Tego wieczoru gwiazdy zebrały się na sklepieniu w niezliczonych ilościach, jakby ze wszystkich sił chciały rzucić jasne światło na ciemne, wilgotne od deszczu ulice miasta. Ktoś, kto zdecydował się na spacer w parku, obok którego znajdowało się jezioro, mógł być niemal pewien, iż nie będzie mógł oderwać od niego wzroku; przed tą poruszającą się delikatnie taflą wody stała ławka, która była tak ustawiona, że gwarantowała widok na całą okazałość tego błękitnego pejzażu. Jezioro doskonale odbijało kulę księżyca - najwierniejszego towarzysza gwiazd; można było odnieść wrażenie, że pod powierzchnią wody znajduje się wielkie oświetlenie falujące wraz z ruchami jeziora.
Tuż obok ławki znajdowała się latarnia, która dokładnie rzucała światło na twarz siedzącego Adama. Przychodził tu często; jedni znajdowali ukojenie w butelce wódki, drudzy w imprezach, inni w krzyku, a on, jakby na przekór, uwielbiał nocne spacery i widok tej spokojnej tafli wody. Księżyc odbijał się w tafli jeziora, a z jeziora trafiał prosto w oczy Adama, nadając jego spojrzeniu blask. Gdy siedział tak spokojnie, podeszła nieznajoma kobieta: niewysoka, o delikatnych rysach twarzy, łagodnych, niebieskich oczach oraz wrysowanym delikatnym uśmiechu, który można było zobaczyć, gdy odgarniała włosy z policzka.
- Można usiąść? – spytała z uśmiechem.
-Tak, oczywiście – odparł Adam, po czym przesunął się w lewą stronę.
Usiadła tak, że światło latarni padało teraz wprost na jej niewinną twarzyczkę. Siedzieli chwilę w milczeniu, tonąc w obliczu jeziora, które nieco szybciej zaczęło się poruszać. Spojrzała w stronę Adama i spytała:
- Pan tu często przychodzi, prawda? Widzę Pana codziennie, bo mieszkam po drugiej stronie ulicy i mam okna na tę stronę.
- Tak, lubię tu przychodzić. Szczególnie latem i wiosną, wtedy jest naprawdę piękny widok.
- Dlaczego akurat tutaj?
- Czy ja wiem? Jakoś tak… Gdzie mnie nogi prowadzą tam idę – powiedział z uśmiechem.
- Moja siedmioletnia córka również lubi tu przychodzić. Mówi, że ją to uspokaja . Nie myślałam, że widok jeziora może uspokajać, raczej nie wierzę w takie rzeczy, ale może coś w tym jednak jest?
- Trudno powiedzieć, jak kto woli..
- Pan tu jest z powodu cierpienia, prawda? – spytała patrząc w jego ciemne oczy.
- Nie, czemu? –odpowiedział kierując wzrok na jezioro.
- Czy wszyscy tacy są?
- Jacy?
- No właśnie tacy. Tacy jak Pan. Myślą, że się uśmiechną i nikt nic nie zauważy.
- Ale co tu zauważać?
- Widzę przecież, że pan cierpi. Cierpi pan z powodu osamotnienia. Mógłby pan przyprowadzić tu kobietę, przyjść z przyjaciółmi, a pan uparcie przychodzi tu sam, dlaczego?
- Ale ja nie cierpię, przecież mówię Pani – tu odwrócił głowę i patrzył przed siebie jakby czegoś wypatrywał, ale sam nie wiedział, co to miało być.
- Och… Wy naprawdę wszyscy jesteście bardziej naiwni niż ja. Uśmiech, mimika twarzy to nie wszystko. Oczy są wszystkim! Wzrok jest tak czysty, jak to jezioro, można w nim wszystko zobaczyć i pan akurat powinien to wiedzieć.
- A pani chce mi powiedzieć, że bycie szczęśliwym wcale nie jest takie trudne, mylę się?
- Nie do końca tak. Wie pan czym jest szczęście? Każdy człowiek jest szczęściem, jeśli tylko potrafi być dobry dla drugiego, jeśli potrafi mu nieść nadzieję i tę nadzieję jeszcze spełniać. Wiem, że to nie jest łatwe, ale jaką wartość by miało cokolwiek, gdybyśmy to dostawali ot tak, na własne życzenie?
- Nie wiem, nigdy się nad tym nie głowiłem.
Drzewa obruszyły liście i można było usłyszeć cichy szum jeziora napędzany przez wiatr. Znowu siedzieli w milczeniu, a kobieta co jakiś czas spoglądała na niego z sobie tylko znaną troską. Chwilę potem wstała:
- Zrobi pan, jak zechce. Proszę tylko pamiętać, że wszystko jest w pana rękach. Bóg może pomóc, ale trzeba najpierw chcieć tej pomocy, nawet On nie podstawi wszystkiego pod nos – Tu zamilkła na chwilę, a gdy spojrzał na nią dodała:
- Wszystko zależy od nas. Tylko my decydujemy, czy kładąc się wieczorem spać, będziemy się uśmiechać, czy wylewać łzy do poduszki. Panu życzę tego pierwszego. Do zobaczenia!
- Do widzenia..
Odeszła. Adam chwilę popatrzył za nią w zamyśleniu i znowu skierował wzrok na jezioro; w końcu wstał, podszedł bliżej i spojrzał w dół. Ukazał mu się tylko ludzki, czarny kształt zniekształcany powolnymi ruchami wody; Następnie wzrok skierował przed siebie i zadumał się nad niedawną rozmową, a myśli wędrowały wraz z wiatrem między nim, a otaczającą przyrodą.