Czytelnicy, którzy alergicznie reagują na newage’owe treści o tym, że jeśli się czegoś naprawdę pragnie, to cały wszechświat pracuje, abyśmy to osiągnęli, pewnie szerokim łukiem omijają obfitujące w nie księgarniane półki pn. „coaching i samorozwój”. Ci sami czytelnicy znużeni retoryką tych nierzadko nazbyt uduchowionych książek mających odmienić nasze smutne żywota, najpewniej nie natknęliby się na utwór Kena Robinsona i Lou Aronici pt. „Uchwycić żywioł”. Książka ta jest jednak dowodem na to, że czasem warto złamać własne zasady i przejrzeć omijane regały, by nie przegapić czegoś naprawdę ciekawego.
Ken Robinson jest doskonale znany fanom platformy filmów edukacyjnych TED, na której zamieszczono jego wystąpienia dotyczące systemów oświaty i rozbudzania kreatywności. Ten charyzmatyczny i sympatyczny mężczyzna w średnim wieku odniósł znaczny sukces w dziedzinie rozwoju zasobów ludzkich oraz jest dziś postrzegany jako specjalista od tak ważnej i cenionej we współczesnym świecie kreatywności. Instruowanie ludzi, w jaki sposób kierować swoim życiem, aby odnaleźć pasję, a w konsekwencji szczęście, stało się dla niego nie tylko sposobem na zarobienie pieniędzy, ale także, co widać w jego wystąpieniach i książkach, daje mu radość oraz spełnienie. W ten sposób Ken Robinson stał się żywym przykładem na słuszność tez prezentowanych w książce pt. „Uchwycić żywioł”.
Przed lekturą warto zadać sobie pytanie o to, co dla nas oznacza powiedzenie „być w swoim żywiole”. Według Kena Robinsona tytułowy żywioł to nie tylko talent, ale przede wszystkim pasja, która każąc nam się nieustannie rozwijać, daje ogromną przyjemność. Żywioł jest więc nieodłącznie związany z poczuciem satysfakcji, szczęściem oraz z jakością życia. To coś, co sprawia, że czujemy się sobą. Mimo iż odkrycie własnego żywiołu jest zdaniem autora bardzo ważne, o ile nie najważniejsze, to zachodnia kultura tego nie ułatwia. Wręcz przeciwnie, utrudnia za pomocą schematów, w jakie jesteśmy wtrącani, poczynając od sztywnych systemów edukacji. Obowiązujące modele oświaty są często nastawione jedynie na osiągnięcie celu (w jeden uznany za najodpowiedniejszy sposób), nie zaś na kreatywne myślenie. W efekcie, po ukończeniu etapu zestandaryzowanej edukacji, stajemy się często zagubionymi, bezbarwnymi i nieraz nie do końca szczęśliwymi produktami naszej kultury, a powinniśmy być samodzielnymi, refleksyjnymi jednostkami, do czego jesteśmy predestynowani. Autor krytykuje spetryfikowany system oświaty skoncentrowany na wynikach jedynie w konkretnych, uznawanych za najważniejsze (zdaniem Robinsona niesłusznie) dziedzinach i zwraca uwagę na sposoby i korzyści uwolnienia się z pułapki schematycznego myślenia, do którego jesteśmy tak silnie przywiązani. Główną ideą, jaką stara się przekazać autor jest konieczność akceptacji i doceniania naszej różnorodności, a w kolejnych etapach jej nieustanne wspieranie i rozwijanie. Co niewątpliwie jest atutem książki pt. „Uchwycić żywioł”, autor, zgodnie z postulowaną przez siebie koniecznością porzucenia schematów, nie podaje jednej obowiązującej drogi do odkrycia tego, co człowieka naprawdę porusza i pasjonuje. Daje jednak wskazówki, które można podsumować następującymi słowami: należy porzucić strach, wypłynąć na głęboką wodę i stworzyć sobie możliwości odkrycia żywiołu – kształtować okoliczności. Niestety, wysiadywanie przed telewizorem niczego nie przyniesie, chyba, że interesujemy się sposobem realizacji obrazu telewizyjnego, chociaż i w tym wypadku samo patrzenie nie wystarczy.
Pomijając mądrość idei, które autor stara się przekazać czytelnikom, należy zauważyć, że książka jest napisana dobrym, bardzo przystępnym, ale nie infantylnym językiem. Treść jest zaprezentowana w interesujący i smaczny sposób, co czyni jej lekturę czystą przyjemnością. Ken Robinson i Lou Aronica zdają się nawiązywać kontakt z czytelnikiem między innymi poprzez pełne humoru wtrącenia. Ponadto niewątpliwą wartość książki stanowią przytaczane historie znanych i powszechnie lubianych osób ze świata kultury, w tym filmu i muzyki, sportu, czy nauki, które nierzadko przeciwstawiwszy się trudnościom losu, odnalazły żywioł i odniosły życiowy sukces. Przedstawienie tych wyjątkowych, uwielbianych przez wielu osób, jako najzwyklejszych ludzi sprawia, że stają się nam bardzo bliscy, a to niewątpliwie poprawia czytelnikowi nastrój. Na przyjemność zapoznawania się z lekturą wpływają także często przytaczane, na potwierdzenie proponowanych tez, ciekawostki ze świata nauki, w tym przykłady psychologiczne, socjologiczne, historyczne, filozoficzne, a nawet astronomiczne. Jest to niewątpliwie największa wartość dodana pozycji „Uchwycić żywioł”, która nie tylko ubarwia tekst i czyni go ciekawym, ale nade wszystko sprawia, że czytelnik ma poczucie słuszności przedstawianej mu koncepcji. Owa lekkość i nienachalność tekstu Robinsona i Aronici wydaje się odróżniać go od innych tego rodzaju książek.
Podsumowując, można oczywiście zarzucić Robinsonowi i Aronice brak odkrywczości, bo ostatecznie któż z nas nie słyszał o tym, że „trzeba znaleźć swoją dziedzinę w życiu, coś co sprawia nam radość”, że „ważne jest robić to, co się kocha”, ale mimo to warto przeczytać tę książkę np. ze względu na zawarte w niej ciekawostki (pomysłowość autorów) oraz luźny język, który sprawia, że pogrążony w lekturze czytelnik ma wrażenie, że jest uczestnikiem jednego z interesujących wykładów Kena Robinsona i w dodatku zna go osobiście, a to już duże wyróżnienie.
Autor: Magdalena Kłosek