Między wierszami - cisza, która staje się dźwiękiem,
Najdelikatniejsze nie-słowa jakie człowiek wypowiada.
Naboje - choć ich nie widać - trafiają prosto w serce,
Między wierszami - niedomówienie…
Jest w każdym oddechu, miejscu i czasie
Daje Ci życie. Pieści nieuchwytnie
Ulgą w niepogodę, w słoneczne dni ukojeniem
Powietrze - i tak go nie zauważasz.
Wskazuje Ci drogę, gdy błądzisz. Jest nadzieją
Bez niego świat nie byłby taki jakim jest
Przy nim czujesz się bezpiecznie
Światło - i tak go nie zauważasz.
Ona z wszelkim szeptem, słowem i krzykiem
Wyznacza puls i rytm Twojego serca
Jesteś sensem, warunkiem jej istnienia,
Muzyka - i tak jej nie doceniasz.
Jest w każdej części Twojego ciała
Muska czule lica, jeśli zechcesz
Poświęci się, gdy walczysz z ogniem. Dla Ciebie wyparuje
Woda - i tak jej nie doceniasz
Jestem powietrzem
Jestem światłem
Jestem muzyką
Jestem wodą
Jestem wszystkim - i tak jestem nikim
Dla Ciebie. Śnię
Listopadowy wieczór. W oknach gra szeleszczących świateł.
Półmrok tonuje namiętność czerwonych ścian.
Tylko świeczki próbują nawiązać nierówną walkę z bezwzględną nocą.
Od lat ten sam pokój, jednak teraz jakby trochę inny.
Dywan usłany z płatków róż pieści bose stopy.
Puch poduszek przywołuje ciepło, te same, które tuli Twoje serce, gdy jesteś w jego ramionach.
Przed Tobą kartka a na niej dwa słowa. Słowa miłości przypieczętowane świeżym woskiem.
Rozlał go wiatr wkradający się przez uchylone okno.
Zimy podmuch oplata Twoje ciało. Koisz dreszcze ciepłem świeczek.
Muskasz palcami wrażliwą skórę, żeby trwało i trwało...
Zapach lawendowych kadzideł zatrzymuje czas w miejscu.
Jeszcze tylko on. Słyszysz kroki, rozmowę drewnianych schodów.
Chwila ciszy. Twoje szczęście jest na wyciągnięcie ręki.
Nieśmiały brzdęk klamki i drzwi, które zdają się nucić pieśń, tak jakby przeczuwały, że...
Budzisz się i wszystko wraca do normy.
Marcin K.