Justyna Niesler
Studentka pracy socjalnej, II rok
Kontakt e-mail: justynaniesler@wp.pl
Zainteresowania: duchowość człowieka, kultura i gwara Górnego Śląska, sport, musicale
Jestem Ślązaczką\Ślązakiem i jestem z tego dumna\y! Ciekawe ile osób urodzonych na Górnym Śląsku mogłoby tak o sobie powiedzieć. Podejrzewam, że większość. Bo przecież są rzeczywiste powody do chluby. A ponadto całe to bogactwo kulturowe, skomplikowana historia, wieczne odrzucanie przez wszystkich i wyzysk jednoczy i jest podstawą do wytworzenia między mieszkańcami więzi. Ta z kolei generuje pewne piękne uczucie, którym jest duma. Nie taka duma, która często jest błędnie utożsamiona z pychą, ale duma, która sprawia, że ludzie kochają miejsce, w którym żyją i nie wstydzą się tego, kim są.
Jak powszechnie wiadomo jest 7 dni tygodnia, w tym najczęściej 2 dni wolne od pracy. Jednak te dwa dni, czyli sobota i niedziela znacznie różnią się między sobą. Sobota to pierwsze tchnienie radości, że nie trzeba dziś wstawać do pracy. Człowiek ma wtedy zazwyczaj dużo do zrobienia, nadrabia zaległości z całego tygodnia, ale mimo wszystko w powszechnej świadomości sobota funkcjonuje jako dobry dzień, podczas którego można się odstresować. Niedziela jest również wolna od pracy, ale jak już wcześniej pisałam, różni się znacznie od soboty.
Każdy z nas w swoim życiu niejednokrotnie zderzył się z przeróżnymi barierami w komunikowaniu się. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że w każdej rozmowie, dyskusji, jaką prowadzimy z innymi, napotykamy, ale i sami stawiamy, pewne ograniczenia wobec partnera rozmowy. Pewnie po części nieświadomie lub nie z własnej winy, jednak nie da się ich istnienia ukryć. A jak wiadomo podstawą dobrych relacji z innymi ludźmi jest prawidłowa komunikacja. Jest nam ona niezbędna w życiu codziennym, czy to w pracy, szkole, domu, autobusie. Wszędzie spotykamy się z ludźmi, a spotkaniom tym towarzyszy rozmowa.
Jak powszechnie wiadomo, człowiek nieustannie się rozwija, poznając dzięki temu coraz lepiej siebie. Na ogół również wiadomo, iż w pojedynkę nie jest w stanie tyle osiągnąć, ile we współpracy z innymi. Nie dziwi zatem coraz powszechniejsza idea organizowania społeczności lokalnej. Jak się jednak okazuje, nie trzeba być wykwalifikowanym pracownikiem socjalnym, by podjąć się zadania pracy z ludźmi w miejscu swojego zamieszkania.