Niniejszy artykuł powstał dzięki książce autorstwa doktora Oliviera Ameisena, który być może uzyskał odpowiedź na dręczące człowieka (można rzecz, od zawsze) pytanie, otóż: Czy istnieje lek, który pozwoli ludziom wyrwać się ze szponów nałogów?
Doktor Ameisen, francuski kardiolog od lat zmagał się z chorobą alkoholową, i sam siebie uznawał za przypadek skrajnie stracony. Nagle któregoś zwykłego, nietrzeźwego dnia, do rąk wpadł mu artykuł na temat wpływu pewnego leku na zmniejszenie głodu substancji psychoaktywnej. Lekarz przeprowadził eksperyment na sobie samym i udowodnił, że przynajmniej w niektórych przypadkach (w tym przede wszystkim w przypadku niego samego) lek przynosi oczekiwane pozytywne skutki, oszczędzając przy tym objawów ubocznych.
Lek, który być może odmieni życie wielu osób pogrążonych w nałogu nosi nazwę BAKLOFEN, i możliwe, że jest rozwiązaniem problemu uzależnień.
Mianem uzależnienia, a raczej zespołu uzależnień (według Klasyfikacji ICD- 10), określa się "kompleks zjawisk fizjologicznych, behawioralnych i poznawczych, wśród których przyjmowanie substancji lub grupy substancji dominuje nad innymi zachowaniami, które miały poprzednio dla pacjenta większą wartość." Uzależnienie jest zatem takim działaniem osoby, które pozwala jej osiągnąć i przyjąć daną substancję uzależniającą kosztem w zasadzie wszystkiego innego. U progu pojęcia uzależnienie, spoczywa zjawisko utraty kontroli nad własnym zachowaniem i myśleniem. Osoba pogrążona w uzależnieniu bezustannie dąży do poszukiwania substancji psychoaktywnej bądź też sytuacji związanej z możliwością zażycia takiej substancji. Dzięki czemu będzie mogła skutecznie wyzwolić określony, czyli pożądany stan emocjonalny. W celu zidentyfikowania i rozpoznania uzależnienia, należy stwierdzić istnienie trzech lub więcej objawów (cech) występujących wspólnie przez pewien okres czasu w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Do charakterystycznych cech uzależnienia zalicza się:
Pojęcie uzależnienia współcześnie stosowane jest w związku z używaniem konkretnej substancji bądź zachowania. Mówi się między innymi o uzależnieniu od: alkoholu, kokainy, hazardy, seksu czy nikotyny. Często zdarza się również i tak, że osoba pogrążona w nałogu, uzależniona jest od kilku substancji jednocześnie.
Uzależnić się można od wielu substancji, zachowań czy nawet samych ludzi. Tomasz Puścizna (psycholog i terapeuta uzależnień) w swoim artykule pisze, że uzależnieniu poddają się coraz to młodsi ludzie. W dzisiejszych czasach za stosunkowo niską cenę można poczuć się (w miarę oczekiwań) zrelaksowanym bądź też przeciwnie- pobudzonym. Za niewielkie pieniądze człowiek może poczuć się "panem i władcą świata", wkroczyć głębiej w sferę duchowości, czy też zwyczajnie stłumić swoje lęki i niepokoje, które nim targają. Uzależnienie jak każda inna choroba może przytrafić się każdemu bez względu na status społeczny i zasób portfela. Niegdyś uzależnienie było traktowane jako konsekwencja słabości charakteru i braku silnej woli. Uważano, że nałogom poddają się ludzie ze społecznego marginesu, niewykształceni, bez perspektyw i konkretnych planów na przyszłość. Dziś wiadomo i coraz częściej mówi się o tym, iż uzależnienie dosięgnąć może po prostu każdego. Osoba uzależniona nie jest w stanie sama poradzić sobie ze swoją chorobą, bo nawet jeśli zaprzestaje na pewien czas używać substancji uzależniającej, to i tak jej myśli skupiają się właśnie wokół niej. Podstawowymi motywami, skłaniającymi do sięgania po substancje psychoaktywne są:
