny indukcyjnej (Davis 1999), który polega na pokazywaniu dziecku, jakie negatywne konsekwencje odczuwa otoczenie dziecka, kiedy zachowa się źle, lub wbrew nakazom rodziców. Przez ową naukę konsekwencji, dzieci uczą się postrzegać krzywdę innych i ją unikać.
Czy płeć ma wpływ na zdolności współodczuwania? Stereotypowo uważa się, że jest to domena kobiet. Jednak badania pokazują dość ciekawe wyniki. Z metod samoopisowych wynika, że faktycznie, kobiety powinny być bardziej empatyczne. Jednak skonfrontowano ową metodę z kwestionariuszami, które pokazały, że nie ma istotnych różnic, podobnie jak metody polegające na badaniu reakcji fizjologicznych i mimicznych. A więc wychodzi na to, że kobiety uważają się za bardziej empatyczne, gdyż wpływają na to stereotypy i przyjmowane role płciowe!
Zagadkową kwestią wydaje się być także hipoteza, że wraz z upływem wieku poziom empatii może się zmienić. Badacze prezentują trzy różne stanowiska:
Najbardziej logiczną wydaje się być opcja trzecia, związana ze wzrostem krzywoliniowym. Jednak w badaniach nad empatią wyniki wychodzą bardzo różne i ciężko tak naprawdę upierać się przy którymś ze stanowisk, chociaż jak zawsze sympatią największą cieszy się syntetyczne podejście, które po części zgadza się ze zjawiskami opisywanymi przez psychologię rozwojową.
Skoro już wiemy, czym jest empatia i co wpływa na jej wzrost, powinniśmy się zastanowić nad możliwościami jej zwiększenia, czy też ulepszenia. Czy jest to w ogóle możliwe?
Jeżeli założymy, że empatia jest zależna od naszego doświadczenia i procesów poznawczych, wydaje się, że będzie można na nią wpłynąć. Oto sposoby:
Jak już wiemy empatia jest zdolnością rozumienia motywacji i uczuć drugiej osoby, dzięki której będziemy w stanie lepiej ją zrozumieć. Na jej powstanie i uwarunkowanie wpływa wiele różnych czynników. Jeśli jesteśmy „beznadziejnym przypadkiem” możemy zawsze zastanowić się nad naszym zachowaniem i sposobem myślenia, bo być może to my popełniamy zasadnicze błędy, które są blokadą skutecznej komunikacji emocji.
Na zakończenie, chciałabym zadać jedno pytanie, które może nasunąć nam się po przeczytaniu tego artykułu. „No dobra, może i nie jestem za bardzo empatyczny, ale co z tego? Po co mi empatia?” Empatia jest zachowaniem, biologicznie i adaptacyjnie bardzo istotnym. Dzięki tej umiejętności jesteśmy w stanie rozumieć inne osoby bez słów i udzielić stosownej pomocy, tak przecież zachowują się zwierzęta! Małpki, które mają wybór między jedzeniem tylko dla siebie, albo dla siebie i drugiej, równie głodnej małpki wybiorą tę drugą, bądź podzielą się posiłkiem! Zachowania takie zwiększają szanse na przetrwanie gatunku. W dzisiejszym świecie (poza dżunglą i małpkami) empatia może wiązać się z innymi aspektami. Rozumiejąc inne osoby, stajesz się dla nich atrakcyjniejszym partnerem do rozmów. Czują się wysłuchane, potrzebne i zrozumiane. Może to zwiększać szansę na tworzenie nowych przyjaźni, czy też rozpoczęcie szczęśliwego związku. Dodatkowo istnieją przecież zawody, których nie wyobrażamy sobie bez zdolności empatyzowania. Wyobraź sobie pielęgniarkę, dającą zastrzyk dziecku z zaciętą miną, lub dentystkę, która z sadystycznym uśmiechem boruje zęby. Taki „specjalista” nie miałby wielu pacjentów, dlatego częściej powtarza, że „to potrwa chwilkę” lub stara się nas rozweselić. A więc jednak chyba warto przećwiczyć metody, które pozwolą Ci rozwinąć empatię!