- By Śnieżek Katarzyna
- Opublikowane 12 Marzec, 2013
Nie wypłynę daleko...
Nie wypłynę daleko, choćby najsilniejszy wicher porwał mój skarb.
Pod kamienną twarzą wić będzie się niewidzialny krzyk- darł
Osamotniony i bezradny, zwyczajnie będę stał.
Nie wykonam tańca liścia spadającego, od dawna już
Wprawiony w lepieniu smutku do rozpaczy, tu
Z bezkształtu do form na tumulcie opartych.
Przeczącym wzrokiem ku górze spoglądam,
Przestrzeń mi najbliższą siecze promień;
Ja nieświadom, czy księżyca czy słońca.
Sięga z daleka, by dotknąć tego, co tuż blisko mnie
- nieważne. Pragnienie ciepła i jego brak
Paraliżuje mnie wznak; ni ruch, ni dech.
Czy zimno może mnie ogrzać? A szorstkość ścian samotność ukoić?
Czy w wichru kołtunie poczuć mogę harmonię i ład?
Mhm, teraz myślę, że tak!