Wielu ludzi choć w życiu (często niejednokrotnie) sięgnęło po różnego rodzaju substancje psychoaktywne, nie uzależniła się od żadnej z nich. Wielu znów w narkotyku, alkoholu czy określonym zachowaniu, odnalazło to, co pozwala im funkcjonować w taki sposób, jakiego pożądali i pragnęli. Uzależnienie jest procesem, który nie następuje po pojedynczym incydencie zażycia substancji. Na początku tego procesu człowiek zazwyczaj sięga po narkotyk, czy alkohol sporadycznie i w związku z konkretną sytuacją. Przykładowo w towarzystwie znajomych czy żeby lepiej bawić się na imprezie. Trudno, a w zasadzie niemożliwe jest precyzyjne "wychwycenie" chwili, w której nastąpiła kolejna już faza uzależnienia. Poniżej przedstawiono model uzależnienia od alkoholu, opracowany w latach 60, XX wieku przez E.M. Jellinka, amerykańskiego lekarza. Autor wyróżnił następujące stadia choroby alkoholowej:
Umowne fazy uzależnienia od narkotyków (z portalu http://portal.abczdrowie.pl/fazy-uzaleznienia-od-narkotykowhttp://portal.abczdrowie.pl/fazy-uzaleznienia-od-narkotykow ). Model uzależnienia od narkotyków wyróżnia następujące stadia:
Dziedzina nauki, jaką jest neurobiologia, ujawnia, że zarówno objawy, jak i skutki uzależnień rodzą się na poziomie molekularnym, i związane są z mechanizmami neuroprzekaźnictwa zachodzącymi na poziomie mózgowym organizmu. Najważniejszymi neuroprzekaźnikami odgrywającymi kluczową rolę w chorobie jaką stanowi uzależnienie, są:
Dzięki dopaminie osoba uzależniona (i nie tylko) przypomina sobie przyjemne przeżycia i doświadczenia wynikające z zażycia danej substancji. Stanowi ona zatem główny napęd uzależnionego, prowadzący do ponownego sięgania po substancje psychoaktywne zapewniające niezapomniane, przyjemne doznania. Każdy neuroprzekaźnik posiada własne receptory, które reagują na wiele rozmaitych środków (psychoaktywnych), które to pobudzają bądź spowalniają uwalnianie owych przekaźników. Przykładowo, niewielkie ilości spożytego alkoholu aktywują głównie receptory GABA A, pobudzając tym samym obszary mózgu odpowiadające za myślenie, poszukiwanie przyjemności i rozluźnienie fizyczne. Przyjęcie większych ilości alkoholu skutkuje aktywacja takich receptorów glutaminianu, które zakłócają proces uczenia się i zapamiętywania (palimpsesty).
Ameisen w swojej książce (Spowiedź z butelki, 2012) pisze, że funkcjonowanie i cechy neuroprzekaźnikow oraz ich receptorów, mają wpływ na to, jaka będzie reakcja fizyczna, emocjonalna i umysłowa człowieka. Ludzkie nastroje, myśli i doznania stają się w związku z tym częścią uzależnienia. Brak równowagi w neuroprzekaźnictwie powodujący nadmierny niepokój i przygnębienie, może zostać jeszcze bardziej pogłębiony przez siłę z jaką osoba uzależniona odczuwa, to co się z nią w danej chwili dzieje. Odkrycie biologicznego podłoża powstawania nałogów (na które człowiek zasadniczo nie ma wpływu, podobnie zresztą jak w przypadku zachorowania na przykład na grypę), pozwala wysnuć przypuszczenie, iż uzależnienie można skutecznie leczyć farmakologicznie, a więc dzięki lekom, które wpływają pośrednio bądź bezpośrednio na aktywność mózgu.
