Miłość to słowo używane do nazwania podniecenia
seksualnego u młodych, przyzwyczajenia u ludzi w sile
wieku i wzajemnego uzależnienia u starych.
John Cardi
Można różnie definiować miłość. Jednym wychodzi to lepiej drugim gorzej. Bez względu na to ciągle zadajemy sobie kilka pytań o miłość. Pytania te mogą mieścić się w nas, w zależności od zaistniałych potrzeb czy wartości i oczekiwań. Właściwie od początku egzystencji spotykamy się w szeroko pojętej kulturze z miłością, która bytuje pod różnymi postaciami. Powszechnie mówi się, że ta pierwsza i odwzajemniona odciska trwały ślad na sercu. Zazwyczaj jest tak, że to, co było w swej istocie głębokie i porywające będzie w jakiś sposób rzutowało na przyszłe życie. Cóż, czy stara miłość naprawdę nie rdzewieje?
Miłość jest siłą napędową ludzkiego działania, od początku niosąc ją w sobie możemy nie zdawać sobie sprawy, że nie moglibyśmy bez niej funkcjonować. Skoro jest ona ważnym elementem życia, nie powinno dziwić, że ma wpływ na wszystkie sfery naszej osobowości. Wszystko, co w jej obrębie się dzieje ulega zmianie... Tak, brzmi to banalnie zwłaszcza do momentu, kiedy spojrzymy na to w inny sposób. Gdy uświadomimy sobie, że wobec wielu zjawisk (w tym miłości) ulegamy wewnętrznie sprzecznym pragnieniom.
Biorąc pod uwagę to, iż nie taki niewyrażony diabeł straszny, jak go maluje wyobraźnia, można pójść za słowami Alberta Eistenia: „Mając dwadzieścia lat myślałem tylko o kochaniu, potem kochałem już tylko myśląc”. Miłość można zrozumieć na każdej płaszczyźnie, i właściwie już sam początek tego zrozumienia jest drogą ku kochaniu zależną od nas samych.
W myśl dwuczynnikowej teorii emocji Stanleya Schachtera powstanie miłości i wszystkiego, co jest z nią związane można rozpatrywać, jako rezultat przeżywania silnego pobudzenia emocjonalnego oraz jego interpretacji, jako uczucia wobec bliskiej osoby. Stąd też te dwa wyznaczniki będą miały tak duże znaczenie w przeżywaniu pierwszych namiętności i zakochania, a jak się dalej przekonamy tego, dlaczego często wspominamy nasze dawne miłości. Paradoksem jest to, że powstanie pobudzenia może być częściowo, a nawet wyłącznie, wynikiem fałszywego uświadomienia sobie przez nas powstałych uczuć, jako wywołanych przez obiekt naszych westchnień, podczas gdy w rzeczywistości ich źródło można znajdować się zupełnie gdzie indziej. Z praktycznego punktu widzenia okazuje się, że zarówno neutralne, jak również nieprzyjemne źródło pobudzenia może stać się produktywną pożywką dla naszej namiętności. Co więcej, dużą w tym rolę odgrywa również perspektywa zakazanego owocu. Czym byłaby miłość bez przeszkód? Z wielu badań psychologów społecznych wynika, że w przedziale czynników, które stają na drodze miłości dwojga ludzi, najbardziej wzbudzającymi namiętność i intymność są: ingerencja rodziców w związek, odmienność wyznania partnerów, odległość miejsca zamieszkania. Zgodnie z ogólną logiką ludzkich reakcji na przeszkody, początek będzie obfitował w mobilizację energii do ich pokonania, a także skutkował wzrostem pobudzenia, które może być definiowane, jako objaw wzrostu namiętności. Przedłużające się działanie przeszkód zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia reakcji stresowych, a co za tym idzie uczuć apatii, zniechęcenia i bezradności, prowadząc raczej do wygaśnięcia miłości niż jej ponownego pobudzenia.
Właściwie już teraz, po tych kilku słowach można sobie odpowiedzieć na pytanie - dlaczego pierwsze było tak ważne. To, czego doświadczyliśmy przeżywając spełnioną miłość trwale zapisało się w pamięci. I często może być to ślad nie do zatarcia. Pojawia się zasadnicze pytanie: czy należy z tym walczyć? Odpowiedzi jest wiele, jednak pamiętając tamto możemy stawać się bardziej tu i teraz, tworząc lepszą przyszłość.
