Wyobraź sobie szpital psychiatryczny. Co widzisz? Miękkie ściany, drzwi bez klamek, kraty, nastrój grozy, kaftany, szalony psychiatra i upiorny personel. Takie stereotypowe wizje nie pochodzą zapewne z Twojego osobistego doświadczenia. Promuje je raczej przemysł kinematograficzny.
Pochodzenia takiego obrazu szpitala psychiatrycznego w kinie można doszukiwać się w niechlubnych początkach psychiatrii. Pierwsze szpiatale psychiatryczne były rzeczywiście dość upiorne, a stosowane w nich praktyki kontrowersyjne. Kto nie słyszał o osławionej w filmach i opowieściach lobotomii, przykłuwaniu do ścian, leczeniu środkami wymiotnymi lub elektrowstrząsach.
Czy jednak jest się czego bać? Dla mnie szpital psychiatryczny był pozytywnym zaskoczeniem po tuzinie obejrzanych wcześniej filmów z szpitalem w tle. Jako studentka psychologii odbyłam wakacyjne praktyki studenckie objęte programem studiów z psychologii klinicznej w jednym z większych szpitali w Polsce. Mimo iż z zewnątrz wyglądał jak więzienie (wrażenie to wywołała czerwona cegłówka, z której zbudowane były starsze budynki szpitala), to w środku panowała bardzo miła atmosfera. Duże wrażenie zrobiły na mnie obrazy malowane przez pacjentów, które zdobiły ściany korytarzy. Może zdziwi to czytelnika, ale dominujące kolory na tych dziełach były raczej jasne, a obrazy, mimo iż często dziwaczne, były przyjemne dla oka.
Nie mogłam wyjść ze zdziwienia, gdy zobaczyłam mały piknik w parku na terenie szpitala. Pacjenci wygrzewali się w słońcu, siedząc na trawie lub ławkach. Nastrój iście sielankowy. Nie zakłócały go nawet kraty w oknach oddziałów (rzeczywiście tam były, tak jak na filmach) komponując się raczej w spójny obraz, który u mnie wywoływał poczucie bezpieczeństwa.
Personel szpitala też nie jest w rzeczywistości taki, jak prezentują go filmy. Panie salowe znały dobrze historie każdego pacjenta i zawsze wiedziały jak do niego dotrzeć. Panowie z ochrony bardzo cenili sobie spokojną pracę na oddziale. Psychiatrzy zawsze wiedzieli, co zaaplikować pacjentowi, aby poczuł się lepiej. Bardzo miłym był dla mnie fakt, że psychiatrzy i psychologowie, czy też terapeuci ściśle ze sobą współpracowali, dzielili się informacjami i doradzali sobie w różnych sytuacjach.
Pacjenci życzliwie odnosili się do personelu. Działało to również w drugą stronę. Personel zawsze miał na uwadze godność pacjenta jako człowieka, zawsze ją szanował. Każdy pacjent przynosi ze sobą do szpitala swoją historię, czesto wstrząsającą, smutną lub trudną do zrozumienia. Ważne jest to, że w szpitalu nikt nikogo nie ocenia, a co za tym idzie pacjenci mogą ufać personelowi. Pacjenci przebywają w szpitalu na oddziałach, zazwyczaj wśród ludzi z podobnymi objawami. Dzięki temu nie obawiają się, że to co ich spotyka dotyczy tylko ich samych, nie czują sie osamotnieni ze swoimi problemami. Na odziałach prowadzone są spotkania społeczności, grupy wsparcia, zajecia psychoedukacyjne, arteterapia, oraz indywidualne konsultacje psychologiczne lub psychiatryczne. Byłam czynnym uczestnikiem spotkań społeczności, gdyż na dwa tygodnie stałam się częścią oddziału. W spotkaniach tych biorą udział zarówno pacjenci jak i personel. Główne sprawy omawiane w ich trakcie dotyczą życia odziału. Często jest to wymiana uwag na temat pracy personelu oraz zachowania pacjentów (są to uwagi zarówno negatywne jak i pozytywne). Podczas swojego pobytu miałam również okazję prowadzić zajęcia z psychoedukacji. Polegają one zazwyczaj na wspólnym omawianiu jakiegoś problemu, szukaniu nowych rozwiązań i nabywaniu nowych umiejętności. Takie zajęcia mogą dotyczyć np. radzenia sobie z agresją czy asertywności. Konsultacje indywidualne polegają zazwyczaj na diagnozie pacjenta oraz na indywidualnej terapii. Niestety podczas moich praktyk nie miałam okazji brać udziału w zajęciach artystyczny, ani arteterapeutycznych, ale widziałam ich efekty i były naprawdę imponujące. Nie mogłam również brać udziału w spotkaniach grup wsparcia, ponieważ moje praktyki trwały zbyt krótko. Ciekawą formą zajęć na oddziałach była też relaksacja, w której miałam okazję uczestniczyć.
Pacjenci z niektórych odziałów mieli swoje obowiązki. W zależności od sprawności pacjenta mogło to być np. pomoc przy podawaniu obiadów lub wychodzenie co rano po chleb. Posiadanie takiego obowiązku było często formą nagrody dla pacjenta.
Pobyt w szpitalu był dla mnie ciekawym doświadczeniem i ważną lekcją. Każdego dnia praktyk chętnie wracałam do tego miejsca. Bardzo dużo nauczyłam się zarówno od personelu jak i od pacjentów. Przytoczę tutaj krótką lekcję, którą dał mi pacjent odprowadzając mnie na inny odział. Rozmawialiśmy o tym, kto jest w szpitalu i dlaczego, a mój towarzysz stwierdził tak: "Wie pani, to nie ważne dlaczego tu jesteśmy i na jak długo, ale raczej po co. My wszyscy, coś zgubiliśmy i musimy tu tego szukać. Wie pani, jak pani chce komuś pomóc to musi pani zejść na jego poziom myślenia, zrozumiec go i się nie bać. Musi mu pani pomóc szukać."
Ja z mojego pobytu w szpitalu wyciągnęłam wiele wniosków. Jeśli chodzi o Ciebie, drogi Czytelniku, to chciałabym, żebyś po przeczytaniu tego artykułu porzucił filmowe stereotypy i nie bał się szpitali psychiatrycznych. Jest to szpital jak każdy inny. Pacjenci mają tam swoje prawa (spisane między innymi w postaci ustawy o ochronie zdrowia psychicznego) i są one respektowane. W przypadku szpitala psychiatrycznego, jak i innych pacjent musi wyrazić zgodę na przyjęcie na oddział (nie dotyczy to wyłacznie pacjentów, którzy nie są w stanie wyrazić takiej zgody oraz pacjentów, których zachowanie spowodowane chorobą stanowi zagrożenie dla życia). Nad przestrzeganiem praw pacjentów psychiatrycznych w Polsce sprawuje pieczę Rzecznik Praw Pacjenta Psychiatrycznego.