Leczenie uzależnień nie skupia się tylko i wyłącznie na wspomaganiu chorych lekami. Przede wszystkim opiera się na psychoterapii i kuracji za pomocą odwyku (w rzeczywistości izolacji osoby uzależnionej od substancji psychoaktywnych). Artykuł ten koncentruje się jednak na opisie i przybliżeniu czytelnikowi możliwych i dostępnych na rynku farmaceutycznym leków używanych (obecnie i w przeszłości) w celu zniwelowania bądź całkowitego zniesienia głodu substancji psychoaktywnej. Głównym założeniem artykułu jest poznanie środka dosyć rzadko stosowanego w leczeniu uzależnień- baklofenu.
Postęp w dziedzinie mikrobiologii pozwala wdrażać coraz to nowsze metody leczenia uzależnień za pomocą medykamentów. Wszystkie leki, które zostaną wymienione poniżej stosuje się w celu zmniejszenia głodu substancji psychoaktywnej i używa się ich w połączeniu z oddziaływaniami psychoterapeutycznymi. Głód środka psychoaktywnego jest podstawowym symptomem powstawania i utrzymywania się uzależnienia, a także głównym zwiastunem i przyczyną nawrotu nałogu po okresie abstynencji.
Niektóre leki (substancje) wykorzystywane w charakterze „poskramiaczy” uzależnień:
Badania wykazały, że takie leki jak między innymi naltrekson czy topiramat, pomagały zmniejszyć głód występujący w chorobie alkoholowej, jednak efekty działania tych substancji utrzymywały się stosunkowo krótko (około trzy miesiące od zakończenia leczenia następował nawrót choroby). Ponadto topiramat powoduje wiele skutków ubocznych takich jak: upośledzenie pamięci, myślenia, mowy oraz zaburzenia w sferze motoryki.
Baklofen jest środkiem spazmolitycznym (czyli środkiem, który działa rozkurczowo na mięśnie gładkie i autonomiczny układ nerwowy). Punkt uchwytu baklofenu następuje w rdzeniu kręgowym. Lek ten jest pochodną kwasu gamma- aminomasłowego (GABA). Dokładny mechanizm działania baklofenu nie został jeszcze poznany. Pobudza on receptory GABA S, zwiększając tym samym blokady bodźców mających początek w rdzeniu kręgowym, i prowadzi do osłabienia ich przekaźnictwa. Wynikiem tego działania jest zmniejszenie spastycznego napięcia mięśni. Baklofen nie wpływa na transmisję nerwowo- mięśniową. Wykazuje oddziaływanie hamujące na ośrodkowy układ nerwowy, wywołując uspokojenie, senność i działanie hamujące na układ oddechowy i układ krążenia. Wchłania się całkowicie i szybko.
Doktor Olivier Ameisen, francuski lekarz, wybitny kardiolog, od lat zmagał się z chorobą alkoholową. Uparcie obstawał przy twierdzeniu, że uzależnienie, które go niszczyło wynika z zaburzeń lękowych odczuwanych przez niego od najmłodszych lat życia. Każda wizyta u coraz to nowszych psychiatrów i ośrodków odwykowych, kończyła się tym samym wnioskiem: Jeśli przestaniesz pić, lęki znikną. Mówił wtedy, że kiedy wreszcie wyleczy zaburzenia lękowe, przestanie nałogowo pić, gdyż tylko alkohol przynosi ukojenie i chwilowe oderwanie od przytłaczających problemów i braku pewności i wiary w siebie.