Jak kochać? - na to i inne pytania odpowiada nam sama kultura. Właściwe najbardziej rozpowszechnionym i adekwatnym sposobem przeżywania namiętności jest od lat znany wzorzec miłości romantycznej. Bez problemu przemierzając literaturę od starożytności ku czasom współczesnym odnajdziemy masę przykładów potwierdzających powyższą prawidłowość. Co, gdyby pomyśleć o miłości romantycznej, jako o miłości niezapomnianej na wzór klasycznego Love story. Jak widać, taka miłość nie dość, że wymaga od partnerów całkowitej determinacji w dążeniu do jej spełnienia, to jeszcze skłania do porzucenia wszystkiego, co nie jest z nią związane zaczynając od zdrowego rozsądku, poprzez zerwanie relacji z innymi ludźmi, a kończąc na przewartościowywaniu własnych norm i zasad etycznych. Mimo iż czasy ciągle się zmieniają, post-wzorce miłości romantycznej ciągną za sobą piętno swojego oryginału. Współcześnie nie poświęca się życia i nie przyjeżdża na białym rumaku. Dziś wystarczy porzucenie kariery zawodowej, pieniędzy i zdrowego rozsądku (kolejność przypadkowa). Jednak patrząc na całość, wzorzec ten nadal stawia przed nami wymagania tak wielkie, że aż niemożliwe do spełnienia.
Stara miłość nie rdzewieje? Tak czy nie? - oto są pytania i równie trudne odpowiedzi. Często wraca się myślami do minionych chwil, bez względu na to, jakie one były. Tak samo bywa z miłością, można wędrować w czasie i cofać się do tych bardziej lub mniej spełnionych. Jak myślisz - dlaczego wspominasz swoją dawną miłość, skoro jesteś teraz już z kimś innym?
Wszystko, czego doświadczasz w obecnym związku, nie jest takie jak było na początku. Pojawia się coraz mniej wspólnych tematów do rozmów, mniej czasu by robić coś razem. Po cichu wkrada się rutyna, a Ty z dnia na dzień coraz bardziej zastanawiasz się: co by było gdyby...? W pamięci pojawiają się obrazy z przeszłego związku, o tym jak było i czego teraz brakuje. Nie wycofuj się z relacji tylko dlatego, że nie było czasu i chęci, by porozmawiać o tym, co powyżej.
No tak, gdyby babka miała wąsy pewnie byłaby dziadkiem, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Dawne i namiętne wspomnienia z młodości przyprawiały o silniejsze skurcze serca, ale na skutek niespodziewanych okoliczności i przeszkód musiały nagle zginąć śmiercią ‘naturalną’. I minęły lata od tego czasu, a pomimo to ciągle rozpamiętuje się minione chwile. Wszystko, co złe, odeszło w niepamięć, zostały tylko miłe wspomnienia i idealizacja byłego partnera. Znów pojawiają się myśli: co by było gdybyście zostali razem? Otóż, pewnie nic... Patrząc na to z perspektywy czasu, należy wziąć pod uwagę wszystkie zmiany, jakie się dokonały od tego momentu zarówno na płaszczyźnie zewnętrznej jak i w was samych. Dziś jesteście już zupełnie inni. Szkoda tracić czas na rozpamiętywanie przeszłości, bo zatraca się coś więcej - samego siebie.
Pamięć może przechowywać zarówno dobre jak i złe wydarzenia. Zazwyczaj wraca się do tych, które w jakiś sposób odcisnęły trwałe piętno czy to ze względu na doświadczane emocje, czy po prostu nieocenioną wartość tego, co się wydarzyło. Oczywiście można robić sobie takie piesze wycieczki po wspomnieniach przypominając sobie to, co kiedyś było ważne. Jednak, po co pogarszać swoje samopoczucie i przypominać sobie kogoś, kto już nie jest. Zamiast tego warto pielęgnować to, co teraz, by mogło być już tylko lepiej.
Literatura:
Aronson E., Wilson T. D., Akert R. M., (2006). Psychologia społeczna. Wyd. Zysk i S-ka, Poznań.
Dimen M., (1994). Money, Love, and Hate: Contradiction and Paradox in Psychoanalysis. In: Psychoanal. Dial., p. 69-100.
Fromm E., (2000). O sztuce miłości. Wydawnictwo Rebis, Poznań.
Marković Z., (2000). Psychoanalytic conceptions of marriage and marital relationships. In: The scientific journal facta universitatis. Series: Philosophy and Sociology. Vol. 2, p. 379-389.
Sternberg J. R., (2001). Miłość jest opowieścią. Wydawnictwo Rebis, Poznań.
Wojciszke B., (2003). Psychologia miłości. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk.
Wołowczyk R., (2005). Metafizyka miłości. W: Racjonalista (www.racjonalista.pl)