Kontakt: j.sapa@wp.pl
Wykształcenie:
Studentka II roku studiów magisterskich na kierunku Filologia polska na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. W ramach studiów realizuję dwie specjalności: nauczycielską oraz specjalność literaturoznawczą. Mam również dyplom ze specjalności Dziennikarstwo i komunikacja kulturowa, którą – oprócz sp. nauczycielskiej – ukończyłam na studiach licencjackich na UŚ-iu.
Zainteresowania:
Zainteresowania naukowe rozwijam na spotkaniach kół naukowych: Koła Naukowego Romantyzmu UŚ oraz Koła Teorii Literatury UŚ. Interesuję się literaturą polskiego romantyzmu (zwłaszcza mickiewiczowską) oraz poezją polską z lat 1968- 1989.
Jak każdy rasowy Filolog, bibliotekę traktuję niemal jak dom, choć z moim zamiłowaniem do czytania, konkuruje – równie silna – chęć tworzenia własnych tekstów. Proponuję w nich ogląd świata, który opiera się na umiejętnym wplataniu perełek literatury (tak naszej, jak i obcej) w codzienny świat.
Doświadczenie zawodowe, wolontariat:
Publikacje:
Na liście moich literackich (naukowych i nienaukowych) osiągnięć znajdują się:
We współczesnym – stale rozwijającym się świecie Zachodu, do którego przynależy także nasz piękny kraj (choć w mojej opinii tylko częściowo – „jedną nogą”, bo druga ugrzęzła w nadmiernie rozbuchanej tradycji, stereotypach i różnorakich narodowych fobiach) – obywatele bombardowani są nieustannie propagandą sukcesu.
…i prowadź ciekawe zajęcia!” – oto jaki (nieoficjalny, ale jakże trafny i aktualny) apel odczytałam niedawno na blacie stolika w sali wykładowej. Dodam, że była to sala w budynku uczelni wyższej, istniejącej już ponad trzy ćwierćwiecza na polskim „rynku edukacyjnym”. Nie podam jej nazwy nie tylko przez wzgląd na sentyment, ale także dlatego iż – o czym jestem przekonana – podobny napis mógłby znaleźć się (o ile już się nie znalazł) w każdej sali każdej uczelni bądź szkoły.
Słynny bohater Goethego – Werter, pisał w jednym z listów do przyjaciela, że miejsce, w którym przebywa, przypomina mu rajską przestrzeń, łagodną, będącą balsamem dla jego skołatanego serca.
Współczesny świat, pomimo że zdominowany przez nowoczesną technikę, tak naprawdę składa się z liter (choć matematyk powie, że z cyfr…). Niemniej jednak, to litery, tworząc słowa, nabierają nowych znaczeń, w zdaniach zyskują moc oddziaływania na odbiorców, a równocześnie pozostają prawie niezauważane. Hamlet, na przełomie XVI i XVII wieku wygłosił znamienną kwestię: być albo nie być? My natomiast, możemy dziś zapytać inaczej: czy powinniśmy czytać czy nie czytać? A jeżeli jednak czytać, to jak?
Przytoczony w tytule tego artykułu cytat to fragment, dobrze wszystkim znanej, angielskiej piosenki. Choć wydaje się ona być tylko zabawą lub atrakcyjną metodą nauki słówek, to – paradoksalnie – może też otwierać szerszy kontekst. Może mianowicie odsyłać do mowy ciała, w którą „angażują się” (jak w piosence): i głowa, i ramiona, i kolana, i oczy, i usta, a czasami nawet – palce u stóp…
Drzwi skrzypnęły przeraźliwie, kiedy Anthony otworzył je i niepewnie wszedł do holu bardzo starego domu. Budynek miał ponad dwieście lat, bo wybudowano go w 1826 roku, o czym informowała kamienna tablica wmurowana w podłogę ganku… – Kati? – zawołał, ale z gardła, zamiast krzyku, wydobył mu się cichutki szept. W domu było przeraźliwie zimno. Każdy oddech chłopca natychmiast zamieniał się w białą mgiełkę, która w mdłym świetle księżyca, zdawała się migotać jasno na tle gęstej ciemności panującej we wnętrzu domostwa.