Artykuł na temat substancji zwanej baklofen, trafił w jego ręce niejako przypadkiem. Przesłała go jego znajoma (była partnerka), która odnalazła gazetę w nowojorskim metrze. Ów artykuł dotyczył raportu na temat doświadczenia przeprowadzonego przez doktor Anne Rose Childress z Uniwersytetu w Pensylwanii. Naukowiec podała mężczyźnie uzależnionemu od kokainy, lek stosowany w leczeniu nadmiernych kurczy mięśni- baklofen. Następnie wykonała badanie PET (emisyjna tomografia pozytronowa), i okazało się, że substancja spowodowała wyraźne zmniejszenie aktywności pewnych obszarów mózgu (między innymi ciało migdałowate odpowiadające za przechowywanie wspomnień o przyjemnych doznaniach związanych z zażyciem danej substancji psychoaktywnej, oraz odpowiedzialnej za pociąg do kompulsywnych zachowań). Pacjent przyznał lekarce, że odczuwa w znaczny sposób zmniejszony głód kokainy. Dzięki temu spostrzeżeniu pacjenta, doktor Ameisen postanowił bardziej dogłębnie zbadać temat dotyczący wpływu baklofenu na pociąg do substancji uzależniających. Skontaktował się z doktor Childress i dostał namiar na człowieka o nazwisku Addolorato. Znalazł także raport opracowany przez wymienionego wyżej badacza, który dotyczył zdolności zmniejszania głodu i spożycia alkoholu przez baklofen. Ameisen zachwycał się możliwościami, które ukazywał przed nim ten konkretny lek, tym bardziej, że żaden z badaczy baklofenu, nie stwierdził poważniejszych konsekwencji zażywania go. 22 marca, 2002 roku Olivier Ameisen rozpoczął eksperyment, który wkrótce odmienił całe jego dotychczasowe życie, oparte na przemiennych ciągach i trzeźwieniu. Lekarz rozpoczął własną kurację baklofenem, stopniowo zwiększając jego dawkowanie. Doszedł do wniosku, że lek nie oddziałuje na niego w żaden niepożądany skutek (oprócz początkowo senności), ale działa dopiero w momencie przyjęcia większej dawki. Baklofen „zwalczył” jego lęki, pozwolił się zrelaksować i zmniejszył do zera głód substancji alkoholowych. Sprawił nawet coś, czego sam eksperymentator się nie spodziewał. Pozwolił sięgać po alkohol (czasem w sporych ilościach) bez konsekwencji w postaci potrzeby upicia się do nieprzytomności. Warunkiem było jednak ciągle zażywanie baklofenu, w dawce nieco zwiększonej niż podtrzymująca (więcej niż 120 mlg). Lekarz nie odczuwał już żadnego pociągu i głodu alkoholu. Ameisen opracował raport opisujący jego własny eksperyment. Jednak nie osiągnął on zbytniego rozgłosu, między innymi (jak mówi lekarz) z powodu dosyć słabo zbadanych skutków niepożądanych długotrwałego zażywania leku oraz głęboko zakorzenionych w medycynie i terapii uzależnień, poglądów na temat leczenia nałogów. Wszelkie fora internetowe stworzone dla osób pogrążonych w nałogach alkoholu i narkotyków, na pierwszy już rzut oka potwierdzają skuteczność tego leku. Jednak nie wszyscy terapeuci popierają jego stosowanie. Robert Rutkowski, terapeuta uzależnień (były narkoman), w wywiadzie z dziennikarzem Gazety Wyborczej podkreśla, że lek nie jest do końca zbadany i nie wiadomo co stanie się z osobą po dziesięcio- czy dwudziesto- letnim zażywaniu baklofenu. Korzyści z jego stosowania (mimo możliwych działań niepożądanych) wydają się być jednak wyższe niż pozostawanie w nałogu.
W leczeniu farmakologicznym nałogów bazuje się na substytutach danej substancji. W leczeniu uzależnień od opioidów stosuje się metadon, a alkoholizmu między innymi naltrekson. Uzależnienie jest jak każda inna choroba i zdaje się wymagać stosowania farmaceutyków. Tak jak nadciśnienie leczy się tabletkami, najczęściej już do końca życia, tak i wychodzenie z nałogu wymaga odpowiedniej kuracji. Środki farmaceutyczne wydają się być równie ważne jak psychologiczna sfera wychodzenia z uzależnienia, ponieważ bez motywacji i chęci (do ich zażywania) nigdy nie zaistnieje żadna poprawa. Na zakończenie warto ponowić postawione wcześniej pytanie: Czy istnieje zatem lek rozwiązujący problem uzależnień? Możliwe, że tak. Wymaga jednak ciągłych badań i przede wszystkim większego rozgłosu, dlatego wszystkich czytelników pragnę zachęcić do zainteresowania się tematem baklofenu.